Przyszłość Sebastiana Szymańskiego długo stała pod znakiem zapytania. Niewiadomym było, czy po rocznym wypożyczeniu, Feyenoord ostatecznie zdecyduje się wykupić pomocnika. Zwłaszcza biorąc pod uwagę wysoką kwotę odstępnego, oczekiwaną przez Dynamo Moskwa.
Do gry weszło jednak tureckie Fenerbahce, poszukujące następcy sprzedanego do Realu Madryt Ardy Gulera, i bardzo szybko porozumiało się z Rosjanami. Tureckie media donoszą, że kwota transferu wyniosła aż 11 mln euro.
To o tyle istotne, że jak już informowaliśmy wcześniej, część z tych pieniędzy ma trafić na konto warszawskiej Legii. I choć początkowo mówiło się, że chodzi jedynie o 15 procent od kwoty przekraczającej sumę zapłaconą Legii przez Dynamo (5,5 mln euro), to najnowsze ustalenia Tomasza Włodarczyka sugerują, że będzie to 15 procent od całości sumy!
Kibice mogą mieć jednak obawy co do tego, czy Legia, w obliczu trwającej wojny w Ukrainie, zdoła wyegzekwować jakiekolwiek pieniądze od Rosjan. Jak jednak ustalił Piotr Koźmiński z WP SportoweFakty, powinno być to możliwe do wykonania. Wykluczenie Rosjan z poszczególnych rozgrywek nie oznacza bowiem brakiem kontroli nad tamtymi drużynami ze strony organizacji piłkarskich (więcej TUTAJ).
Oznacza to, że na konto Legii już wkrótce powinno wpłynąć 1,65 mln euro, czyli 7,3 mln złotych. To sprawia, że Szymański tym samym stanie się zawodnikiem, na którym Legia zarobi najwięcej w swojej historii (łącznie 7,15 mln euro czyli ponad 31,5 mln złotych). 24-latek przebije tym samym Radosława Majeckiego, który za 7 mln euro odszedł do AS Monaco.
Czytaj także:
- Rusza ważna inwestycja dla Warty Poznań
- Do transferu przekonały go 2 osoby
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: "Bezczelny". Jest głośno o golu w Norwegii