W ostatnich meczach w składzie trzeciego zespołu ekstraklasy Ruchu Chorzów zawsze brakowało jakiegoś piłkarza. We Wronkach w spotkaniu z Lechem nie mógł wystąpić z powodu choroby Andrzej Niedzielan. Z kolei w spotkaniu z Koroną przy Cichej za cztery żółte kartki nie zagrał Artur Sobiech. W obu meczach brak jednego z ogniw bramkostrzelnego duetu był dla Ruchu odczuwalny. - Po Andrzeju dodatkowo widać było przerwę w treningach spowodowaną grypą - przyznaje trener 14-krotnych mistrzów Polski Waldemar Fornalik.
Na szczęście dla Niebieskich żaden z piłkarzy Ruchu podczas spotkania z Koroną Kielce nie otrzymał żółtej kartki, która mogłaby go wyeliminować z niezwykle prestiżowego meczu z Wisłą Kraków. - Czasem chyba podświadomie unikaliśmy ostrzejszych zagrań, żeby nie złapać niepotrzebnej kartki - przyznaje kapitan chorzowian Grzegorz Baran. Jednak nie nadmiar upomnień, ale urazy wykluczają z gry w niedzielnym pojedynku Łukasza Janoszkę, który w jednym ze starć doznał pęknięcia łąkotki i w bieżącym roku już nie zagra. Z kolei stoper chorzowian Rafał Grodzicki w ostatniej minucie gry zderzył się z Krzysztofem Gajtkowskim i z ogromnym krwiakiem na biodrze, kulejąc, udawał się po meczu ze złocisto-krwistymi do szatni.
To nie koniec zmartwień trenera Fornalika. Przez cały czas z urazem mięśni brzucha walczy Tomasz Brzyski. - Na razie stosujemy półśrodki, żeby dograł rundę do końca. W przerwie zastanowimy się, co z tym zrobić. Po każdym meczu Tomek Brzyski dwa dni nie trenuje, a jest to ważny moment, bo w okresie, gdy nie ma spotkania mógłby trochę ciężej poćwiczyć - wyjaśnia szkoleniowiec chorzowian. - Dokładnie nie możemy określić, co mu dokładnie dolega. Po rezonansie wyszła inna rzecz. Jest to trochę skomplikowane. Po konsultacjach zadecydujemy czy będzie potrzebna jakaś ingerencja, ale dopiero po zakończeniu rundy - dodaje opiekun Ruchu.