Michał Skóraś uwielbia wchodzić w drybling i decydować o losach meczu. Jego przebojowe akcje dały Lechowi Poznań ćwierćfinał Ligi Konferencji w 2023 roku, a później swoje umiejętności Skóraś pokazał w Belgii. Ale poza murawą zawodnik jest wręcz nieśmiały.
Gdy został wyznaczony do udziału w poniedziałkowej konferencji prasowej na zgrupowaniu reprezentacji, poprosił selekcjonera Michała Probierza, by na spotkanie z dziennikarzami przyszedł za niego inny zawodnik.
- Trenerze, nie czuję tego... - mówił.
- Idziesz i koniec. Ucz się życia - Probierz jednym zdaniem zamknął temat. A Skóraś wypadł przed kamerami bardzo solidnie.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: jak się żegnać, to z przytupem. Klopp nieźle zaszalał!
Zostawał w domu
Podobnie jak w premierowym sezonie w Club Brugge. Nasz zawodnik od razu po transferze z Lecha wywalczył mistrzostw Belgii. Co najważniejsze - dołożył swoją cegiełkę, choć początek rozgrywek mógł podciąć mu skrzydła.
- Musiałem się zaadoptować i zrozumieć styl gry preferowany przez trenera. Ciężko trenowałem, w niektórych momentach wyglądałem dobrze, ale takie były decyzje trenera, miał inną koncepcję - tłumaczył zawodnik.
- Byłem gotowy i czekałem na swoją szansę. Musiałem złapać trochę cierpliwości, bo niekiedy było tak, że zostawałem w domu, nie jeździłem na mecze nawet jako rezerwowy. W pewnym momencie coś przeskoczyło, inny trener dał mi szansę i zacząłem grać - przyznał Skóraś. To sprawiło, że wrócił do reprezentacji po niemal rocznej przerwie.
Znienawidził to słowo
Skóraś ma za sobą debiut na dużym turnieju z kadrą. Wystąpił w drugiej połowie meczu z Argentyną (0:2) w mistrzostwach świata w Katarze. Buty z tego spotkania oddał do muzeum Lecha Poznań jako dowód, że ich wychowanek brał udział w tak prestiżowym turnieju.
Zawodnik opowiadał, że gdyby nie piłka, zostałby najpewniej górnikiem, tak jak ojciec Krzysztof, który od dwudziestu lat pracuje na Pniówku - kopalni w Jastrzębiu - na głębokości prawie tysiąca metrów pod ziemią.
- Pracujemy "na ścianie". Za nią bezpośrednio wydobywa się węgiel - tłumaczył nam Krzysztof Skóraś. - Na dole są miejsca, w których temperatura sięga 34, 35 stopni Celsjusza przy 60 procentowej wilgotności. Zmiany są na 6 rano, 12, 18 i o północy. Dojścia do rejonów, w których wykonujemy pracę, są dość dalekie. Liczy się fizyczność. Trzeba z siebie dużo dać, żeby coś zarobić - opowiadał ojciec piłkarza.
Skóraś miał w swojej krótkiej karierze drobne załamania. Gdy w wieku piętnastu lat trafił do akademii Lecha, rozważał rzucenie piłki. Nie mógł się odnaleźć w nowych realiach, miał problem z aklimatyzacją, ale przetrwał moment kryzysowy. Rodzicom powiedział o tym dopiero trzy lata później.
- Byliśmy w szoku, nie dał po sobie poznać złych emocji - komentował ojciec gracza. - Wpajaliśmy mu z żoną, że nic nie przychodzi za darmo, że o wszystko trzeba walczyć. Trzeba ciężko pracować i być cierpliwym. Zresztą Michał znienawidził to słowo. Powtarzaliśmy mu, że musi udowadniać swoją wartość, a szansa w końcu przyjdzie. Tak się stało - przekonuje Krzysztof Skóraś.
To pchnie go do przodu
I zawodnik także w Belgii udowodnił, że nie zamierzał załamać się po pierwszych niepowodzeniach. Sezon zakończył z czterema golami, ośmioma asystami, mistrzostwem kraju i dojściem do półfinału Ligi Konferencji. Wystąpił w 47. meczach.
- Miał różne okresy - mówi nam Włodzimierz Lubański, były reprezentant Polski, były zawodnik między innymi Lokeren, który mieszka po karierze w Belgii. - Kluczowe, by osiągnął stabilizację na europejskim poziomie. Na pewno buduje fakt, że miał ważny udział w sukcesach drużyny. To nad czym musi pracować, to utrzymanie formy na stałym, dobrym poziomie, ale tak udany sezon na pewno pchnie go do przodu - uważa Lubański.
- Większość ludzi nie zdaje sobie sprawy, jak dobra jest liga belgijska. Według mnie zrobiłem krok do przodu - twierdzi z kolei zawodnik.
Lubański wymienia atuty tamtych rozgrywek. - Poziom ligi zawsze był solidny. W Belgii liczy się wola walki, technika i taktyka. To świetna mieszanka. Wielu piłkarzy z tych rozgrywek zrobiło duże kariery w Europie - uzupełnia były znakomity napastnik.
Gdzie jesteśmy?
Teraz czas, by zawodnik Club Brugge przełożył formę na mecze reprezentacji. Skóraś jest jednym z tych piłkarzy, którzy wskoczyli do kadry w ostatnich chwili, ale może się okazać, że to on stanie się ważnym elementem drużyny.
- Oczekuje przede wszystkim dobrej, odważnej gry od Skórasia i całej drużyny - kontynuuje Lubański. - Chciałbym, żeby reprezentację dało się oglądać. Awans na pewno jest celem, po to jedzie się na dużą imprezę, ale zróbmy to mając satysfakcję. Mecze w grupie będą świetną odpowiedzią, gdzie my, jako polska piłka, obecnie się znajdujemy - kończy nasz rozmówca.
W piątkowym towarzyskim meczu z Ukrainą może Skóraś może zagrać w drużynie narodowej po raz pierwszy od września ubiegłego roku. Początek spotkania o godz. 20:45. Transmisja w TVP 1, dostępnym na platformie Pilot WP. Relacja tekstowa NA ŻYWO w WP SportoweFakty.
Przed udziałem w Euro 2024 Biało-Czerwonych czeka jeszcze gra kontrolna z Turcją (10.06). Na mistrzostwach Europy w fazie grupowej zmierzą się z Holandią (16.06), Austrią (21.06) i Francją (25.06).
Mateusz Skwierawski, WP SportoweFakty