Litwin ostrzega Jagiellonię. "Bardziej znany i zamożny mistrz został znokautowany"

YouTube / YouTube/HJK TV / Radość piłkarzy FK Paneveżys po golu z HJK Helsinki (1:1) i w kółku Marius Bagdonas
YouTube / YouTube/HJK TV / Radość piłkarzy FK Paneveżys po golu z HJK Helsinki (1:1) i w kółku Marius Bagdonas

- Zatrudnienie Stijna Vrevena tchnęło nowego ducha w zespół i zmieniło jego stan emocjonalny - mówi WP SportoweFakty dziennikarz Marius Bagdonas z portalu 15min.lt przed pierwszym meczem eliminacji Ligi Mistrzów Jagiellonia z FK Paneveżys.

We wtorek o godz. 17:30 Jagiellonia Białystok rozpocznie batalię o udział w Lidze Mistrzów. Wtedy to zaplanowano początek jej pierwszego meczu II rundy eliminacji przeciwko FK Paneveżys. Mistrz Polski zagra na wyjeździe, na Aukstaitijos Stadionas w Poniewieżu.

Na Litwie każdy zdaje sobie sprawę, że zdecydowanym faworytem do awansu jest zespół z Podlasia. Marzeń jednak nikt nie porzuca. - Drużyna z Poniewież zaskoczyła już w poprzedniej rundzie, gdy bardziej znany i zamożny mistrz Finlandii HJK Helsinki został znokautowany. Poza tym jest kilka innych atutów - mówi nam Marius Bagdonas z portalu 15min.lt.

- W losowaniu udało się uniknąć teoretycznie silniejszych przeciwników, a szczególnie tych o znaczących nazwach w Europie. Liga w Polsce dopiero się zaczęła, a na Litwie jest środek sezonu. Wyjazd będzie dość bliski, więc piłkarze nie odczują zbyt mocno podróży. To moim zdaniem dobre strony trafienia na Jagiellonię, choć największe znaczenie dla tej rywalizacji i tak będzie miał zapewne wynik pierwszego meczu - dodaje nasz rozmówca.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Zbigniew Boniek wciąż to ma! Cóż za opanowanie piłki

Następca, ale nie do końca

Paneveżys to bardzo młody klub. Założony został w 2015 roku w miejsce pozostałe po upadłym siedmiokrotnym mistrzu kraju Ekranasie Poniewieże. - Od tego czasu udało się wskrzesić poprzednika, który miał jedną z bogatszych historii tutejszego futbolu. W międzyczasie to jednak FK stało się już popularniejsze - tłumaczy Bagdonas.

- Po bankructwie poprzednika nowi właściciele zdecydowali się zainwestować w Poniewieżu, bo uważali je za miasto ze sporą tradycją piłkarską i odpowiednim potencjałem. Woleli jednak utworzyć coś nowego i udało im się nawiązać dobre relacje z gminą, która co roku zapewnia znaczne wsparcie finansowe. Poza tym oni sami zajmują się handlem ropą naftową, ale wbrew pozorom roczny budżet jest jednak dość skromny i wynosi około 2 miliony euro - opowiada dalej Litwin.

Warto zauważyć, że związki Paneveżys i Ekranasa są widoczne w wielu miejscach. - Stadion jest ten sam, choć przechodzi generalny stopniowy remont. Rezerwowy bramkarz Vytautas Cerniauskas rozpoczynał karierę w poprzedniku. Jego piłkarzem był też obecny asystent trenera Dainius Gleveckas, który jest jednym z niewielu moich rodaków jacy zagrali w fazie grupowej Ligi Mistrzów - wylicza Bagdonas.

Sensacja? "Tu nie było przypadku"

Ekranas mógł się pochwalić wieloma doświadczeniami w Europie i dwukrotnie był o krok od fazy grupowej Ligi Europy. Paneveżys brakuje takiej historii, mimo że przed obecnym sezonem trzykrotnie występował w eliminacjach Ligi Konferencji Europy. Z drugiej strony poprzednikom nigdy nie udało się wyeliminować równie poważnego rywala jak HJK Helsinki (3:0 i 1:1) w tegorocznej edycji el. LM. - Ten dwumecz zaskoczył wiele osób na Litwie - nie kryje Bagdonas.

- Szczególnie to pierwsze zwycięstwo FK było niespodzianką. W obu meczach zespół spisał się jednak znakomicie i zdecydowanie zasłużył na taki finał. Tu nie było przypadku. Przeciwnicy nie stwarzali sobie praktycznie żadnych okazji, grano spokojną i wyważoną piłkę opartą na kontrataku. To sprawdziło się znakomicie - zachwala dalej litewski dziennikarz.

Przeciwko HJK błyszczał skrzydłowy Ernestas Veliusis, który trafił do siatki w obu meczach. Zdaniem Bagdonasa, najważniejszym piłkarzem Paneveżys jest jednak kto inny. - Uważam że to Nicolas Gorobsov. Być może słyszeliście o nim, bo w przeszłości miał oferty z polskich niższych lig. Ten defensywny pomocnik jest mózgiem drużyny i przy odpowiednim poziomie motywacji okazuje się naprawdę świetnym piłkarzem. Oprócz tego w Europie zazwyczaj radzi sobie lepiej niż w lidze. Kiedy kilka lat temu Żalgiris Wilno dotarł do fazy grupowej LKE to właśnie on był kluczowy i przeciwko Finom również wykonywał naprawdę wielką robotę - ocenia.

Rozczarowanie i nadzieja

Paneveżys sensacyjnym awansem do II rundy el. LM osłodził swoim kibicom gorycz nieudanego sezonu ligowego. Ubiegłoroczny mistrz w tym roku totalnie rozczarowuje w rozgrywanej systemem wiosna-jesień A Lyga i obecnie zamyka jej tabelę! - To trochę inne światy dla tej drużyny - zauważa Bagdonas.

- FK miało nieudany start ligowy i efektem była zmiana trenera. Zatrudnienie Stijna Vrevena (w miejsce znanego z pracy w Koronie Kielce Gino Lettieriego - przyp. red.) tchnęło nowego ducha w zespół i zmieniło jego stan emocjonalny. Niemniej głównym problemem jest tu wciąż stan psychologiczny piłkarzy, którzy są bez wątpienia lepsi niż w większości tutejszych klubów - kontynuuje Litwin.

Co ciekawe, w kadrze Paneveżys są piłkarze znani z gry w PKO Ekstraklasie, tacy jak Cheikhou Dieng czy Robert Mazan. Według portalu Transfermarkt najbardziej wartościowy jest zaś Ariagner Smith, który obecnie leczy poważną kontuzję i z Jagiellonią na pewno nie zagra. Zdaniem dziennikarza Rokasa Suslaviciusa ta strata i nieco gorsza forma duetu stoperów Kaspars Dubra i Linas Klimavicius to przyczyna gorszych wyników. - Rzeczywiście główną siłą zespołu była bardzo solidna obrona, więc ciągła obecność tej dwójki pozwala liczyć na polepszenie sytuacji w dalszej perspektywie - zgadza się Bagdonas.

Transmisję wyjazdowego meczu Jagiellonii z Paneveżys będzie można zobaczyć w stacji TVP Sport. Relacje tekstową na żywo znajdziecie na naszym portalu TUTAJ.

Kuba Cimoszko, dzennikarz WP SportoweFakty

Źródło artykułu: WP SportoweFakty