Mazowsze - Stolica z pustynią w tle

Gdzie okiem sięgnąć równina. Płaski teren rozciąga się od Radomia po Płock a na samym środku stoi niczym palma na pustyni Warszawa. To Mazowsze. Krótki opis największego i najludniejszego województwa Polski trafnie obrazuje atmosferę wokół mazowieckiej piłki. I nie chodzi tu o poziom piłkarski drużyn, które wcale nie odbiegają od klubów z innych regionów a często są w czołówkach swoich lig, lecz o kibiców. Statystyki pokazują jasno: frekwencja na meczach mazowieckich drużyn jest najniższa w Polsce.

Legia i Polonia Warszawa, Wisła Płock, Znicz Pruszków i Dolcan Ząbki oraz Świt Nowy Dwór Mazowiecki i Start Otwock. To reprezentanci Mazowsza z trzech najwyższych piłkarskich klasach rozgrywkowych w kraju. O ile na Legię i Polonię chodzi spora, stała rzesza fanów, to stadiony pozostałych klubów co weekend zapełniają się najwyżej w 70 proc., co i tak jest słabym wynikiem w porównaniu do takich regionów jak: Śląsk, Wielkopolska, Podkarpacie czy Pomorze Zachodnie. Porównując frekwencję na I ligowych stadionach widać, że wszystkie mazowieckie drużyny pod tym względem plasują się na szarym końcu. Dlaczego zatem w tak ludnym - 5 mln mieszkańców - województwie poza stolicą na mecze piłkarskie przychodzi tak mało ludzi?

Warszawa i długo, długo nic

Niektórzy mówią, że Warszawa to nie Mazowsze a Mazowsze to nie Warszawa. I chyba mają rację, ponieważ jak się okazuje nawet w takiej dziedzinie jak piłka nożna podział województwa na jego stolicę i resztę krainy jest tutaj bardzo wyraźny. Mazowsze to najsilniej scentralizowane województwo w Polsce. Jak w żadnym innym regionie stolica nie ma takiego wpływu na tak duży obszar jak w tym przypadku i niestety nie jest to pozytywny wpływ. Warszawa ma prawie 2 mln. mieszkańców a tzw. aglomeracja warszawska, czyli tereny położone w promieniu 30-40 km od miasta, ponad 3 mln. Jest to więcej niż połowa z 5 mln. mieszkańców Mazowsza. Mimo tego, że jest tu bardzo dużo miast, kryją się one w cieniu stolicy, która jest około 7 razy większa od drugiej największej miejscowości - Radomia oraz 17 razy od Płocka. Naturalną rzeczą jest największa ilość kibiców w Warszawie i mała w innych miastach, które są porozrzucane na bardzo dużym terenie. Dlatego gigantyczna jest różnica w gęstości zaludnienia - Warszawa ok. 3000 os./km2, Mazowsze 145 - os./km2. Miasta, z których wywodzą się I i II ligowe kluby są niewielkie. Ząbki - 24 tys., Nowy Dwór Mazowiecki - 27, Otwock - 43, Pruszków - 55, Płock - 126. Z pierwszoligowych drużyn aż 9 leży w miastach większych od Płocka, największej miejscowości, gdzie gra drużyna z regionu poza Warszawą. Z kolei w II lidze Otwock jest jednym z większych miasteczek ale tylko w grupie wschodniej, gdyż większość miejscowości z grupy zachodniej jest o wiele większa od tych ze wschodu.

Po tym krótkim przedstawieniu niezbędnych faktów nadal nie pozostaje rozstrzygnięta najważniejsza kwestia. Dlaczego prawie we wszystkich miastach I i w większość II ligi - nawet tych mniejszych od mazowieckich - więcej kibiców przychodzi na mecze swoich drużyn niż na spotkania Dolcanu, Znicza, Świtu Nowy Dwór czy płockiej Wisły?

Kwidzyn z Legią!

