Niedzielny (14.07) finał Euro 2024 z Hiszpanią budzi ogromne emocje wśród angielskich kibiców. Zdaniem "The Sun" tego dnia do Berlina wybiera się około 50 tysięcy fanów.
Biletów na Stadion Olimpijski w Berlinie jest znacznie mniej niż zainteresowanych nimi kibiców. Angielski Związek Piłki Nożnej (FA) udostępnił fanom 10 tysięcy wejściówek. Kolejne 1100 trafiło do oficjalnej puli sprzedaży UEFA. Wielu osobom jednak nie udało się dokonać zakupu z legalnych źródeł. Dużym zainteresowaniem cieszy się więc tzw. rynek wtórny.
A tam ceny biletów osiągają czasem nieprawdopodobnie wysoki poziom. "The Sun" opisuje przypadek jednego ze sprzedających, który wystawił dwa bilety za 78 tysięcy funtów (około 395 tysięcy złotych). Co więcej, podobno znalazły się osoby, które były skłonne zapłacić taką kwotę.
ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Euro": Arabia Saudyjska kusi Marciniaka. Oto, co doradzają mu eksperci
Jeszcze inny przykład. Na początku oficjalnej sprzedaży najtańsze bilety na finał kosztowały 85 funtów (około 430 złotych). Te same wejściówki na rynku wtórnym są teraz sprzedawane nawet za 4400 funtów (ponad 22 tysiące złotych). I chociaż UEFA i FA przestrzegają przed zakupem z nieoficjalnych źródeł, to proceder kwitnie w najlepsze.
Szaleństwo objęło również sektor lotniczy w Anglii. Gdy "Synowie Albionu" awansowali do finału, linie British Airways poinformowały o uruchomieniu dwóch dodatkowych połączeń między Londynem a Berlinem. Bilety na te samoloty sprzedawały się błyskawicznie. I to nawet pomimo faktu, że ich ceny zostały znacznie zawyżone.
"The Sun" informuje bowiem, że ostatnie dostępne bilety kosztowały ponad 600 funtów (przeszło 3000 tysiące złotych). Dla porównania, ceny w klasie ekonomicznej na tę relację w sierpniu osiągają średnią wartość na poziomie 78 funtów (ok. 395 złotych). Komentarz wydaje się zbędny.
Brytyjskie media informują ponadto, że duża część kibiców nie poleci do Berlina, ale do... hiszpańskiego kurortu Benidorm. Miasto to od wielu lat jest bowiem jednym z najpopularniejszych kierunków angielskich wczasowiczów. Wygląda więc na to, że przy okazji finału opanują oni tamtejsze ulice i bary, by wspólnie przeżywać piłkarskie emocje.
Czytaj też:
Dla kogo tytuł króla strzelców Euro? Jest decyzja UEFA
Szokująca propozycja dla Marciniaka. "Powinien przemyśleć"