Czy Piast ma ławkę rezerwowych?

O ile sytuacja kadrowa Piasta Gliwice przed meczem ostatniej kolejki z Lechią Gdańsk była określana jako "tragiczna", teraz jest ona jeszcze gorsza... Z powodu infekcji w poniedziałkowym treningu nie wzięło udział aż dziewięciu piłkarzy, a dodatkowo kontuzjowani są lub narzekają na urazy czterej kolejni.

Nazwiska zawodników niebiesko-czerwonych cierpiących na infekcje to: Chylaszek, Wilczek, Muszalik, Łudziński, Smektała, Biskup, Matuszek, Nalepa i Szary. Jak poinformował fizjoterapeuta Piasta, coś niedobrego dzieje się również z Sebastianem Olszarem. Z kolei kontuzjowani są Seweryn, Kowalski oraz Bojarski, który leczy się już od dłuższego czasu. Do zdrowia, na szczęście dla Dariusza Fornalaka, wraca Paweł Gamla.

Już w meczu z Lechią Gdańsk na rozpisce ze składami drużyn przy haśle Piast Gliwice widniało jedynie sześć nazwisk piłkarzy, którzy zasiadali na ławce rezerwowych. I to w momencie, gdy do osiemnastki meczowej dokooptowany został Tomasz Podgórski, którego praktycznie "wyciągnięto" w ostatniej chwili z autokaru Młodej Ekstraklasy. Prawdopodobnie również z powodu kontuzji w barwach Piasta zadebiutował młody pomocnik, Artur Lenartowski.

Jednak o ile sytuacja personalna jest w miarę jasna i Dariusz Fornalak po prostu musi poczekać aż wyzdrowieje jego drużyna, o tyle zastanawia "jakościowe" pole manewru wśród rezerwowych piłkarzy Piasta. Jak bowiem pokazał mecz Piasta z Lechią oraz wcześniejszy, z Pogonią Szczecin, okazuje się, że piłkarze zasiadający na ławce rezerwowych lub też nie mieszczący się w osiemnastce meczowej, bardzo odbiegają piłkarskim poziomem od podstawowej jedenastki z Gliwic.

Swoich kolegów broni kapitan i ikona Piasta, Jarosław Kaszowski: - Przede wszystkim myślę, że żadna drużyna mając takie problemy kadrowe nie wyglądałaby zbyt dobrze... Kontuzje i choroby piłkarzy, którzy stanowią trzon tego zespołu na pewno nie pozostają bez wpływu na grę zespołu. Natomiast jeśli chodzi o jakość zmienników... Nie oszukujmy się. To już nie jest druga czy trzecia liga. To ekstraklasa. Nie jest łatwo zastąpić trzon drużyny, który jest ze sobą zgrany w środku pola i dobrze rozumiejący się na boisku. Swoje trzy grosze dorzuca również kolega z drużyny, popularnego "Kaszy", Daniel Chylaszek: - Niektórzy nie mieli wielu szans na pokazanie się... a jeśli już to bywało tak, że nie grali na swoich nominalnych pozycjach, choć to akurat ma już drugorzędne znaczenie - zawodnik musi się dostosowywać i grać tam, gdzie zaleca mu trener .

"Chylu" zwraca uwagę na ważną kwestię - zawodnicy często nie grają na pozycjach, na których czują się najlepiej. I tak zarówno Kaszowski, jak i Chylaszek zagrali z Pogonią i Lechią na bokach obrony. W tym drugim spotkaniu obaj zaprezentowali się lepiej niż poprawnie. To, że piłkarz nie gra na swojej nominalnej pozycji może wynikać z dwóch powodów: po pierwsze - naturalna pozycja zawodnika w podstawowym składzie jest tak mocno obsadzona, że nie da się "wygryźć" kolegi z drużyny lub, po drugie, zawodnicy spełniają rolę "zapchajdziury", bowiem brakuje piłkarzy, którzy mogliby zagrać w danej formacji.

Z umiejętności zmienników nie jest zadowolony również sam trener. Dariusz Fornalak wystawiając rezerwowy skład na mecz Pucharowy z Pogonią Szczecin liczył na to, że Piast powalczy z pierwszoligowcem. Niestety, zawiódł się i Piastunki uległy pomorzanom 0:2 po fatalnej grze. Po spotkaniu trener krótko skomentował zaistniałą sytuację: - Martwi mnie to, trudno, żebym się z tego powodu cieszył. Powiedziałem to na konferencji prasowej, że przyjdzie czas, kiedy będziemy musieli podjąć decyzje, z którymi zawodnikami po prostu się pożegnać. Na razie nie ma opcji, żebym cokolwiek powiedział o konkretnych nazwiskach. Jeszcze sporo gry przed nami i nie chciałbym tutaj dywagować i psuć atmosfery w moim zespole, jednak trzeba sobie jasno powiedzieć, że jakieś decyzje będą zapadać.

- Od zawodnika wchodzącego z ławki wymaga się, żeby dawał z siebie sto procent, bo on swoją grą ma udowodnić, że jednak zasługuje na grę w podstawowej jedenastce. My naprawdę chcemy robić trenerowi ból głowy z "nadmiaru" wyboru - opowiada Kaszowski. Wydaje się jednak, że sytuacja, o której mówi kapitan Piasta istnieje tylko jeśli mowa o sześciu, siedmiu piłkarzach zasiadających na ławce rezerwowych, czyli mieszczących się w osiemnastce meczowej. Natomiast jeśli chodzi o resztę dwudziestokilkuosobowej kadry to, poza bramkarzami, ich przyszłość w klubie może być zagrożona. Trener nie chce psuć atmosfery, więc nie zdradza nazwisk, ale zarówno kibice, jak i dziennikarze zdają sobie sprawę, że są nimi: Krzycki, Seweryn, Pietroń, Maciejak oraz Łudziński. W ostatnim czasie loty obniżyli także Podgórski i Sedlacek. Z kolei słabo w swoim debiucie wypadł Lenartowski, którego słowami stara się jednak bronić "Kasza": - Popatrzmy w jakim my graliśmy składzie z Lechią i w jakim byliśmy stanie. Kilku chłopaków w tym meczu musiało grać z gorączką... Często drużyna gra tak jak gra środek. Patrzymy na to jak gra Muszalik, Wilczek czy Gamla - oni się bardzo dobrze rozumieją, grają na pamięć. Chłopcy, którzy za nich grali, dziś się starali, ale zabrakło im tego, co mają już wcześniej wymienieni piłkarze. Dlatego ciężko się gra, gdy wchodzi się tak jak "Kaka", przy stanie 0:1. On debiutując tak naprawdę , musiał wziąć ciężar gry na własne barki - powiedział Kaszowski. Lenartowskiemu jednak rzeczywiście zabrakło i pewności siebie na boisku, zgrania, a także jakiegokolwiek pomysłu na grę.

Kapitan Piasta, mimo dramatycznej sytuacji kadrowej Piasta, z powodu szpitala w Gliwicach oraz braku większej ilości solidnych zmienników, stara się jednak być dobrej myśli: - Mam nadzieję, że powoli, powoli, idzie ku lepszemu. Bardzo bym chciał, żeby również z moją formą było lepiej. Jeszcze nie jest rewelacyjnie. Dawno już nie miałem takiej przerwy, że praktycznie rozbrat z piłką trwał praktycznie miesiąc. Dlatego ciężko mi wrócić do dobrej dyspozycji z wiosny - kończy "Kasza".

Komentarze (0)