Z boiska w koszary. Tak Estończyk zadziwił Anglików

- W Estonii służba wojskowa jest obowiązkowa. Sportowcy mogą zaliczyć ją w trzy miesiące - mówi Artur Pikk. Reprezentant Estonii zadziwił kiedyś Anglików, gdy na Wembley pojawił się... w mundurze.

Piłka Nożna
Piłka Nożna
Artur Pikk na co dzień gra w Polsce Getty Images / Getty Images/Ott Jaervela / Artur Pikk na co dzień gra w Polsce

Artur Pikk to 56-krotny reprezentant Estonii, który na co dzień występuje w Odrze Opole. Był też zawodnikiem Miedzi Legnica. Nie może się doczekać gry na Stadionie Narodowym, o czym mówi w rozmowie z "Piłką Nożną".

Kamil Sulej, "Piłka Nożna": W poprzednim roku Estonia nie wygrała ani jednego meczu o stawkę. Jakie więc są nastroje przed barażowym starciem z Polską?

Artur Pikk, piłkarz Odry Opole, reprezentant Estonii, powołany na mecz z Polską: Pomimo niezbyt udanego 2023 roku są pozytywne. Zdajemy sobie sprawę, że nie będziemy faworytem meczu z Polską, ale to jest tylko jeden mecz, w którym może zdarzyć się wiele rzeczy.

ZOBACZ WIDEO: Studio przed meczem Polska - Estonia. Czy mamy się czego obawiać?

W Polsce porażka z Estonią byłaby przyjęta jako koniec świata...

Bo Polska to murowany faworyt. Estonia ma mniejsze szanse, ale wciąż je ma.

Szwecja, Norwegia i kilka innych mocnych na papierze reprezentacji nie załapały się do baraży, w których jest Estonia. Czy baraże są zatem najważniejszym wydarzeniem piłkarskiego roku w pańskim kraju?

Tak. To bardzo ważny mecz, wręcz powiem, że dla wielu będzie to najważniejsze spotkanie w karierze. Nie wybiegamy myślami w przyszłość, ale marzenie o Euro kusi. Tym bardziej że grupa, do której trafi zwycięzca naszego barażu prezentuje się okazale.

Mimo bliskości Polski i Estonii zbyt wielu pana rodaków nie gra nad Wisłą. Dlaczego?

Kiedyś w Polsce grało więcej Estończyków. Obecnie jestem tylko ja i Maarten Kuusk w GKS Katowice. W Ekstraklasie nie ma nikogo. W moim kraju pojawił się taki trend, że młodzi piłkarze odchodzą do Włoch i tam w rozgrywkach młodzieżowych ogrywa się sporo Estończyków. Każdy szuka jak najlepszych warunków, które pomogą w zrobieniu kariery.

Na jakim poziomie jest piłka w Estonii?

Poziom jest taki, że trudno dzięki grze w Estonii wypromować się od razu do mocnego klubu. Kluby z czołowych lig po prostu nie chcą kupować wyróżniających się piłkarzy. Chyba dlatego, że nie wierzą, żeby nasze rozgrywki były odpowiednią weryfikacją umiejętności. Najlepszą opcją jest wyjazd do zagranicznej akademii w młodym wieku i później stawianie kolejnych kroków.

Kto jest największą gwiazdą w obecnej reprezentacji Estonii?

Nie mogę powiedzieć, że Estonia ma jedną gwiazdę. Każdy wie, że Kostja Vassiljev wiele znaczy dla kadry. Posiada duże umiejętności, ma świetne uderzenie z dystansu, co udowodnił grając w Polsce. Mamy dobrego bramkarza, który grał w Arsenalu. Jest kilku zawodników występujących na co dzień w niezłych europejskich ligach. Naszym atutem jest kolektyw, a nie indywidualności.

Występy w takiej reprezentacji zmuszają chyba obrońców do wytężonej pracy?

Nie jestem w stanie podać konkretnych procentów, ale większość naszej gry zazwyczaj jest bez piłki. Tak po prostu jest. Nie stronię od ciężkiej pracy, więc radzę sobie z tym.

Grał pan w Legnicy, teraz w Opolu. Co pan sądzi o polskiej piłce?

Przez rok grałem z Miedzią w Ekstraklasie. Od ponad roku jestem w Odrze. Muszę przyznać, że poziom I ligi jest z roku na rok wyższy, nie brakuje w niej drużyn chętnych i gotowych na grę w Ekstraklasie. Spełnieniem marzeń byłaby możliwość występów na najwyższym poziomie na nowym stadionie w Opolu.

W I lidze nie brakuje ładnych stadionów, ale jako reprezentantowi Estonii dane było panu zagrać na największych europejskich arenach. Które zapadły panu najbardziej w pamięć?

Wembley, na którym zasiadło blisko 80 tysięcy widzów. Obiekt zrobił na mnie niesamowite wrażenie. Grałem też na kilku innych dużych stadionach, między innymi Króla Baudouina I w Brukseli. Liczę, że do tej wyliczanki dojdzie Narodowy w Warszawie.

Po wspominanym meczu na Wembley stał się pan bohaterem mediów z powodu obowiązków wojskowych, które akurat w tamtym czasie pan wypełniał.

Odbywałem wówczas służbę wojskową. Otrzymałem tygodniową przepustkę, aby zagrać z Anglią. Po meczu musiałem błyskawicznie wracać do jednostki. Gdy Anglicy zobaczyli, że przebrałem się ze stroju sportowego w wojskowy mundur, byli w szoku. W Estonii służba jest obowiązkowa. Zawodowi sportowcy mogą zaliczyć wojsko w trzy miesiące, zaś w przypadku innych zdrowych mężczyzn trwa to rok.

Oglądaj mecz Polska - Estonia w Pilocie WP (link sponsorowany)

Czy Polska pokona Estonię?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×