Zna Lecha jak własną kieszeń. Kędziorek: Nie chcę wchodzić w buty mędrca

PAP / Piotr Polak / Na zdjęciu: Maciej Kędziorek
PAP / Piotr Polak / Na zdjęciu: Maciej Kędziorek

- Lech jest zdecydowanym faworytem i to na nim ciąży presja, ale myślę, że czymś go zaskoczymy - mówi trener Radomiaka Radom Maciej Kędziorek. Przed nim Kolejorz nie ma żadnych tajemnic.

Maciej Kędziorek był asystentem Johna van den Broma w Lechu Poznań, wcześniej współpracował również z Maciejem Skorżą. Pod koniec listopada odszedł jednak z Kolejorza, ponieważ otrzymał propozycję samodzielnego prowadzenia zespołu w PKO Ekstraklasie. Teraz jest trenerem Radomiaka Radom i w najbliższej kolejce stanie naprzeciwko swojego byłego szefa.

W ostatnim meczu w 2023 roku Radomiak zagra przed własną publicznością z Lechem Poznań (sobota, godz. 20).

- Podchodzę do tego meczu podobnie, jak do tych z Widzewem i Górnikiem. Oczywiście jestem tylko człowiekiem, spędziłem w Poznaniu 2,5 roku, znam tam wszystkich bardzo dobrze, ale skupiam się na sprawach sportowych. Może po meczu będzie okazja, żeby chwilę porozmawiać albo złożyć sobie życzenia świąteczne - mówił Kędziorek na konferencji prasowej.

- Lech jest zdecydowanym faworytem i to na nim ciąży presja. Wiem jaka tam jest presja, jakie są oczekiwania i myślę, że każdy inny wynik niż zwycięstwo będzie dla nich rozczarowaniem. I my postaramy się, żeby to rozczarowanie nastąpiło. Nie będę ukrywał, mam wiedzę, jak Lech gra, jakość piłkarska jest na wysokim poziomie, ale zwracamy uwagę na słabsze strony przeciwnika. Myślę, że czymś Lecha zaskoczymy - podkreśla szkoleniowiec Radomiaka.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: niespodzianka na treningu Bayernu. Zobacz, kto odwiedził piłkarzy

Na razie jednak to Lech zaskakuje (negatywnie) swoich kibiców. Wydawało się, że po szybkim odpadnięciu z europejskich pucharów Kolejorz stanie się głównym kandydatem do walki o mistrzostwo. I choć sytuacja nie jest beznadziejna, to strata sześciu punktów do prowadzącego Śląska Wrocław wydaje się dość spora.

Ostatnie pięć meczów Lecha to: nudne 0:0 z Legią, 1:3 z Widzewem, 1:0 z Koroną na śniegu, 1:0 z Arką w Pucharze Polski i 0:1 z Piastem. - Nie będę diagnozował ich problemów. Przede mną dopiero trzeci mecz w Ekstraklasie i bardzo mocno się bronię przed tym, żeby nikogo nie oceniać. Nie chcę wchodzić w buty mędrca, bo uważam, że jeszcze dużo pracy przede mną - mówi Kędziorek.

Odniósł się też do rozwiązania kontraktu z Frankiem Castanedą, który okazał się transferowym niewypałem Radomiaka. - Przychodząc do klubu wiedziałem, że na niektórych pozycjach kadra jest zbyt szeroka. Frank jest ambitnym zawodnikiem i chce grać jak najwięcej, a ja nie mogłem mu tego zagwarantować. Doszliśmy do wniosku, że najlepszym rozwiązaniem będzie rozstanie się - wyjaśnił.

Szerzej o personaliach nie chciał dyskutować, bo cała jego koncentracja jest na spotkaniu z Lechem, natomiast nie da się wykluczyć, że sobotni mecz będzie ostatnim dla Pedro Henrique w barwach Radomiaka. Brazylijczyk ma za sobą dobrą rundę jesienną (8 goli) i wzbudza zainteresowanie wielu innych drużyn.

- Nie mam jeszcze wiedzy na temat ewentualnego transferu, ale mnie jako trenera cieszy to, że jest obserwowany przez inne kluby, bo to świadczy o tym, że w Radomiaku mógł się rozwinąć. Swoją grą sprawił, że pojawia się zainteresowanie z całkiem niezłych klubów. Byłoby dobrze, gdybyśmy co okienko potrafili wypromować zawodnika. Chciałbym, żeby był dalej naszym zawodnikiem, ale jeśli pojawi się dobra propozycja, to zrozumiem, że Pedro zostanie sprzedany. Jesteśmy na to gotowi - podsumował trener Kędziorek.

Początek meczu Radomiak Radom - Lech Poznań w sobotę o godz. 20.

Komentarze (0)