We wtorek (25 czerwca) reprezentacja Polski zakończyła udział w Euro 2024. Ostatnim rywalem Biało-Czerwonych na tym turnieju byli Francuzi. Przegrane w dwóch pierwszych meczach spowodowały, że starcie z Trójkolorowymi było tylko o honor.
Spotkanie bez stawki odbiło się na oglądalności. Jak przekazał na X-ie Marek Szkolnikowski, pojedynek z wicemistrzami świata śledziło tylko 7 milionów osób. W porównaniu ze spotkaniami z Holandią i Austrią oglądalność była mniejsza o półtora miliona osób.
Były szef TVP Sport przytoczył również dane z dwóch poprzednich dużych imprez piłkarskich. Z tych liczb można by wywnioskować, że spotkania reprezentacji Polski cieszą się coraz mniejszym zainteresowaniem. Trzeba jednak wziąć pod uwagę kilka kwestii.
ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Euro". Mecz z Francją dał mu do myślenia. "Nie rozumiem"
Pierwsza z nich to fakt, że Polacy na Euro 2020 (rozgrywanym w 2021 roku) do ostatniego meczu mieli szanse na wyjście z grupy. Ostatnie spotkanie ze Szwecją śledziło 9,2 miliona osób (grubo ponad 2 mln więcej niż starcie z Francją).
Dwa pierwsze mecze grupowe (ze Słowacją i Hiszpanią) oglądało odpowiednio 8,2 miliona i 9,2 mln osób. Natomiast dwa pierwsze spotkania na Euro 2024 śledziło po 8,5 miliona widzów (z Holandią i Austrią).
Z kolei zdecydowanie większą oglądalność miał mundial w Katarze (10 mln z Meksykiem, 10,4 mln z Arabią Saudyjską, 12,4 mln z Argentyną i 12,3 mln z Francją). Szkolnikowski ma wytłumaczenie na tak spore zainteresowanie fanów.
"Mundial na przełomie listopada i grudnia to złoto dla telewizji" - napisał w mediach społecznościowych były szef TVP Sport, zaznaczając, że pora roku ma ogromny wpływ na oglądalność.
Warto dodać, że w Katarze Biało-Czerwoni także do końca walczyli o wyjście z grupy, a nawet o jej wygranie. Gdyby Polacy nie przegrali z Argentyńczykami, wówczas zajęliby pierwsze miejsce.
Zobacz także:
"Eee tam". Tak zareagował na pytanie o Lewandowskiego
Przewidział porażkę Polski z Austrią. Podał wyniki 1/8 finału Euro. Będą sensacje?