Klincz GKS-u Katowice i Motoru Lublin. Trenerzy mówili o przyczynach

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP / Jarek Praszkiewicz / Rafał Górak w czasie meczu GKS-u Katowice z Motorem Lublin
PAP / Jarek Praszkiewicz / Rafał Górak w czasie meczu GKS-u Katowice z Motorem Lublin
zdjęcie autora artykułu

Konfrontacja GKS-u Katowice z Motorem Lublin nie tylko nie przyniosła gola, ale również nie była napakowana sytuacjami podbramkowymi. Trenerzy Rafał Górak i Mateusz Stolarski przyznali, że podział punktów jest sprawiedliwym efektem.

GKS Katowice zakończył pierwszą połowę meczu bez celnego strzału w statystykach. Poprawił się po zmianie stron, ale nie na tyle, żeby zapewnić sobie pierwsze zwycięstwo przy Bukowej po powrocie do PKO Ekstraklasy. GKS sprawdził kilkakrotnie czujność Ivana Brkicia i obrońców Motoru Lublin, a ci poradzili sobie z wszystkimi problemami.

- To było wyrównane spotkanie na wysokiej intensywności. Trzeba oddać, że to był taki mocny mecz, ale czystych sytuacji podbramkowych nie było za wiele. Powinniśmy być ciut bardziej konkretni pod bramką Motoru, ale przeciwnik wysoko zawiesił nam poprzeczkę organizacją w obronie. Bierzemy punkt z pokorą i pracujemy dalej. Nie ma mowy o rozczarowaniu - opowiada na konferencji prasowej Rafał Górak, trener katowiczan.

- Nie jestem zadowolony z pięciu punktów w tabeli. Widziałem szanse na większy dorobek. Zdobyliśmy już bagaż doświadczeń w ekstraklasie, chociaż czujemy niedosyt. Nie ma jednak co tragizować, ponieważ ważne jest to co przed nami. Czekamy na pierwsze zwycięstwo u siebie i to jest pewne - ocenia Rafał Górak.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: gola zapamięta do końca życia. Co tam się stało?!

Najgorętszym momentem meczu było nieuznanie gola Mbaye N'Diaye w końcówce pierwszej połowy. Ostatecznie wideo weryfikacja doprowadziła do anulowania trafienia w powodu minimalnego spalonego w momencie podania Sebastiana Rudola z rzutu wolnego. Motor obszedł się smakiem gola "do szatni".

- To był mecz momentów i w ostatecznym rozrachunku remis był uczciwym wynikiem. Obie drużyny stworzyły sobie sytuacje podbramkowe. My nawet jedną wykorzystaliśmy, ale niestety, był minimalny spalony. Żeby być skutecznym w ekstraklasie, musisz wykorzystywać swoje momenty - opowiada Mateusz Stolarski, trener Motoru.

- Najbardziej żałuję wejścia w drugą połowę, ponieważ weszliśmy w nią dość mocno i powinniśmy objąć prowadzenie na "dzień dobry". Później GKS przejął inicjatywę i także miał swoją szansę na gola. Wybroniliśmy to, a skoro nie możesz zdobyć bramki, to jej nie strać. Nie przegraliśmy trzeciego meczu z rzędu i liczę, że w kolejnym starciu z Puszczą będziemy skuteczniejsi - dodaje szkoleniowiec.

Czytaj także: Pogoń Szczecin podjęła decyzję w sprawie bramkarza Czytaj także: Był jedną nogą w Ekstraklasie, celuje w awans. "Żona jest z Kenii i wierzy w przeznaczenie"

Źródło artykułu: WP SportoweFakty