Sceny w Premier League. Sześć goli i multum emocji w meczu Aston Villa - Liverpool

Getty Images / Alex Pantling / Na zdjęciu: Jhon Duran wszedł na boisko i strzelił dwa gole w odstępie trzech minut
Getty Images / Alex Pantling / Na zdjęciu: Jhon Duran wszedł na boisko i strzelił dwa gole w odstępie trzech minut

Aston Villa potrzebowała zwycięstwa z Liverpoolem, by zapewnić sobie grę w kolejnej edycji Ligi Mistrzów. "The Reds" nie mieli jednak zamiaru ułatwiać zadania i ostatecznie mecz zakończył się remisem 3:3 po niezwykle emocjonującym widowisku.

W tym artykule dowiesz się o:

To było coś niesamowitego. Premier League w najlepszym możliwym wydaniu. Liverpool prowadził 3:1, kontrolował wydarzenia na boisku i nic nie zapowiadało emocjonującej końcówki.

Wtedy jednak na boisku pojawił się Jhon Duran, który zastąpił kontuzjowanego Nicolo Zaniolo. Gdyby nie uraz, to pewnie Kolumbijczyk w ogóle by nie podniósł się z ławki. A tak został bohaterem, bo w trzy minuty strzelił dwa gole, dzięki czemu Aston Villa wyszarpała remis z "The Reds".

Goście nie grali już w tym meczu o nic, bo jest już pewne, że zakończą sezon 2023/24 na trzecim miejscu w Premier League. Aston Villa miała jednak szansę zapewnić sobie udział w kolejnej edycji Ligi Mistrzów. Do tego konieczne było zwycięstwo. Tak się nie stało i matematycznie w grze o czwarte miejsce wciąż pozostaje Tottenham.

Natomiast gospodarze i tak mogą się cieszyć z punktu, bo mecz zaczął się dla nich po prostu fatalnie - już w 2. minucie skompromitował się Emiliano Martinez. Bramkarz reprezentacji Argentyny sam wrzucił sobie piłkę do bramki po naprawdę kuriozalnej próbie interwencji. To były piłkarskie jaja (-----> ZOBACZ).

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Siadło idealnie! Bramkarz nic nie mógł zrobić

Gospodarze odpowiedzieli dziesięć minut później, kiedy indywidualną akcję przeprowadził Ollie Watkins, wycofał piłkę w wolną strefę, a do wyrównania doprowadził Youri Tielemans. I choć lepsze wrażenie sprawiał Liverpool, to więcej szans wypracowali zawodnicy Aston Villi, jednak byli piekielnie nieskuteczni. A to Moussa Diaby strzelił w kosmos w sytuacji sam na sam, a to Diego Carlos nie trafił w piłkę, będąc przed pustą bramką.

Liverpool? Czasem był niechlujny w kontratakach, ale przynajmniej umiał wykorzystywać okazje. W 23. minucie po raz drugi tego wieczora wyszedł na prowadzenie, gdy Cody Gakpo trafił do pustej bramki po płaskim dograniu Joe Gomeza i niepewnej interwencji Martineza. Sytuacja była dość długo sprawdzana przez VAR pod kątem spalonego, natomiast ostatecznie nie dopatrzono się złamania przepisów.

A kiedy tuż po przerwie precyzyjnie z rzutu wolnego dorzucił Harvey Elliott i piękny strzał głową oddał Jarell Quansah, zrobiło się 3:1 dla Liverpoolu i wydawało się, że jest pozamiatane. Zwłaszcza, że podopieczni Juergena Kloppa utrzymywali się przy piłce, grali mądrze i nic nie wskazywało, że mogą mieć jakiekolwiek problemy. Wszystko zmieniło jednak wejście Durana i oba zespoły podzieliły się punktami.

Aston Villa - Liverpool FC 3:3 (1:2)
0:1 Emiliano Martines (s.) 2'
1:1 Youri Tielemans 12'
1:2 Cody Gakpo 23'
1:3 Jarell Quansah 48'
2:3 Jhon Duran 85'
3:3 Jhon Duran 88'

Składy:

Aston Villa: Emiliano Martinez - Ezri Konsa, Diego Carlos, Pau Torres, Lucas Digne - Leon Bailey, Youri Tielemans (64' Nicolo Zaniolo, 79' Jhon Duran), Douglas Luiz (80' Calum Chambers), John McGinn, Moussa Diaby - Ollie Watkins.

Liverpool: Alisson - Trent Alexander-Arnold, Jarell Quansah, Virgil van Dijk, Joe Gomez - Harvey Elliott (75' Ryan Gravenberch), Wataru Endo (76' Dominik Szoboszlai), Alexis Mac Allister - Mohamed Salah, Cody Gakpo (75' Darwin Nunez), Luis Diaz (76' Curtis Jones).

Żółte kartki: McGinn (Aston Villa) oraz Elliott (Liverpool).

Sędzia: Simon Hooper.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty