W drugiej minucie towarzyskiego meczu z Ukrainą (3:1) Arkadiusz Milik doznał kontuzji łąkotki. Napastnik starał się zablokować podanie rywala i został kopnięty w piszczel. Noga wygięła się nienaturalnie i po chwili Milik leżał na murawie. Boisko opuszczał z pomocą lekarzy kadry.
- To taki typ kontuzji, że po intensywnym sezonie i generalnie wielu latach gry może przytrafić się każdemu piłkarzowi - tłumaczy Adam Nawałka. - Całe szczęście, że nie ucierpiały więzadła krzyżowe w kolanie - mówi selekcjoner reprezentacji w latach 2013-16.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: zbliża się Euro, a Glik... Piłkarz pokazał zdjęcia
Nie ma drugiego dna
Milik z powodu kontuzji opuści drugie mistrzostwa Europy z rzędu. Wcześniej, także z powodu urazu łąkotki, nie wystąpił na Euro w 2021 roku. Jeżeli przypomnimy sobie całą historię Milika, to groźne kontuzje nie omijają go od wielu lat. Wcześniej dwukrotnie zerwał więzadła krzyżowe w prawym i lewym kolanie.
- Nie doszukiwałbym się w jego przypadku drugiego dna - kontynuuje Nawałka. - Współpracowaliśmy wiele lat, również w Górniku Zabrze. Arek zawsze dbał o regenerację i profesjonalnie się prowadził. Pod tym względem nie można mieć mu nic do zarzucenia. Czasem tak bywa, że organizm piłkarza reaguje w określony sposób na różne sytuacje - przekonuje Nawałka.
- W obecnych czasach szybko wraca się do gry po urazach łąkotki. Arka czeka zabieg kosmetyczny. Rozmawialiśmy i wiem, że jest dobrej myśli. On jest bardzo mocny psychicznie, jego nastawienie jest pozytywne. Arek ma także doświadczenie po wcześniejszych urazach, zna cały proces i wie, jak sobie radzić w okresie rehabilitacji. Co ważne - do tej pory również szybko wracał do dobrej formy - zauważa Nawałka.
Po zerwanych więzadłach piłkarz miał dwa bardzo udane sezony w Napoli, między innymi wygrał Puchar Włoch. Później był kluczowym piłkarzem Olympique Marsylia. Po transferze do Juventusu jego rola zmieniła się, częściej jest rezerwowym, ale dalej potrafi przesądzać o losach spotkania.
Czy to fatum?
W reprezentacji od lat nie może się jednak przemóc. Milik rozegrał już 73 mecze w narodowych barwach, strzelił 17 goli. Trudno jednak wymienić naprawdę dobry występ piłkarza w meczach kadry o punkty. Może było to spotkanie z Macedonią za kadencji Jerzego Brzęczka, w którym Milik strzelił bardzo ładnego gola? Lub wcześniejsze mecze, jeszcze u Adama Nawałki.
- To dalej bardzo wartościowy piłkarz - przekonuje Adam Nawałka. - Faktycznie, nie lubię tego określenia, ale pewnego rodzaju niefortunny zbieg okoliczności towarzyszy Arkowi - mówi trener. Nawałka skupia się jednak na zaletach Milika.
- Możemy żałować, że ominie go Euro, bo jestem przekonany, że Arek byłby świetnie przygotowany do turnieju. To zawodnik wszechstronny, może grać na pozycji numer "9' i "10" oraz w ustawieniu z dwójką napastników. W Juventusie pokazuje, że nawet wchodząc z ławki wiele daje drużynie, potrafi asystować, strzelić gole. Jestem przekonany, że Arek niebawem wróci i da reprezentacji jeszcze wiele radości - komentuje Adam Nawałka.
"Byłem innego zdania"
Były selekcjoner kadry jest dobrej myśli przed rozpoczęciem mistrzostw Europy w Niemczech. W wygranej z Ukrainą widział wiele pozytywów. - To był zdecydowanie bardzo dobry mecz towarzyski - uważa Nawałka. - Podobała mi się strategia, którą przyjął selekcjoner. Zawodnicy, którzy grali mniej, dostali szansę, a piłkarze mający w nogach intensywny sezon mogli wypocząć i dobrze przepracować treningi - analizuje nasz rozmówca.
- Po przegranym meczu z Mołdawią w Kiszyniowie (2:3) w eliminacjach Euro pojawiło się wiele głosów, że nie mamy piłkarzy. Byłem innego zdania - potrzebowaliśmy jedynie odpowiedniej koncepcji, taktyki i doboru personalnego. Widać, że zawodnicy poszli za trenerem Probierzem. Wynik z Ukrainą jest dobry, ale są oczywiście elementy do poprawy. Jest trochę czasu, by dopracować detale. Na Euro będzie już zupełnie inny poziom. Jestem jednak dobrej myśli - kończy Adam Nawałka.
Przed udziałem w Euro 2024 Biało-Czerwonych czeka jeszcze gra kontrolna z Turcją (10.06). Na mistrzostwach Europy w fazie grupowej zmierzą się z Holandią (16.06), Austrią (21.06) i Francją (25.06).
Mateusz Skwierawski, WP SportoweFakty