Będąc na meczu Legii w Warszawie nie trudno w tłumie dopatrzeć się szalików fanów pochodzących spoza Warszawy. Jest to jeden z najpopularniejszych klubów w Polsce, a sympatyków Legii można znaleźć od Zakopanego po Gdańsk, a na Mazowszu jeszcze o to łatwiej. Dla tzw. prowincjonalnych klubów popularność Legii stanowi duży problem. Większość osób chodzących na mecze Startu, Świtu, Dolcanu i Znicza kibicuje również Legii a bardzo wielu mieszkańców tych miast nie interesuje się klubami ze swoich miasteczek, gdyż woli kibicować stołecznej drużynie. Dobrze pokazuję to sytuacja, jaka miała miejsce ponad miesiąc temu. Kiedy Dolcan Ząbki pokonał w Pucharze Polski Śląsk Wrocław i w klubie czekano na losowanie par kolejnej rundy pucharu wielu kibiców w Ząbkach liczyło na wylosowanie każdej drużyny poza... Legią, mówiąc, że nie wiedziałoby wtedy czy usiąść na trybunie gości, czy gospodarzy. Co ciekawe, trzy z pięciu mazowieckich klubów I i II ligowych to kluby położone na przedmieściach Warszawy (Dolcan, Start, Znicz) a jedna ok. 30 kilometrów od miasta (Świt). Jednak w żadnym innym regionie Polski jeden klub nie zdominował tak dużego terenu i tak wielu mniejszych klubów. Ten czynnik połączony z małą ilością mieszkańców Ząbek czy Otwocka ma wpływ na niską frekwencję.

Duży klub nie może istnieć bez dużego miasta. Problem Mazowsza nie zamyka się tylko w dominacji Legii, ale w ogólnie małej liczbie większych miast w tym województwie. Nie ma rywalizacji między miejscowościami, a co za tym idzie również klubami, która determinuje rozwój klubu i większą frekwencję na stadionie. Na mecze z lokalnymi rywalami, drużynami z pobliskich miast czy miejscowości z tego samego regionu o podobnej wielości, z którymi można rywalizować o prym w województwie, zawsze przychodzi więcej osób niż na zwykłe spotkania. Odwieczną wojnę między kibicami Startu Otwock a Mazura Karczew trudno nazwać nawet wojną, gdyż jej zasięg i rozgłos nie wybiega poza granice obu miast. Oprócz Warszawy na Mazowszu są tylko dwa miasta liczące sobie powyżej 100 tys. mieszkańców: Radom i Płock. Są one jednak oddalone od siebie o kilkaset kilometrów. Porównajmy to z innymi województwami. Śląsk jest najlepszym przykładem. Tam 12 miast posiadających więcej niż 100 tys. mieszkańców położonych jest na przestrzeni kilkunastu kilometrów. Inne województwa charakteryzują się tym, że występuje tam jedno miasto powyżej 200. tys. mieszkańców oraz kilka miejscowości o ludności 70-100 tys. Województwo łódzkie ma z kolei pięć miast o ludności powyżej 60 tysięcy osób. W regionach, gdzie jest kilka średnich miast (60-100 tys.) większe jest zainteresowanie piłką lokalną, każde miasto ma swoją drużynę, w przeciwieństwie do takich krain jak Mazowsze, gdzie oprócz wielkiego miasta jest wiele małych miejscowości. Oprócz tego z powodu dużych odległości dla kibiców z południa województwa Mazowieckiego podróż do Płocka jest jak wyprawa kibiców Znicza na mecz do Lublina.

