Legia Warszawa jest na pierwszym miejscu w PKO Ekstraklasie i lada moment może awansować do fazy ligowej Ligi Konferencji Europy, ale gra stołecznej drużyny nie każdemu przypadła do gustu. Były zawodnik Legii (1978-1987) Jacek Kazimierski w rozmowie z WP SportoweFakty twierdzi, że - mówiąc delikatnie - do ideału trochę brakuje.
- Z tego, co słyszę i czytam, to wszyscy się zachwycają grą Legii, mówią że jest na dobrej drodze, ale wydaje mi się, że nie można tak powiedzieć po meczu z Radomiakiem. Wygrali wysoko, ale co z tego? Kibicuję Legii, jestem za tą drużyną i chciałbym, żeby wygrywała, ale na razie prezentuje mizerny poziom. To nie jest gra, która cieszy oko. Wygraliśmy, czyli jesteśmy dobrzy? Nie, to nie jest to - mówi Jacek Kazimierski,
- Kibic przychodzi na stadion, żeby zobaczyć dobry mecz, a nie wymęczone 1:0 i pół strzału na bramkę. Ja nie chodzę na Legię, żeby oglądać piłkę nożną, tylko żeby spotkać się ze znajomymi, porozmawiać, odprężyć się. Jest to ciężkie, bez whisky nawet bardzo. To trzeba oglądać na wesoło, bo na poważnie niestety się nie da - twierdzi srebrny medalista MŚ 1982.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Można oglądać bez końca. Bramka stadiony świata
FEIO NIE POWINIEN BYĆ W LEGII
UEFA ukarała trenera Goncalo Feio za zachowanie po meczu z Broendby, kiedy ruszył w kierunku sektora zajmowanego przez duńskich kibiców i pokazał im środkowe palce. Kara była jednak łagodna - jeden mecz dyskwalifikacji w zawieszeniu na rok, więc Feio będzie mógł prowadzić drużynę z ławki w czwartkowy wieczór.
- Co ten facet w ogóle wyprawia? Po meczu powinien podziękować za walkę, pomachać kibicom i udać się do szatni, a nie lecieć po sektor kibiców gości, pokazywać środkowe palce i bawić się w jakieś utarczki. On myśli, że jest na żylecie? Kompletnie go nie rozumiem go i nie wiem co on w ogóle robi w Legii - mówi Kazimierski.
- Trenerowi nie przystoi takie zachowanie. W lidze niech sobie robi co chce, ale europejskie puchary? To już jest lekka przesada - podkreśla bramkarz, który rozegrał dla Legii 271 spotkań - najwięcej spośród bramkarzy.
AWANS OBOWIĄZKIEM
W czwartek Legia zagra z Dritą Gnjilane z Kosowa (godz. 18). Stawką będzie awans do fazy ligowej Ligi Konferencji Europy, a co za tym idzie przedłużenie europejskiej przygody w sezonie 2024/25. - Nie znam piłkarzy z Kosowa, bo niby skąd. To jest jakiś trzeci świat - mówi Kazimierski, dając do zrozumienia, że od Wojskowych oczekuje jedynie awansu do fazy ligowej Ligi Konferencji Europy.
Legia jest oczywiście zdecydowanym faworytem, choć jak słusznie zauważył na konferencji prasowej trener Feio, jest to zupełnie inny zespół niż Caernarfon Town FC, którego Legia wyeliminowała w II rundzie.
Tomasz Galiński, WP SportoweFakty
Początek meczu Legia Warszawa - Drita Gnjilane w czwartek o godz. 18. Transmisja w Polsacie Sport 1, Polsacie Sport Premium 1 i TV4. Relacja tekstowa NA ŻYWO w WP SportoweFakty.