Piotr Stokowiec zaprezentowany w Łodzi. "Gwiazdami mają być zawodnicy. Ja tylko trzymam nawigację"

Materiały prasowe / ŁKS Łódź / Na zdjęciu: trener Piotr Stokowiec
Materiały prasowe / ŁKS Łódź / Na zdjęciu: trener Piotr Stokowiec

- Jestem jeszcze w trakcie poznawania drużyny. Nie ingerowałem w taktykę, muszę zobaczyć tych zawodników - mówi Piotr Stokowiec, nowy trener piłkarzy ŁKS-u, który został oficjalnie zaprezentowany na spotkaniu z przedstawicielami mediów.

W czwartek beniaminek PKO Ekstraklasy potwierdził, że to właśnie on zastąpi Kazimierza Moskala na stanowisku szkoleniowca pierwszej drużyny. Dzień później klub z al. Unii zorganizował konferencję prasową, podczas której Piotr Stokowiec przez ponad pół godziny odpowiadał na pytania dziennikarzy.

Jak zdradził, szefowie Łódzkiego Klubu Sportowego kontaktowali się z nim w sobotę, 7 października po przegranym przez zespół 0:3 meczu z Radomiakiem w Radomiu. Osiągnięcie porozumienia nie było trudne.

- Ostatnie dni były naprawdę intensywne. To kwestia ostatniego tygodnia, ale piłka rządzi się swoimi prawami. Jest w niej dużo zmiennych i trzeba umieć się w tym odnaleźć oraz szybko zareagować. Myślę, że klub jest w takiej sytuacji, że trzeba podejmować szybkie decyzje, działać sprawnie i konkretnie. Nie ma miejsca na jakieś "ale", czy zastanowienia - powiedział Stokowiec.

ZOBACZ WIDEO: Robert Lewandowski zabrał głos ws. kontuzji. Wróci na hit z Realem?

Fighter na boisku i jako trener

51-letni trener przyznał, że pierwsze wrażenie w ŁKS-ie jest bardzo dobre. Chwalił infrastrukturę, stadion, kibiców i zwrócił uwagę na fakt, że rezerwy występują w II lidze, a trzeci zespół - w IV lidze. Jego zdaniem to stanowi "zdrową strukturę". Szkoleniowiec podpisał umowę do końca bieżącego sezonu.

- Umówiliśmy się, że najpierw jest ten cel krótkofalowy, czyli zapewnienie statusu "klubu ekstraklasowego" ŁKS-owi. To będzie uczciwe postawienie sprawy. Po sezonie ewentualnie siądziemy do rozmów. Na razie jest ważne to, co tutaj i teraz. Właściciel - pan Tomasz Salski - okazał się być konkretnym człowiekiem i szybko osiągnęliśmy porozumienie - ocenił nowy trener biało-czerwono-białych.

- Zdecydowałem się na to, bo nie boję się wyzwań. Zawsze byłem "fighterem" jako piłkarz na boisku, ale też jako trener wiem z czym to się wiąże i jaka to jest odpowiedzialność. Absolutnie się tego nie boję. Sytuacja jest trudna, ale nie taka, z której nie dałoby się wyjść. Trochę odpocząłem po ostatniej pracy, zregenerowałem się i... zgłodniałem. Byłem już w takich sytuacjach i myślę, że umiem zadziałać - zadeklarował.

Co nowy szef sztabu szkoleniowego wprowadzi do ostatniej - póki co - drużyny tabeli? Po pierwsze swojego asystenta - Łukasza Smolarowa, który dołączy do niej od poniedziałku. Po drugie - charakter. Niekoniecznie ten "widzewski", choć w latach 2007-2010 pracował u lokalnego rywala jako drugi trener.

- Myślę, że charakter jest generalnie potrzebny każdemu zawodnikowi. Dzisiaj sport to nie tylko ciężka praca na treningu, bo wszystkie drużyny fajnie i ciężko pracują, a do tego mają taktykę i plan na granie. Cała sztuka, to jest charakter i wyegzekwowanie od zawodników tego, żeby wygrywali rywalizację. Tego wymagam od zawodników, bo myślę, że na tym polega idea sportu, żeby wygrywać rywalizacje o miejsce w składzie i przeciwnikiem oraz zdobywać punkty - przyznał Stokowiec.

Ma swoją filozofię

Były szkoleniowiec m.in. KGHM Zagłębia Lubin, Lechii Gdańsk czy Polonii Warszawa to uznane nazwisko w polskiej piłce na najwyższym szczeblu. Nie da się ukryć, że dzięki przyjściu Piotra Stokowca do ŁKS-u, zarówno o nim samym, jak i o klubie znów zrobiło się głośno.

- Gwiazdami powinni być zawodnicy. Ja jestem tym gościem, który trzyma nawigację i próbuje nawigować zespołem i dawać dobry plan. Wystarczy mi to, że drużyna będzie dobrze grała. Żadnych tytułów więcej nie potrzebuję. Tutaj jest poważne zadanie. To nie jest kwestia "Stokowca" czy "trenera". To jest kwestia ŁKS-u, tu trzeba zjednoczyć całe środowisko, a przede wszystkim ruszyć drużynę walczyć. Ja wierzę w swoją pracę, mam swoją filozofię i chcę ją wdrożyć, licząc jednocześnie, że przyniesie to owoce - zaznaczył.

Zapytany o opinię na temat dotychczasowej gry Łódzkiego Klubu Sportowego, nowy szkoleniowiec odpowiedział, że "nie chce stawiać diagnozy, bo z perspektywy telewizora pewne rzeczy widać inaczej niż na żywo, z ławki". A jak zamierza przepracować pierwsze dni?

- Jestem jeszcze w toku poznawania drużyny. Nie ingerowałem w taktykę. Chciałem najpierw zobaczyć tych zawodników, a już w następnym tygodniu zaczniemy wprowadzać elementy taktyczne. Trzeba sobie zdawać sprawę, że sama zmiana trenera, to już jest duże wydarzenie i duża zmiana dla klubu oraz zawodników. Wszystkich rzeczy na pewno nie uda mi się zrobić w jednym mikrocyklu i nie traktuję tego jako wymówkę. Chciałbym po swojemu wprowadzić swoje zasady. Trzeba sobie zdawać sprawę, że w tym okresie można zrobić na dobrą sprawę jedną korektę w ofensywie i jedną w defensywie - mówił.

ŁKS po jedenastu kolejkach nie tylko jest ostatni w tabeli, ale również ma najmniej strzelonych i najwięcej straconych goli z całej elity. Zapytaliśmy więc trenera, czy zespół potrzebuje nauczyć się na nowo "ekstraklasowego pragmatyzmu".

- Myślę, że po trosze tak, bo na pewno świadczą o tym statystyki. Jeszcze nie chciałbym się silić na diagnozy, ale ten problem gdzieś tkwi. Myślę, że tyle pragmatyzm jest potrzebny, co po prostu zdrowe zasady. Jestem również za grą otwartą dla kibiców i za rozwojem. W drużynach, które prowadziłem - jak Lechia Gdańsk, gdzie zdobywaliśmy Puchar, czy trzecie miejsce - też graliśmy świetnie skrzydłami. Tutaj są priorytety: utrzymanie drużyny. Trzeba patrzeć na to, jakich się ma zawodników i umieć dostosować do tego potencjał - stwierdził dyplomatycznie.

A debiutem Stokowca w nowej roli będzie mecz wyjazdowy z Lechem Poznań w sobotę, 21 października o godzinie 20:00.

Z Łodzi - Krzysztof Sędzicki, WP SportoweFakty

Czytaj też: Skorzystali z przerwy na kadrę. Korona Kielce sparowała z Widzewem Łódź

Źródło artykułu: WP SportoweFakty