Piłkę nożną na Mazowszu różni od innych regionów również to, że drużyny z małych miast prezentują wyższy poziom, niż drużyny z takich samych miejscowości w innych regionach. Trudno znaleźć w I lidze drużyny z tak małych miasteczek jak Ząbki czy Pruszków. Trudno to wytłumaczyć ale faktem jest, że kluby z Mazowsza z małych miast są na takim samym poziomie piłkarskim jak drużyny z miast większych z innych województw. Może to usprawiedliwiać trochę niską frekwencję, gdyż porównując drużynę mazowiecką z I ligi np. Dolcan Ząbki z drużyną ze Śląska również z I ligi np. GKS Katowice kibice z drużyny mazowieckiej są na straconej pozycji. Kiedy jednak porównamy frekwencję w Pruszkowie z frekwencją II-ligowej drużyny z podobnie małego miasta to wyjdzie zbliżona ilość kibiców.

Tradycja

Co również należy wziąć pod uwagę, to tradycja chodzenia na mecze. Poza Warszawą takiej tradycji nie ma. Oczywiście kiedy drużyny osiągają sukcesy więcej osób jest zainteresowanych przychodzeniem na stadion. Podczas jednego ze spotkań Świtu Nowy Dwór Mazowiecki pracownik klubu, patrząc na nieliczną publikę zebraną na stadionie, wspominał czasy, kiedy Ekstraklasa witała w Nowym Dworze. Pamiętam jak kolejki kilkudziesięciometrowe, jeszcze przed kasą się ustawiały. Ludzie myśleli, że jak raz do Ekstraklasy się wchodzi to już nie spada. Dlaczego jednak ci wszyscy kibice nie pozostali na stadionie w kolejnych latach, kiedy Świt grał w niższych ligach? Dlaczego na mecze Zagłębia Sosnowiec przychodzi więcej osób, chociaż ten klub i kibice mają o wiele większe oczekiwania niż ci z Nowego Dworu, a grają w tej samej lidze?

Problem leży w tradycji chodzenia na stadion. Drużyny, które w swojej historii osiągnęły sukces ale nie tylko przez rok czy dwa, ale te, które były na szczycie przez kilka dobrych sezonów mają dużą rzesze wiernych kibiców. Warto zauważyć, że tylko kluby, których lata świetności trwały dłużej, niż dwa czy trzy sezony potrafiły zgromadzić na stadionach masy kibiców, którzy na tyle związali się z drużyną, że nawet podczas gorszych okresów decydowali się przyjść na stadion, a potem przekazali tę tradycję kolejnym pokoleniom. Na Mazowszu poza Legią i Polonią tylko Wisła Płock w swojej historii osiągnęła pewien sukces, jednak jak widać i to nie starczyło, gdyż 20 tysięcy ludzi na meczach Petrochemii Płock w 90. latach pamięta mało kto z 1000 kibiców, którzy przychodzą obecnie na stadion w Płocku. Pozostałe kluby z Mazowsza rzadko pojawiały się wyżej niż w I, kiedyś II lidze. Ruch kibicowski pojawiał się tam falami i był zależny od wyników piłkarskich.

Płasko aż po horyzont

Mimo tego, że wielu ludzi od razu powiedziałoby, że w innych województwach frekwencja na stadionach również nie jest zachwycająca a czasami nawet niższa niż na Mazowszu, to ta kraina jest największą, jedną z najbogatszych Polsce, mieszka tam najwięcej ludzi i zadawało by się, że właśnie tam piłka nożna powinna budzić największe zainteresowanie. Dlatego problem niskiej frekwencji na Mazowszu jest przynajmniej wart zastanowienia. I chociaż równinne tereny Mazowsza swoją monotonnością przypominają czasem atmosferę na mazowieckich stadionach, to ostatnie dobre wyniki takich drużyn jak Dolcan Ząbki w obecnym sezonie, Znicz Pruszków w poprzednim roku i dwa lata temu oraz udany ostatni sezon Startu Otwock i rewelacyjna runda beniaminka II ligi Świtu Nowy Dwór pozwalają patrzeć w przyszłość z optymizmem wszystkim, którym zależy na mazowieckiej piłce.

Komentarze (0)