Cóż to był za niewiarygodny mecz, zresztą nie pierwszy na tych mistrzostwach. Chorwacja bardzo długo biła głową w mur, nie potrafiła przebić szczelnej albańskiej defensywy, ale gdy już się to udało, to drużyna od razu poszła za ciosem. W dwie minuty udało się odwrócić losy rywalizacji o 180 stopni.
Najpierw gola strzelił Andrej Kramarić, dwie minuty później pechowego samobója zapakował wprowadzony na boisko chwilę wcześniej Klaus Gjasula i w zasadzie było pozamiatane. Albania długo miała kontrolę nad spotkaniem, jednak w ostatnim kwadransie nie była w stanie absolutnie nic zrobić. To był zespół rozbity psychicznie, a pojedynczy zawodnicy w niczym nie przypominali tych grających z polotem przez większość pierwszej połowy.
Dla jednych i drugich był to mecz o olbrzymiej wadze, bo przecież w pierwszej kolejce zarówno Albania, jak i Chorwacja nie zdobyły ani jednego punktu.
I teraz też nie mogą być w pełni zadowoleni. Wydawało się, że Chorwacja ma wszystko pod kontrolą, ale w piątej minucie doliczonego czasu Albańczycy przeprowadzili jedną z ostatnich akcji i po dośrodkowaniu z lewej strony kompletnie niepilnowany na jedenastym metrze był Gjasula, który tym razem trafił do właściwej bramki.
ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Euro". Wymowne słowa o Probierzu. "Jest wygranym pierwszego spotkania"
Oczywiście - jak dobrze wiemy - gramy w piłkę nożną. To nie jest łyżwiarstwo figurowe i wrażenia artystyczne schodzą na dalszy plan. Chorwaci totalnie przespali pierwszą połowę, z kolei po przerwie długo nie byli w stanie wykorzystać dość sporej przewagi. Udało się dopiero na około kwadrans przed końcem, gdy Ante Budimir podał do Kramaricia, a ten zachował spokój w polu karnym i doprowadził do wyrównania. Po chwili Gjasula strzelił samobója i sytuacja zmieniła się w mgnieniu oka.
Albańczycy mają czego żałować, bo w pierwszej połowie to oni mieli przewagę i sprawiali lepsze wrażenie. To znaczy dłużej przy piłce byli Chorwacji, ale kompletnie nic z tego nie wynikało. Thomas Strakosha nie miał praktycznie nic do roboty. Co innego Dominik Livaković. Gdyby nie on, to już do przerwy mogło być 2:0, ale 29-latek zachował się świetnie w sytuacji sam na sam z Kristjanem Asllanim. Można się sprzeczać, czy golkiper Chorwatów mógł zrobić coś więcej przy straconym golu. Jasir Asani popisał się kapitalnym dośrodkowaniem, Qazim Laci lekko trącił piłkę i dał Albanii sensacyjne prowadzenie.
Chorwacja była bezradna. Podania głównie w poprzek boiska, niewiele konkretów. Luka Modrić sprawiał wrażenie gościa, którego zjadł stres i nie za bardzo potrafi odnaleźć się na boisku, a przecież mówimy o 177-krotnym reprezentancie swojego kraju i sześciokrotnym zwycięzcy Ligi Mistrzów.
Zmieniło się to po przerwie. Chorwaci wrzucili wyższy bieg, natomiast Albańczycy cofali się coraz bardziej głęboko. Były strzały z dystansu, liczne dośrodkowania z bocznych sektorów. Po wyjściu na prowadzenie Chorwaci mieli kolejne szanse, wydawało się, że nic złego nie może już im się stać, ale w doliczonym czasie wydarzyło się coś, czego nikt się nie spodziewał. Nagle Albańczycy przypomnieli sobie, że jednak potrafią grać w piłkę, ruszyli do ofensywy i zdobyli bramkę, która dała im punkt.
Chorwacja - Albania 2:2 (0:1)
0:1 Qazim Laci 11'
1:1 Andrej Kramarić 74'
2:1 Klaus Gjasula (s.) 76'
2:2 Klaus Gjasula 90+5'
Składy:
Chorwacja: Dominik Livaković - Josip Juranović, Josip Sutalo, Josko Gvardiol, Ivan Perisić (84' Borna Sosa) - Luka Modrić, Marcelo Brozović (46' Luka Sucić), Mateo Kovacić - Lovro Majer (46' Mario Pasalić), Bruno Petković (69' Ante Budimir), Andrej Kramarić (84' Martin Baturina).
Albania: Thomas Strakosha - Elseid Hysaj, Berat Djimsiti, Arlind Ajeti, Mario Mitaj - Kristjan Asllani, Ylber Ramadani (85' Arber Hoxha), Qazim Laci (72' Klaus Gjasula) - Jasir Asani (64' Taulant Seferi), Rey Manaj (85' Mirlind Daku), Nedim Bajrami.
Żółte kartki: Hysaj, Daku, Gjasula (Albania).
Sędzia: Francois Letexier (Francja).