Łodzianie wracają na najwyższy poziom rozgrywkowy po trzech sezonach gry na jej zapleczu i od razu trafił im się bardzo prestiżowy przeciwnik. Legioniści grali już o stawkę. Przed tygodniem w meczu o Superpuchar Polski pokonali w Częstochowie Raków po rzutach karnych. "Element zaskoczenia" może zatem być po stronie beniaminka.
- Niby tak, ale pomimo zapowiedzi, że nasz sparing z Polonią Warszawa, który zagraliśmy na Rembertowie, miał być zamknięty, trudno było o to zadbać. Byłbym mocno zdziwiony, gdyby żadnego wysłannika z Legii tam nie było. Ale obserwacje i przymiarki to jest jedno, a najważniejsze jest to, co dzieje się później na boisku. Po to są ludzie od rozpracowywania przeciwników, by ułatwić zadanie. Lecz to wszystko na nic, jeśli nie uda się wykonać założonego planu - powiedział na przedmeczowej konferencji prasowej Kazimierz Moskal.
Nie da się ukryć, że zdecydowanym faworytem meczu przy Łazienkowskiej 3 w Warszawie będzie oczywiście Legia Warszawa. Nie oznacza to, że ełkaesiacy spuszczają głowy i nastawiają się na przegraną.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: pękniesz ze śmiechu. To najgorszy rzut karny w historii?
- Nie spodziewam się tego, że będziemy dominowali na boisku, że będziemy w przewadze jeśli chodzi o posiadanie piłki, czy nawet o kreowanie akcji, ale chciałbym aby ta drużyna, którą prowadzę była odważna. W takich meczach przeciwko silnym drużynom, odwaga jest tym czymś, co może spowodować, że nawet nie będąc zespołem lepszym można wygrywać. Chciałbym, żeby nam tej odwagi jutro nie zabrakło - podkreślił trener ŁKS Łódź.
To właśnie pod jego wodzą Łódzki Klub Sportowy cztery lata temu także awansował do PKO Ekstraklasy. Przygoda ta trwała wówczas jeden sezon. Moskala, jak sam przyznał, "bardzo denerwują pytania o to, co zrobić, by sytuacja sprzed czterech lat się nie powtórzyła". Na pewno jednak mecz z kandydatem do mistrzostwa kraju już na inaugurację wywołuje spore emocje.
- Pierwszy mecz to wielka niewiadoma i dotyczy to zarówno nas, jak i Legii. Gdybyśmy zagrali ze słabszym rywalem, to jeśli by się wygrało, być może zespół pewniej by się poczuł. Trudno w tej sytuacji to rozważać. Dla mnie osobiście nie ma to znaczenia. Gdyby mnie zapytano czy przed sezonem, z kim chciałbym zagrać pierwszy mecz, miałbym duży kłopot ze wskazaniem rywala, ale pewnie chciałbym go zagrać u siebie. Byłoby fajnie, ale nie ma co wybrzydzać - przyznał szkoleniowiec.
W piątkowym meczu w Warszawie nie zagrają Stipe Jurić z powodu urazu przywodziciela oraz Mateusz Kowalczyk, który dostał wolne po mistrzostwach Europy do lat 19. Zagrać może za to powracający do klubu z al. Unii Dani Ramirez. Hiszpan właśnie kilka lat temu w ŁKS-ie stał się gwiazdą ligi i trafił do Lecha Poznań.
– Dani jest na pewno zawodnikiem bardziej doświadczonym. Pamiętam, że przychodził do nas ze Stomilu Olsztyn jako rezerwowy i tak naprawdę nikt o nim nie słyszał. A zaczął u nas grać od 3. kolejki w podstawowym składzie. Pokazał, że ma duże umiejętności. Pobyt w Lechu na pewno też zrobił swoje. Pobyt zagraniczny - niekoniecznie, ale ja nie widzę po nim jakiegoś dłuższego rozstania się z piłką, czy meczami ligowymi. Czuje się swobodnie mając piłkę. Pewnie nie jest jeszcze w najwyższej dyspozycji ale nie mam obaw o to, czy brać go do dwudziestki meczowej. Jest przygotowany - zapewnia trener beniaminka.
Początek meczu Legia Warszawa - ŁKS Łódź w piątek 21 lipca o godzinie 20:30. Relacja na żywo w WP SportoweFakty.
Z Łodzi - Krzysztof Sędzicki, WP SportoweFakty
Czytaj też: Legia odzyska mistrzostwo? Runjaić: Chcemy częściej dominować