Fatalna decyzja. Żałuje jej od 32 lat

- Czy chciałbym zagrać na tamtych mistrzostwach? To pytanie wraca do mnie jak bumerang, a ja mogę powiedzieć tylko, że bardzo żałuję tego, iż nie dane mi było wznieść tamtego pucharu z reprezentacją - mówi Michael Laudrup o pamiętnym turnieju Euro 92, w którym reprezentacja Danii niespodziewanie triumfowała.

Ekipa z Kraju Hamleta pojechała na imprezę do Szwecji w zastępstwie za Jugosławię, wykluczoną w ramach sankcji ONZ za działania wojenne w Bośni. Selekcjoner Richard Moeller Nielsen ściągał wówczas piłkarzy z urlopów, ale zabrakło wśród nich ówczesnej podpory FC Barcelony, Michaela Laudrupa, któremu nie podobał się system gry preferowany przez szkoleniowca.

- Uważano mnie za wielki talent. W wieku dwudziestu pięciu lat miałem bagaż doświadczeń z drużyną narodową i znajdowałem się o krok od stania się naprawdę dobrym piłkarzem. Wszystkie nasze gwiazdy z lat osiemdziesiątych zeszły ze sceny, więc czułem się odpowiedzialny za ten zespół - opowiada.

- Grałem wtedy w Barcelonie i znajdowałem się w kluczowym momencie swojej przygody z futbolem. Nie zgadzałem się jednak z trenerem w kwestii tego, jak powinien grać zespół i jeśli mógłbym cofnąć czas, to nie zmieniłbym decyzji - dodaje.

ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Euro". Mecz z Francją dał mu do myślenia. "Nie rozumiem"

Urodzony 15 czerwca 1964 roku w Kopenhadze Laudrup jako syn piłkarza i trenera miał wymarzone warunki do futbolowego rozwoju. Występował na pozycjach ofensywnego pomocnika i napastnika. Pierwsze kroki w poważnej piłce stawiał w miejscowym Kjobenhavns Boldklub, by w 1982 roku przywdziać trykot słynnego Broendby.

Członek Dream Teamu

W wieku 18 lat zadebiutował w seniorskiej reprezentacji Danii, a rok później zgłosił się po niego włoski Juventus. Na debiut w Turynie Michael przez dwa sezony pracował na wypożyczeniu w rzymskim Lazio, po czym w 1989 roku trafił do FC Barcelony, gdzie spędził najdłuższy okres swojej kariery. Później grał jeszcze krótko w Realu Madryt, Vissel Kobe oraz Ajaksie Amsterdam.

- Grałem w wielu klubach, ale swój najlepszy czas spędziłem w Hiszpanii - twierdzi i dodaje: - Zarówno pod względem osobistym, jak i sportowym te siedem lat było najlepszym okresem w moim życiu. Wciąż uwielbiam FC Barcelonę i Real Madryt, a ich starcia to zawsze dla mnie wyjątkowe przeżycia.

Laudrup czarował w stolicy Katalonii za czasów panowania Dream Teamu Johana Cruijffa. W bordowo-granatowych barwach zagrał 288 razy, strzelając 98 goli. Imponował wyszkoleniem technicznym i opanowaniem, dzięki któremu nigdy nie otrzymał czerwonej kartki. Z klubem wywalczył jedenaście trofeów, po czym za równowartość niemal 10 mln  euro przeniósł się do odwiecznego wroga Barcy - Realu.

- Pięć lat w Barcy to pod względem piłkarskim absolutny szczyt mojej kariery. Obok AC Milanu rządziliśmy wtedy na Starym Kontynencie. Wywalczyliśmy cztery mistrzostwa kraju oraz Puchar Mistrzów. Potem jednak przeniosłem się do Madrytu. Powrót na Camp Nou w białej koszulce był dla mnie jednym z najsmutniejszych momentów na boisku. To był klasyk, który decydował o tytule mistrzowskim. Wyjątkowy dzień, ale dla kibiców katalońskiego klubu piłkarz Realu Madryt jest wrogiem numer jeden - wspomina.

Marzenie trenera

"Ambasador", jak go nazwano, pracował pod okiem wielu wybitnych szkoleniowców. Niemal wszędzie, gdzie się pojawiał, pojawiały się też trofea, a ze względu na wszechstronność był wymarzoną kartą w talii każdego coacha.

- Moi trzej faworyci to: Johan Cruijff, bez którego nie byłoby dzisiejszej Barcelony, Giovanni Trapattoni z czasów w Juventusie oraz Sepp Piontek jako selekcjoner reprezentacji Danii - wymienia.

Kiedy ma się takie wzorce, warto z nich skorzystać. Po sezonie 1997/98 Laudrup zakończył sportową karierę, by w 2000 roku zostać asystentem Mortena Olsena w reprezentacji Danii. Później pracował kolejno w Broendby, Getafe, Spartaku Moskwa, Realu Mallorca i Swansea City, a następnie wyjechał do Azji. W latach 2003 i 2005 zostawał trenerem roku w ojczyźnie, a w 2013 roku zdobył to wyróżnienie na Wyspach.

- Nie żałuję tego, jak poprowadziłem swoją karierę. Wprawdzie nigdy nie zagrałem na Wyspach, chociaż miałem dobrą ofertę z Liverpoolu, ale jako trener Swansea zaspokoiłem głód brytyjskiego futbolu. Ludzie często mnie pytają: - "Dlaczego nie prowadzisz Barcelony, Milanu czy Manchesteru United?" - mówi.

- Cóż, w każdym zespole jest miejsce dla ponad dwudziestu zawodników, ale tylko jednego głównego trenera. Ile jest topowych klubów w Europie? Dziesięć, dwanaście? Mogłem przez osiem lat marzyć o prowadzeniu Barcy, otrzymać wreszcie szansę, ale przegrać finał Copa del Rey i półfinał Ligi Mistrzów, po czym zostać wykopany. To jednak chyba nie dla mnie - tłumaczy.

"Ambasador" nie zagrał wprawdzie na Euro 1992, ale w barwach narodowych wystąpił łącznie aż 104 razy, strzelając 37 goli. Jako zawodnik brał udział w pięciu dużych turniejach (trzy razy Euro i dwa razy mundial), a jego największy sukces z kadrą to ćwierćfinał MŚ 1998 we Francji.

W latach 1982 i 1985 zostawał piłkarzem roku w ojczyźnie, a w latach 1992 i 1993 triumfował w plebiscycie na najlepszego gracza ligi hiszpańskiej. Co ciekawe, w 1999 roku wygrał też głosowanie na najlepszego obcokrajowca La Liga minionego ćwierćwiecza. W 2004 roku został natomiast umieszczony przez Pelégo na słynnej liście FIFA 100. Brat Michaela, Brian, również był znakomitym piłkarzem.