Osiemnastoletni piłkarz klubu z Kordoby zaginął w czwartek. Hiszpańskie media relacjonowały, że Alvaro Prieto ostatni raz widziany był na stacji kolejowej Santa Justa, gdzie prawdopodobnie wysiadł z pociągu.
Dzień wcześniej spędził z kolei popołudnie u jednego ze znajomych. Według relacji ojca zawodnika, nastolatek nie miał przy sobie gotówki, a bateria w telefonie komórkowym rozładowała mu się.
Rodzina przeczuwała, że stało się coś złego i natychmiast zwróciła się do mediów o pomoc w jego odnalezieniu. Matka w rozmowie z "Onda Cero" przedstawiła dwa scenariusze - albo młody piłkarz wsiadł do jakiegoś samochodu i nie wiadomo, co się z nim stało, albo wydarzył się nieszczęśliwy wypadek.
Krajowa policja przeprowadziła operację w pobliżu dworca kolejowego Santa Justa - ostatniego miejsca, gdzie widziano żywego młodego piłkarza. W niedzielę wieczorem wojskowa jednostka ratunkowa przeszukała obszar z pomocą wyspecjalizowanych psów.
Jak przekazała "Marca", finał poszukiwań był tragiczny. W poniedziałek miejscowe służby potwierdziły, że odnalazły ciało Alvaro Pieto pomiędzy dwoma wagonami pociągu.
"Pociąg, gdzie odnaleziono ciało zaginionego młodego mężczyzny, był od tygodni wyłączony z ruchu. Był zepsuty i przez te dni nie poruszał się, nie był poddawany żadnej konserwacji. Pociąg stał zaparkowany na torze prowadzącym do ośrodka obsługi technicznej Santa Justa i nie poruszał się" - poinformowało "Renfe Operadora", hiszpańskie przedsiębiorstwo kolejowe.
"W dniu dzisiejszym pociąg ten wykonywał manewr wewnętrzny, nie obsługując pasażerów. Udostępniliśmy policji wszystkie dane niezbędne do dochodzenia" - czytamy w oświadczeniu.
"Z przykrością informujemy, że nasz młodzieżowy zawodnik Alvaro Prieto został znaleziony martwy. Na wyraźne życzenie rodziny ograniczymy się do oświadczenia" - żegna osiemnastoletniego piłkarza Cordoba CF.
Czytaj także:
"Byłem w szoku". Opowiedział o koszmarze w Izraelu