Po 28. kolejkach Ekstraklasy Ruch Chorzów zajmuje ostatnie miejsce w tabeli i ma aż 9 punktów straty do bezpiecznej strefy. Na murawie wygląda to kiepsko, ale za to kibice "Niebieskich" pokazują wielką klasę, robiąc świetną frekwencję na Stadionie Śląskim.
Przed Ruchem mecz przyjaźni z Widzewem Łódź i to spotkanie będzie wyjątkowe z kilku powodów. Pierwszy to właśnie relacje fanów obu ekip, drugi to fakt, że mecz odbędzie się w dzień 104. urodzin "Niebieskich" i wreszcie trzeci: na tym spotkaniu wyśrubowany zostanie rekord frekwencji na meczu Ekstraklasy w XXI wieku.
Do tej pory najlepszy rezultat padł w Poznaniu, gdzie w 2016 roku mecz Lecha z Legią obejrzało 41 tysięcy 567 widzów. Już wiadomo, że wynik z Chorzowa będzie lepszy, bo w czwartek sprzedanych było 44 tysiące biletów, a do soboty (początek meczu o 17:30) zostało jeszcze sporo czasu.
Piotr Koźmiński, dziennikarz WP SportoweFakty: Przebolał pan już to 0:5 w ostatniej kolejce z Pogonią? Kibice Ruchu mieli ogromne pretensje do piłkarzy. Również ci, a może przede wszystkim ci, którzy przejechali tyle kilometrów i musieli patrzeć na pogrom swojej drużyny.
Seweryn Siemianowski, prezes Ruchu Chorzów: Każda porażka boli, czy to 0:1, czy 0:5. Ale nie ukrywam, że ten wynik to taki podwójny cios. W zasadzie tylko Pogoń ograła nas w tym sezonie dwa razy w sposób tak okazały. Inne wyniki nie były aż takie jak ten w Szczecinie. Nie mieliśmy tam też szczęścia. Szybko strzelamy sobie samobója, a zaraz na początku drugiej połowy, gdy chcemy odrabiać z 0:2, dostajemy trzeciego "gonga".
Patrząc na tabelę, ma pan jeszcze jakiekolwiek nadzieje na uratowanie Ekstraklasy?
Wciąż jest do zdobycia osiemnaście punktów. Nasza gra często wcale nie wygląda źle dla oka, są pozytywy, w wielu statystykach dobrze wypadamy, ale nie w tej najważniejszej. Wiem, że szanse duże nie są, ale dopóki są, nawet matematyczne, to naszym obowiązkiem jest walczyć. Jak upadasz, to i tak musisz walczyć, żeby wstać. Oczywiście, wciąż liczę, że to będzie happy end, ale mamy zarówno plan A, jak i plan B.
O ile nieprzyjemnie się patrzy w przypadku Ruchu na tabelę, to zupełnie inaczej, gdy się zerka na licznik sprzedanych biletów na mecz przyjaźni z Widzewem. Jak często pan patrzy na to jak schodzą wejściówki?
Jest sporo rzeczy do zrobienia, ale zerkam często, bo to pokazuje, jak silny kibicowsko jest Ruch. Fani to główny fundament tego klubu. W momencie, gdy rozmawiamy, poszło już 40 tysięcy. Wczoraj, czyli w poniedziałek, sprzedało się trzy tysiące (obecnie to już ponad 44 tysiące – przyp. red). Na pewno pobijemy rekord Ekstraklasy w XXI wieku, pytanie tylko, o ile. Bardzo bym chciał, żeby zeszło całe 50 tysięcy. To byłoby coś wspaniałego. Wielkie brawa również dla kibiców Widzewa, oni też ustanowią rekord liczby fanów na meczu wyjazdowym. Myślę, że Ruch jest teraz ewenementem nawet na skalę światową. Bo potrafimy zapełnić wielki stadion, będąc na ostatnim miejscu w tabeli!
