Afera dyplomowa. Mamy oświadczenia Lewandowskiego i Milika

WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski / Na zdjęciu: Robert Lewandowski
WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski / Na zdjęciu: Robert Lewandowski

W doniesieniach medialnych pojawiały się wątpliwości związane z wykształceniem napastników reprezentacji Polski. Mamy oświadczenia Arkadiusza Milika i Roberta Lewandowskiego w tej sprawie.

Kontrowersje wokół wydawania dyplomów w wyższej szkole Collegium Humanum są szeroko komentowane w mediach.

Pierwszym z zatrzymanych był Paweł Cz., rektor uczelni. Potem dołączył do niego naukowiec Zbigniew D. I to właśnie ta druga osoba łączy najnowszy skandal z tym, co działo się na innej uczelni, a co w lipcu 2021 roku opisał dziennikarz Onetu Łukasz Cieśla.

Co do Collegium Humanum, ma chodzić głównie o "lewe" dyplomy MBA (Master of Business Administration), otwierające drogę do lukratywnej pracy w spółkach skarbu państwa. Według ustaleń dziennikarzy mieli je na tej uczelni otrzymywać w nieprawidłowy sposób między innymi politycy - różnych opcji.

W tej sprawie Zbigniew D. usłyszał cztery zarzuty. Jak w rozmowie z Onetem poinformował prokurator Karol Borchólski z Prokuratury Krajowej, naukowiec został oskarżony o przyjmowanie wspólnie i w porozumieniu z innymi osobami korzyści majątkowych w zamian za zachowania stanowiące naruszenie przepisów prawa.

Zbigniew D. pojawia się po raz drugi

Zbigniew D. w aferze związanej z załatwianiem różnego rodzaju dyplomów przewija się już po raz drugi. Najpierw głośno zrobiło się o nim za sprawą wspomnianej publikacji Onetu. Naukowiec związany wówczas między innymi z łódzką Uczelnią Nauk Społecznych, miał zaproponować jednej z osób kupno dyplomu tej placówki bez uczęszczania na zajęcia i zdawania egzaminu za 2,5 tysiąca złotych.

Zbulwersowana kobieta miała poinformować o tym policję, która przygotowała zasadzkę. Zbigniewa D. (od lat kibic piłkarski, były dyrektor ŁKS Łódź), jak czytamy w mediach, zatrzymano w Trójmieście na gorącym uczynku w trakcie przyjmowania wspomnianej korzyści. Jak się okazało, to był jednak dopiero początek afery, w której niespodziewanie zaczęły się przewijać nazwiska bardzo znanych piłkarzy.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ronaldo szaleje. Tylko zobacz, co zrobił na treningu

Po zatrzymaniu Zbigniewa D. zaczęto bliżej przyglądać się jego działalności. Z relacji dziennikarzy Onetu wynikało, że natrafiono u niego na dyplom ukończenia studiów przez... Roberta Lewandowskiego. Ponadto dyplom maturalny Arkadiusza Milika, a także dokumenty Jacka Góralskiego i Piotra Świerczewskiego (obaj to byli reprezentanci Polski).

Lewandowski studiował w Warszawie. A co z Łodzią?

Sprawa wydawała się o tyle tajemnicza, że o Lewandowskim wiadomo było, że owszem, skończył studia magisterskie, ale na innej uczelni, w Warszawie. Skąd więc inne studia w Łodzi i obrona "magisterki" dzień po meczu reprezentacji Polski (marzec 2018)? O ile piłkarz informował publicznie o edukacji w Warszawie, o tyle nigdy nie wspomniał o nauce w Łodzi.

Co więcej, we wspomnianym artykule podkreślono, że Zbigniew D. miał namawiać Roberta i Annę Lewandowskich również na podyplomowe studia MBA, które mogliby otrzymać bez chodzenia na zajęcia, ale za 25 tys. złotych. Tymczasem wspomniane na początku Collegium Humanum w nieprawidłowy sposób miało wystawać właśnie głównie dyplomy MBA. Czy zatem te sprawy mogą się łączyć i czy Lewandowski może mieć coś wspólnego z Collegium Humanum?

Robert Lewandowski nigdy nie mówił o tym, że miałby studiować w Łodzi
Robert Lewandowski nigdy nie mówił o tym, że miałby studiować w Łodzi

Poprosiliśmy o wyjaśnienie tej sprawy Artura Adamowicza, który współpracuje z kapitanem reprezentacji Polski, głównie w zakresie komunikacji.

- Robert Lewandowski nie ma nic wspólnego z uczelnią Collegium Humanum. Nigdy nie robił też studiów MBA - podkreśla Adamowicz w oświadczeniu dla WP SportoweFakty. - W 2007 roku, mając 19 lat, Robert rozpoczął studia w Wyższej Szkole Edukacji w Sporcie w Warszawie. Pracę licencjacką obronił w 2017 roku, a magisterską trzy lata później. O obu wydarzeniach informował publicznie wraz z uczelnią. A o pojawieniu się jego nazwiska w kontekście zarzutów wobec władz łódzkiej Uczelni Nauk Społecznych, dowiedział się z mediów w 2021 roku. Według medialnych informacji od kilku lat prowadzone jest w tej sprawie postępowanie wobec przedstawicieli uczelni, ale my nie otrzymaliśmy na ten temat żadnych oficjalnych informacji - przekazał nam Artur Adamowicz.

Arkadiusz Milik zapewnia, że nie ma żadnego dyplomu z łódzkiej uczelni
Arkadiusz Milik zapewnia, że nie ma żadnego dyplomu z łódzkiej uczelni

A co z Arkadiuszem Milikiem? Jego nazwisko również przewinęło się w tekście Onetu sprzed kilku lat. U wspomnianego Zbigniewa D. miano znaleźć maturalne świadectwo Milika, dodatkowo przetłumaczone na język włoski. Napastnik reprezentacji Polski nigdy wcześniej nie skomentował tej sprawy. Zrobił to dopiero teraz, bardzo krótko, na prośbę WP SportoweFakty.

Milik stanowczo zaprzecza

- Żadnego dyplomu nie mam, a kontaktu z tym Panem również nigdy nie miałem – przekazał nam Arkadiusz Milik.

A jeśli chodzi o wspomnianych wyżej Piotra Świerczewskiego i Jacka Góralskiego, to wypowiadali się na ten temat już wcześniej. Świerczewski stwierdził, że dokumenty otrzymał jak najbardziej prawidłowo, bo po części uczęszczał na zajęcia, a częściowo zaliczył je zdalnie (pracował wtedy jako trener w Łodzi). Z kolei Góralski (w jego przypadku dyplom licencjacki miała wystawić inna uczelnia, z którą był związany Zbigniew D.) tłumaczył, że nie mógł podchodzić do pracy licencjackiej, bo... nie ma matury.

Piotr Koźmiński, dziennikarz WP SportoweFakty

Źródło artykułu: WP SportoweFakty