Grzegorz Kowalski: Istnieje syndrom dziesięciu

Drużyna z Kluczborka w Gorzowie Wielkopolskim podtrzymała passę meczów bez porażki. W sobotę podopieczni Grzegorza Kowalskiego byli bliscy odniesienia kolejnego zwycięstwa, jednak nie potrafili utrzymać prowadzenia do końca spotkania.

Piotr Wiszniewski
Piotr Wiszniewski

MKS Kluczbork przez 47 minut kontrolował przebieg meczu z GKP Gorzów Wlkp. To w tym momencie piłkarz gospodarzy Paweł Wojciechowski ukarany został czerwoną kartką, która na miejscowych podziałała jak płachta na byka - Istnieje tzw. syndrom dziesięciu. Wśród trenerów dobrze o tym wiemy. Zespół osłabiony czasami zyskuje podwójną motywację. Podobnie było w Gorzowie Wlkp., chłopcy zaczęli walczyć, bo do pewnego momentu tylko snuli się po boisku. Po kartce próbowali kopać moich piłkarzy. Wytworzyła się wojownicza atmosfera. Oczywiście klasowy zespół potrafi wykorzystać swoją przewagę. W piłce mamy mnóstwo przykładów, gdy osłabiona drużyna lepiej realizuje swoje założenia - skomentował trener Grzegorz Kowalski.

W końcówce sobotniego spotkania goście stworzyli kilka dogodnych sytuacji, po których mogła paść zwycięska bramka. Bohaterem meczu mógł zostać Kamil Nitkiewicz, jednak z kilku metrów nie trafił do pustej bramki. - GKP zyskał bramkę wyrównującą. My w defensywie spisywaliśmy się w miarę solidnie, a u rywala powstały ogromne dziury. Nie będę rozmawiał z Nitkiewiczem. Każdemu może się zdarzyć. Szkoda, że punkty zostają w Gorzowie Wlkp. Zawodnik na pewno chciał dobrze, ale ma takie, a nie inne umiejętności - dodał szkoleniowiec MKS-u.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×