Tego rekordu chyba długo nikt nie pobije, bo nie miałby kto i gdzie. Musiałaby chyba Legia zagrać na Narodowym…
To prawda. Myślę, że największe szanse na pobicie go będzie miał… Ruch. Wtedy, gdy będzie możliwość zagrania meczu przy pełnej pojemności Stadionu Śląskiego, czyli 54 tysiącach. Natomiast jeszcze co do frekwencji: pozycja w lidze jest jaka jest, ale przed nami wielkie piłkarskie święto. Gramy przecież w 104. urodziny Ruchu. A lepiej świętować przy pełnych trybunach, niż mieć je puste i płakać gdzieś w rękaw z boku.
Stadion Śląski był niestety ostatnio świadkiem burd, przy okazji derbów. Obiekt wycenił straty na 1,2 mln złotych, w lwiej części spowodowane przez gości. Jak wygląda teraz wasza komunikacja z Górnikiem? Bo pamiętam, że byliście źli za to jak to wyglądało zaraz po zdarzeniach.
To nie chodzi o to, że byliśmy źli. Po prostu pojawił się problem, który trzeba załatwić. Nie ucieknie się od tego. Powiem tak: liczę, że zarząd Górnika dorówna poziomem ich drużynie, która prezentuje się w ostatnich miesiącach bardzo dobrze. Nie ma innego wyjścia, jak pokrycie przez Górnika tych strat. Wiem, że mają kłopoty finansowe, ale nie jest to kwota, która zagrozi ich funkcjonowaniu. Słyszę, że chcą wynająć swojego biegłego do zbadania tych kosztów. Wydaje mi się jednak, że to leży w gestii Stadionu Śląskiego, który przecież będzie ogłaszał przetargi i starał się wybierać takie firmy, które dokonają napraw w jak najkorzystniejszych cenach.
ZOBACZ WIDEO: 6 lat, a już czaruje. Zobacz, co potrafi syn reprezentanta Polski
Co do tych płatności, to stadion ściąga należność najpierw z waszej kaucji, którą musieliście wpłacić, aby grać na Śląskim. Dobrze rozumiem?
Tak. A my potem wystawimy refakturę na Górnik i będziemy oczekiwać od nich zapłaty.
Ale skoro wasza kaucja pójdzie na pokrycie strat, to znaczy, że znów będziecie musieli wpłacić Śląskiemu pieniądze, żeby ją uzupełnić?
Tak. Mam natomiast nadzieję, że to się terminowo pokryje z odzyskaniem pieniędzy od Górnika.
Skoro rozmawiamy o stadionie i kibicach. Nowym prezydentem Chorzowa został Szymon Michałek, wasz wierny fan, który od lat walczył o nowy stadion dla Ruchu. Chyba nic lepszego nie mogło się przydarzyć.
Tak, tu naprawdę można sporo razem zrobić. Na Ruchu mamy wiele inicjatyw prospołecznych, które warto propagować wśród mieszkańców Chorzowa. Mamy nadzieję, że zmieni się narracja wokół klubu. Przecież to wizytówka Chorzowa, klub znany również poza Polską.
To co z nowym stadionem? Stara władza obiecała dofinansowanie, ale nowa poddała to w wątpliwość. Jak to teraz wygląda?
Myślę, że nowy prezydent miasta będzie robił audyt, przekonamy się, jak wyglądają finanse Chorzowa. No i zobaczymy, co ostatecznie z tym programem wsparcia, o którym pan wspomniał. Czy to zostanie wygaszone, skorygowane, a może pojawią się jakieś nowe plany. Czy będzie można liczyć na pomoc z centrali, czy będzie trzeba budować własnymi, lokalnymi środkami.
Na koniec jeszcze pytanie o trenera. Janusz Niedźwiedź nie jest ostatnio ulubieńcem fanów Ruchu. Co z nim będzie w przypadku spadku?
Trener ma jeszcze kontrakt na rok. Jak mówiłem, punktowo nie wygląda to dobrze, ale my naprawdę w wielu aspektach gry się poprawiliśmy. I wciąż mam nadzieję, że jeszcze w tym sezonie te najważniejsze statystyki będą wyglądały u nas lepiej.
Rozmawiał Piotr Koźmiński, dziennikarz WP SportoweFakty