Co ciekawe, człowiek o pseudonimie Staruch, miał już zakaz stadionowy, ale został z niego zdjęty. - Niestety, był on głównym negocjatorem porozumienia ze strony stowarzyszenia kibiców i stowarzyszenie to w jego imieniu prosiło o zdjęcie kar. Długo się wahaliśmy, co zrobić, w końcu wymieniliśmy z tym panem kilka pism i postanowiliśmy wykazać dobrą wolę zdejmując zakaz. Okazało się, że ta osoba jest po prostu niereformowalna - powiedział Ostrowski w rozmowie z Trybuną.
Członek władz klubu przyznał, że rozmowa z takimi ludźmi nie jest dla niego komfortowa, ale pamiętajmy, że my działamy w specyficznym środowisku i nie możemy robić nic na oślep. W pełni rozumiemy, że ruch Ultras, czyli grupa kibiców, którzy dodają kolorytu trybunom, jest immanentną cechą widowiska piłkarskiego. Dlatego zdecydowaliśmy się na te rozmowy, ale nie za wszelką cenę.