Reprezentacja Polski w eliminacjach Euro 2024 wylosowała grupę - jak się okazało - zdeptanych marzeń. Awans kosztem Albanii, Czech, Mołdawii i Wysp Owczych miał być formalnością, tymczasem na kwalifikacjach zęby połamał sobie Fernando Santos, a Michał Probierz nie okazał się strażakiem, który ugasił pożar.
Mimo katastrofalnego występu w eliminacjach Euro 2024, Biało-Czerwoni wciąż mają szansę na piąty z rzędu udział w mistrzostwach Europy. Wystarczy, że w półfinale baraży pokonają Estonię, a potem w finale Walię albo Finlandię. Jesteśmy na autostradzie do Niemiec? Nic bardziej mylnego.
By znaleźć reprezentacyjne "okienko", w którym Polska wygrała dwa mecze o stawkę, a jednym z jej rywali nie był zespół pół- albo amatorski, trzeba się cofnąć aż do listopada 2019 roku i kadencji niedocenianego Jerzego Brzęczka.
ZOBACZ WIDEO: Karetka na boisku, a piłkarze... dalej grali. Kuriozalne sceny na meczu
Wtedy na zakończenie udanych eliminacji Euro 2020, już po wywalczeniu awansu do jubileuszowego turnieju, Polska pokonała na wyjeździe Izrael (2:1) i u siebie Słowenię (3:2). To działo się w innej epoce. O tym, jak dawno temu to było, świadczy fakt, że w reprezentacji grali wtedy Łukasz Piszczek i Thiago Cionek.
A smak takiego podwójnego zwycięstwa zna tylko 10 aktualnych reprezentantów Polski, czyli mniej niż połowa obecnej kadry Probierza: Wojciech Szczęsny, Łukasz Skorupski, Jan Bednarek, Bartosz Bereszyński, Kamil Grosicki Grosicki, Przemysław Frankowski, Piotr Zieliński, Sebastian Szymański, Krzysztof Piątek i Robert Lewandowski.
Od tego dwumeczu minęło 1581 długich dni. W tym czasie reprezentacja Polski spotkała się 17 razy i podczas żadnego (!) ze zgrupowań nie potrafiła wygrać dwóch meczów o stawkę z zawodowymi rywalami. Nawet, gdy w trakcie jednego "okienka" rozgrywała 3-4 cztery spotkania albo brała udział w mistrzostwa świata bądź Europy.
Owszem, w branym pod uwagę okresie zdarzyły się dwa zgrupowania, w trakcie których wygraliśmy dwa mecze o stawkę, ale w obu przypadkach (wrzesień i październik 2021 roku) jednym z naszych przeciwników było złożone z amatorów San Marino. A Estończycy, choć nisko sklasyfikowani w rankingu FIFA, amatorami nie są.
Zatem, by wprowadzić Polskę do Euro 2024, Michał Probierz musi dokonać czegoś, co nie udało się żadnemu z trzech jego poprzedników: Paulo Sousie, Czesławowi Michniewiczowi i Fernando Santosowi. On sam też już zmarnował dwie szanse na zwycięski dwumecz. Do trzech razy sztuka? Probierz ma już na koncie zdjęcie jednej klątwy: był pierwszym od ćwierć wieku selekcjonerem, który wygrał w debiucie.
Półfinał baraży o awans do Euro 2024 Polska - Estonia odbędzie się w czwartek 21 marca o godz. 20:45 na Stadionie Narodowym. W razie zwycięstwa Biało-Czerwonych ich rywalem w finale (26.03) będzie Finlandia albo Walia.