Były reprezentant Polski ocenił mecz z Holandią. Chwalił, ale wskazał na kluczowy problem

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP/EPA / ROBERT GHEMENT  / Na zdjęciu: Nicola Zalewski
PAP/EPA / ROBERT GHEMENT / Na zdjęciu: Nicola Zalewski
zdjęcie autora artykułu

- Naszym największym problemem jest skład grupy, bo nawet przy dobrej grze może zabraknąć korzystnych wyników - mówi po meczu Polska - Holandia (1:2) Sylwester Czereszewski.

"Biało-Czerwoni" dobrze zaczęli i prowadzili z "Oranje" po golu Adama Buksy, lecz to były miłe złego początki, bo ostatecznie nie udało się nawet zremisować.

- Skład wyglądał odważnie i Michał Probierz pokazał, w jakim kierunku trzeba iść. Nasi zawodnicy mają umiejętności. W środku spodziewałem się Bartosza Slisza i Jakuba Piotrowskiego, tymczasem selekcjoner mocniej postawił na młodzież i to była dobra decyzja - ocenił w rozmowie z WP SportoweFakty 23-krotny reprezentant Polski.

Naszym kadrowiczom w wielu momentach było jednak bardzo trudno. Klasa Holendrów robiła swoje. - Gdy rywale przyspieszyli, to zwłaszcza w pierwszej połowie mieli dużo sytuacji. Wiadomo, że gdy mierzymy się z takim przeciwnikiem, to zabierzemy mu punkty w jednym przypadku na dziesięć. Szkoda, że tym razem ten jeden się nie trafił, choć było blisko. Nie oszukujmy się, Francja, Hiszpania, Niemcy czy Holandia to nie są zespoły, z którymi będziemy w stanie równorzędnie rywalizować i to się nie zmieni jeszcze przez wiele lat. Futbol nam uciekł i musimy nadrabiać - dodał.

Czy możemy czuć optymizm przed następnymi potyczkami? - Będzie jakiś czarny koń na tym turnieju i wciąż wierzę, że ta rola może przypaść nam. Oczywiście pewnych rzeczy nie przeskoczymy, mimo to momentami naprawdę nieźle wyglądaliśmy. Przegraliśmy, ale dało się to oglądać. Wielu trenerów na miejscu Michała Probierza by się okopało, a on zagrał odważnie i poza bramką Adama Buksy, stworzyliśmy jeszcze kilka sytuacji. Nie pękaliśmy, to mnie cieszy najbardziej - zaznaczył Sylwester Czereszewski.

Są też jednak wątpliwości. - Trochę zaskoczyły mnie szybkie zmiany Kacpra Urbańskiego i Tarasa Romanczuka. Gdyby szło nam źle, zrozumiałbym takie ruchy, ale wtedy wyglądało to przyzwoicie i robienie zmian w 55. minucie było zaskakujące - przyznał.

"Biało-Czerwoni" są w bardzo mocnej grupie i głównie to może im pokrzyżować szyki w walce o udział w 1/8 finału. - Nasza grupa to po prostu petarda na tle kilku innych, dlatego nawet dobra gra nie musi niestety niczego gwarantować. Gdybyśmy np. byli w grupie E, gdzie są Rumunia, Słowacja i Ukraina, szanse na awans znacznie by wzrosły - zakończył Czereszewski.

ZOBACZ WIDEO: Zmiany przepisów na Euro 2024. "Było to widać"

Źródło artykułu: WP SportoweFakty