- Póki co efekt naszych występów jest taki, że nadal nie mamy awansu. Matematyka mówi, że musimy wywalczyć w Bordeaux trzy punkty, ale Girondins na pewno będzie chciało zapewnić sobie pierwsze miejsce w grupie - powiedział.
- Remis w naszym przypadku niewiele zmienia, bo żeby nam coś mógł dać, to Bayern musiałby stracić punkty z Maccabi. Nie liczymy na szczęście, tylko chcemy samemu wywalczyć awans, dlatego też nie będziemy się oglądać na wynik drugiego spotkania - dodał.
- Czeka nas trudny mecz, podobnie jak ten przeciwko Udinese. Przyjdzie nam się zmierzyć z zespołem, który zaskoczył wszystkich i jest bardzo dobrze przygotowany fizycznie do tego sezonu. Bordeaux jest groźne, ponieważ gra sporo piłką. Nie możemy zbyt wiele ryzykować i zarazem musimy sobie stworzyć jak najwięcej sytuacji podbramkowych. Czy dokonam zmian w składzie? Nie wykluczam tego - kontynuował.
- Bordeaux ma kilka problemów kadrowych, ale my też je mamy. Kontuzje to element gry i czasem trudno sobie przez nie poradzić. Bez względu na wszystkie problemy dla nas teraz liczą się tylko trzy punkty. Bordeaux w pierwszym spotkaniu sprawiło nam sporo problemów. Teraz może być podobnie, nawet jeśli w tym momencie w lidze nie gra na najwyższym poziomie - mówił.
- Ławka rezerwowych jest ważna? Jako trener powiem, że najważniejsze są wyniki, ale sądzę, że ma ona duże znaczenie. Każdej drużynie jest potrzebny lider, jednak najważniejsza jest grupa - stwierdził.
- Wierzę, że Juventus zagra na miarę oczekiwań. Nasz rywal ma teraz dwa punkty więcej od nas, ale dla nas najważniejszy jest awans. To czy zajmiemy pierwsze miejsce w grupie nie ma już tak dużego znaczenia, bo Ligę Mistrzów nie raz wygrywały kluby, który były drugie w grupie. Różnie to bywa, a my chcielibyśmy się zapisać w historii Juventusu - zakończył.
Jak na razie Bianconeri mają na swoim koncie osiem punktów i zajmują drugie miejsce w grupie A. Liderem są Żyrondyści, którzy mają dziesięć oczek. Bayern zgromadził cztery punkty, a Maccabi ma zerowy dorobek.