Lech tym razem nie zawiódł. Beniaminek bez szans w Poznaniu

WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki / Na zdjęciu: Adriel Ba Loua
WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki / Na zdjęciu: Adriel Ba Loua

Bez niespodzianki w Poznaniu. Puszcza Niepołomice nie była w stanie przeciwstawić się Lechowi i gospodarze zwyciężyli 4:1. Ozdobą wieczoru były piękne gole Jespera Karlstroma i Mikaela Ishaka.

- Taka porażka jak w Szczecinie była czymś nieakceptowalnym - podkreślał przed starciem z beniaminkiem trener John van den Brom, zapowiadając, że jego zespół na pewno pokaże właściwą reakcję na boisku. Rehabilitacja była koniecznością, bo ubiegłotygodniowa klęska z Pogonią (0:5) wywołała w stolicy Wielkopolski szok.

Słowa Holendra się potwierdziły. Zadanie było oczywiście znacznie prostsze, ale tym razem "Kolejorz" nie zawiódł i bez większych problemów wywiązał się z roli faworyta. Grzmoty mieliśmy zresztą od samego początku, bo już w 2. minucie wynik otworzył Adriel Ba Loua, wykorzystując dogranie Mikaela Ishaka z lewego skrzydła.

Wydawało się, że poznaniacy przejdą przez ten mecz suchą stopą, ale sami skomplikowali sobie życie. Jak? Przez błąd Mihy Blazicia, który nie potrafił przeciąć dośrodkowania Konrada Stępnia. Piłka odbiła się od Kamila Zapolnika, Bartosz Mrozek skapitulował i beniaminek wyrównał po zaledwie 120 sekundach.

Puszcza miała w garści wynik, który z pewnością chętnie zachowałaby do ostatniego gwizdka, lecz potem nie potrafiła zapanować nad wydarzeniami na boisku. Z każdą chwilą napór "Kolejorza" się nasilał i przed przerwą niepołomicka obrona "pękła". Ba Loua do gola dołożył asystę i po jego krótkim podaniu, pięknym technicznym strzałem do siatki trafił Jesper Karlstrom.

Tuż po zmianie stron jeszcze ładniej pokazał się Ishak. Szwed też uderzył wyśmienicie, dokładając jeszcze ogromną siłę i w taki niezwykle efektowny sposób zdobył bramkę na 3:1.

Trener Tomasz Tułacz szukał szans dla swojej drużyny, dokonując zmian, ale w piątkowy wieczór przy Bułgarskiej zdecydowała przede wszystkim różnica w jakości. Lech miał zdecydowanie więcej atutów, potrafił zadawać ciosy i pozbawił beniaminka wszelkich złudzeń. W doliczonym czasie zresztą uczynił swój triumf jeszcze okazalszym, a wszystko dzięki skutecznej główce Antonio Milicia po rzucie rożnym.

Ogranie beniaminka nie sprawiło, że Lech zmazał wszystkie winy za kompromitację w Szczecinie, ale przynajmniej uniknął pogłębienia problemów. Znów doskoczył do ścisłej czołówki, dzięki czemu zapewnił sobie względny spokój na przerwę reprezentacyjną.

Takiego spokoju nie ma Puszcza, która nadal balansuje na krawędzi strefy spadkowej. Punktów musi jednak szukać gdzie indziej, w Poznaniu nie była w stanie realnie o nie powalczyć.

Lech Poznań - Puszcza Niepołomice 4:1 (2:1)
1:0 - Adriel Ba Loua 2'
1:1 - Kamil Zapolnik 4'
2:1 - Jesper Karlstrom 43'
3:1 - Mikael Ishak 51'
4:1 - Antonio Milić 90+5'

Składy:

Lech Poznań: Bartosz Mrozek - Miha Blazić, Antonio Milić, Elias Andersson, Joel Pereira, Jesper Karlstrom, Radosław Murawski, Adriel Ba Loua (73' Filip Wilak), Filip Marchwiński (73' Nika Kwekweskiri), Mikael Ishak (73' Filip Szymczak), Kristoffer Velde.

Puszcza Niepołomice: Oliwier Zych - Konrad Stępień (46' Artur Siemaszko), Artur Craciun, Łukasz Sołowiej, Roman Jakuba, Bartłomiej Poczobut (55' Wojciech Hajda), Jakub Serafin, Mateusz Cholewiak (72' Jakub Stec), Muris Mesanović (55' Jordan Majchrzak), Marcel Pięczek, Kamil Zapolnik (82' Jakub Bartosz).

Żółta kartka: Artur Craciun (Puszcza Niepołomice).

Sędzia: Łukasz Kuźma (Białystok).

Widzów: 25 755.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: legendarny piłkarz zagrał z dziećmi. Zobacz, co zrobił

Źródło artykułu: WP SportoweFakty