Chaos i interwencja policji. Kadra dojechała do Berlina

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty
WP SportoweFakty
zdjęcie autora artykułu

Polscy piłkarze dojechali do Berlina. Na peronie panował duży chaos, musiała interweniować policja. Jeden z kibiców podbiegł do Roberta Lewandowskiego.

W tym artykule dowiesz się o:

Z Hanoweru Mateusz Skwierawski

Polscy piłkarze zmierzali do pociągu ochraniani przez policję. Peron w Hanowerze nie był jednak zamknięty, podróżni i kibice mieli dostęp do zawodników. Jeden z nich dynamicznie ruszył w kierunku kapitana reprezentacji, przepchnął się przez tłum i ochronę, a następnie niespodziewanie doskoczył do Lewandowskiego.

Wyciągnął telefon, zbliżył się do Lewandowskiego i chciał zrobić zdjęcie. Został jednak błyskawicznie złapany przez policjanta i odepchnięty na bok. Niemieckie służby nie patyczkowały się z fanem odsuwając go od grupy piłkarzy w znacznej odległości.

Polska kadra na dworcu w Hanowerze
Polska kadra na dworcu w Hanowerze

Duże zainteresowanie

Dało się zauważyć, że ochrona peronu nie miała kontroli nad sytuacją, ale na szczęście nie doszło do większych incydentów. Dowiedzieliśmy się, że doszło do zamieszania. Kadrowicze mieli zarezerwowane dwa ostatnie wagony pociągu, dlatego weszli na peron od tyłu. Tymczasem pociąg podjechał z innej strony i piłkarze musieli przejść cały dworzec, by zająć swoje miejsca. To wywołało chaos. Podróżni podchodzili do zawodników, ochrona nie potrafiła zaprowadzić porządku. Reagowała nerwowo odpychając ludzi.

Kadrowicze, członkowie sztabu oraz pracownicy PZPN przez cały czas byli eskortowani przez policję, ale dostęp do nich był swobodny. Jeżeli kibice nie zachowywali się natarczywie, mogli liczyć na autografy. Między innymi Lewandowski podpisał kilka koszulek polskiej kadry.

Pociąg z Hanoweru do Berlina przyjechał z opóźnieniem o prawie pół godziny. To bardzo dużo, jak na niemieckie standardy. Podczas obecnych mistrzostw Europy takie sytuacje zdarzają się jednak coraz częściej. Pociągi regularnie notują większe lub mniejsze opóźnienia.

Przejazd reprezentacji pociągiem wzbudził na dworcu duże zainteresowanie. Kierowca innej lokomotywy pytał polskich dziennikarzy przez otwarte okno w swoim kokpicie o szczegóły - czego dotyczy wydarzenie, z kim gra Polska, czy za chwilę pojawią się piłkarze. Niemieccy podróżni życzyli polskim zawodnikom powodzenia w meczu z Austrią. Wśród nich byli też fani z polskimi szalikami.

Antyterroryści w środku 

W pociągu drużyna była zabezpieczana przez specjalną grupa antyterrorystów uzbrojoną w długą broń, w karabiny. Po składach pociągów przemieszczają się również nieoznakowani funkcjonariusze. Miało to zapewnić drużynie bezpieczny przejazd na wypadek nieprzewidzianych zdarzeń. Piłkarze mieli do dyspozycji dwa wagony na wyłączność i byli oddzieleni od pozostałych pasażerów.

Po niespełna półtorej godzinie jazdy, kadrowicze wysiedli na stacji Berlin-Spandau. Połowa peronu była odgrodzona, kibice nie mieli dostępu do zawodników, jak miało to miejsce w Hanowerze. W Berlinie na naszych piłkarzy czekało również więcej policji. Funkcjonariusze weszli na dworzec z psami. Dojście zawodników do autokaru było dużo sprawniejsze. Piłkarze udali się do tunelu, a pod wyjściem czekał na nich autokar i grupka polskich fanów.

Postawili na wygodę PZPN wybrał taką formę podróży ze względu na warunki, podróż pociągiem na mecze zalecała również UEFA. Trasa autokarem do stolicy Niemiec wynosi około czterech godzin. Pociągiem można dojechać w niecałe dwie godziny. Polska reprezentacja rozegra w piątek drugi mecz na Euro 2024. Rywalem Biało-czerwonych będzie Austria (godzina 18:00). Za drużyną Michała Probierza przegrany mecz z Holandią (1:2) na inaugurację turnieju. W ostatnim spotkaniu grupowym Polacy zagrają jeszcze z Francją (26.06).

Po meczu z Austrią w Berlinie nasi kadrowicze wrócą do Hanoweru pociągiem. Najpewniej wyruszą ze stolicy Niemiec przed godziną 22:00.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty