Co prawda w Polsce często lubimy popadać w zachwyty nad zawodnikiem po jednym dobrym meczu, ale w tym przypadku nie da się przejść obojętnie obok tego, co zrobił w niedzielę Szymon Żurkowski.
Polak rozegrał w zasadzie idealne spotkanie. Strzelił trzy gole w meczu z Monzą, jego drużyna wygrała 3:0. Nawet jeśli ktoś na siłę próbowałby się do czegoś przyczepić, to po prostu nie ma do czego. Mieliśmy w Serie A Zbigniewa Bońka, Krzysztofa Piątka (w formie), Arkadiusza Milika, ale dotychczas żadnemu Polakowi nie udało się ustrzelić hat-tricka. Dość nieoczekiwanie dokonał tego właśnie Żurkowski i zapisał się w kartach historii.
- Chyba nikt nie spodziewał się takiego wejścia do zespołu. Myślę, że nawet on sam. Mam wrażenie, że w Empoli czuje się po prostu najlepiej, a z drugiej strony jemu najbardziej odpowiada ustawienie z trzema pomocnikami, a nie pięcioma. Wtedy dostrzegalna jest jakość tego piłkarza, choć i odrobina szczęścia. Jak mówią Włosi "tutto completo", bo najpierw prawa noga, później głowa, a na koniec lewa - mówi nam Piotr Czachowski, były reprezentant Polski, a obecnie ekspert Eleven Sports.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: jaki ojciec, taki syn. Niesamowity gol Cristiano Ronaldo juniora
To naprawdę niewiarygodne, że przed wypożyczeniem do Empoli Żurkowski rozegrał 16 meczów w barwach Spezii w Serie B i jedyne, czym się wyróżnił, to jedną asystą. Tymczasem po przejściu do Empoli (i - dodajmy - przeskoku do najwyższej klasy rozgrywkowej we Włoszech) w dwóch meczach zdobył w sumie cztery bramki.
Wygląda na to, że Empoli jest jego miejscem na ziemi. Tam czuje się najlepiej. Ciekawostką jest fakt, że dzięki temu stał się... najlepszym strzelcem zespołu w tym sezonie. To oczywiście nie było trudne, bo poprzeczka była zawieszona w piwnicy. Empoli cały czas jest w bardzo trudnej sytuacji, zajmuje przedostatnie miejsce w ligowej tabeli, a w całym sezonie strzeliło zaledwie 14 goli.
Jedna jaskółka wiosny nie czyni
Nie wiemy, czy Żurkowski ma już darmowy wstęp do wszystkich restauracji w Empoli, natomiast po takim meczu znalazł się na ustach wszystkich.
- To było coś z Gerda Muellera z lat siedemdziesiątych, którego piłka zawsze szukała w polu karnym. Żurkowski miał tego nosa, potrafił się odnaleźć w danej sytuacji - zauważa Czachowski.
Trudno sobie wyobrazić, by trener Davide Nicola miał go nagle odstawić. Raczej wywalczył już sobie miejsce w wyjściowym składzie na kolejne tygodnie, ale z drugiej strony w każdym następnym spotkaniu będzie musiał udowadniać swoją przydatność do zespołu. A przecież w najbliższej kolejce Empoli czeka starcie z Juventusem.
- Będzie potrzebował większej powtarzalności, żeby dać argument przy marcowych spotkaniach reprezentacji Polski. Bramki będą mu pomagały w utrzymaniu miejsca w składzie, a to będzie potrzebne, żeby być przygotowanym na wojnę o mistrzostwa Europy - mówi 45-krotny reprezentant.
- Żurkowski lubi biegać. To w dalszym ciągu jest dość młody człowiek i powinien zrobić trochę więcej. Żałuję, że tak się potoczyła jego kariera, bo powinien zostać w Empoli po dobrym okresie. Byłby teraz w zupełnie innym miejscu. Oby jego odbudowa trwała krótko. Ale mówię: jedna jaskółka wiosny nie czyni - tonuje nastroje Piotr Czachowski.
Ból głowy Probierza
Michał Probierz już zaciera ręce. Żurkowski puka do reprezentacji Polski i raczej nie możemy pozwolić sobie, żeby zrezygnować z niego w kontekście meczów barażowych o awans na mistrzostwa Europy. Zwłaszcza że Żurkowski wygląda jak ulepszona wersja Jakuba Piotrowskiego. Wybiegany, z dobrym strzałem, potrafiący odnaleźć się w polu karnym.
Wydawać by się mogło, że to duży komfort dla Probierza. Problemy? Jak zawsze. Gdzie znaleźć mu miejsce na boisku? Empoli gra podobnie do reprezentacji Polski, czyli z trójką stoperów, wahadłowymi i dwoma "dziesiątkami" za napastnikiem. Żurkowski był w meczu z Monzą jedną z nich. Teraz przełóżmy to na reprezentację. Żeby umożliwić Żurkowskiemu grę na dziesiątce, trzeba będzie zrezygnować z Piotra Zielińskiego lub Sebastiana Szymańskiego. Ewentualnie któregoś z nich przesunąć nieco niżej. Ból głowy to mało powiedziane.
- Z kłopotem bogactwa może bym nie przesadzał. Wybór jest duży, ale jednak nasza reprezentacja bardzo mocno obniżyła loty. Pamiętajmy, że w reprezentacji nigdy nie gra się tak samo, jak w klubie. Nie idźmy w narrację, że już w tej chwili Żurkowski będzie mocnym punktem kadry. Nie zawsze wszystko będzie układało się tak dobrze, jak w dwóch ostatnich meczach. To jeszcze za mało. Potrzebujemy więcej, zwłaszcza regularności, dobrej gry, popartej ciekawymi akcjami - mówi Czachowski.
- Musimy mieć alternatywy, żeby polska reprezentacja funkcjonowała na miarę możliwości, ale nie w taki sposób, jak ostatnio. To jest nie do przyjęcia. Mamy piłkarzy do dużo lepszej gry - podsumował nasz rozmówca.
Tomasz Galiński, dziennikarz WP SportoweFakty