Szok w świecie piłki. Wojciech Szczęsny kończy karierę!

Getty Images / Andrzej Iwanczuk / Wojciech Szczęsny
Getty Images / Andrzej Iwanczuk / Wojciech Szczęsny

Wojciech Szczęsny w ostatnich latach dał nam wiele radości. Teraz bramkarz zdecydował się na zakończenie kariery piłkarskiej.

W tym artykule dowiesz się o:

W ostatnich latach Wojciech Szczęsny był pierwszym bramkarzem reprezentacji Polski. Z wypiekami na twarzach obserwowaliśmy jego występy w wielkich klubach, w tym m.in. w Juventusie, w którym zdecydowanie rozkwitnął.

Niedawno oficjalnie ogłoszono jego odejście z Juventusu, głównie ze względów finansowych, bo klub chciał odciążyć budżet z jego pensji. Sam bramkarz przy rozwiązaniu kontraktu zrezygnował z części wynagrodzenia, aby pójść Juventusowi na rękę.

Natomiast teraz polski bramkarz w swoich mediach społecznościowych poinformował o całkowitym zakończeniu kariery piłkarskiej. 34-latek już więcej nie zagra profesjonalnego meczu, co dla niektórych nie jest łatwe do zaakceptowania.

Jest to o tyle zaskakująca informacja, że po jego odejściu z turyńskiego klubu wydawało się, że golkiper jeszcze pogra na najwyższym poziomie. Szczególnie, że przecież nie narzekał na brak zainteresowania ze strony klubów z różnych krajów.

Było zainteresowanie z Arabii Saudyjskiej, kilku ekip z Włoch, czy też nawet w mediach mówiono o jego potencjalnych przenosinach do jednego z hiszpańskich gigantów. Ostatecznie żadna z tych informacji nie znajdzie potwierdzenia w rzeczywistości.

W pewnym sensie już od pewnego czasu byliśmy gotowi na zakończenie kariery przez Wojciecha Szczęsnego, ale tylko w kontekście reprezentacyjnym. 34-latek zdecydował się na zaskoczenie wszystkich i pożegnał się z futbolem na swoich zasadach.

"Wyjechałem z Warszawy, mojego rodzinnego miasta, w czerwcu 2006 roku, aby dołączyć do Arsenalu z jednym marzeniem - żyć z piłki nożnej. Nie wiedziałem, że to będzie początek podróży życia. Nie wiedziałem, że będę grać w największych klubach świata i reprezentować swój kraj 84 razy. Nie wiedziałem, że nie tylko będę zarabiał na życie z gry, ale gra stanie się całym moim życiem. Nie tylko zrealizowałam swoje marzenia, ale dotarłem tam, gdzie moja wyobraźnia nawet nie odważyła się mnie zabrać. Grałem na najwyższym poziomie z najlepszymi graczami w historii, nigdy nie czułem się gorszy. Nawiązałem przyjaciół na całe życie, stworzyłem niezapomniane wspomnienia i poznałem ludzi, którzy wywarli niesamowity wpływ na moje życie. Wszystko co mam i wszystko czym jestem zawdzięczam pięknej grze w piłkę nożną...

Dałem tej grze 18 lat mojego życia, codziennie, bez wymówek. Dzisiaj, moje ciało wciąż czuje się gotowe na wyzwania, ale mojego serca już tu nie ma. Czuję, że teraz nadszedł czas, aby poświęcić całą moją uwagę mojej rodzinie - mojej wspaniałej żonie Marinie i dwójce naszych pięknych dzieci Liamowi i Noelii.

Dlatego zdecydowałem się odejść z profesjonalnej piłki nożnej.

Koniec podróży to czas refleksji i wdzięczności. Jest wiele osób, którym musiałbym podziękować w tym miejscu, ale postaram się o to osobiście z każdą z nich. Ale Wam - fanom zawdzięczam szczególne podziękowania za to, że byliście ze mną w tej podróży. Za wsparcie i krytykę, za miłość i nienawiść, za to, że jesteście najpiękniejszą i najbardziej romantyczną częścią piłki nożnej. Bez Was nic z tego nie miałoby sensu! Dziękuję!

Teraz każda historia ma swój koniec, ale w życiu każde zakończenie jest nowym początkiem.
Co przyniesie mi ta nowa droga, tylko czas pokaże. Ale jeśli ostatnie 18 lat nauczyło mnie czegokolwiek, to tego, że nie ma rzeczy niemożliwych i uwierzcie mi, będę marzyć WYSOKO!" - napisał 34-latek.

84-krotny reprezentant Polski jest bramkarskim rekordzistą pod kątem występów w naszej kadrze. Najpierw przez lata występował w Arsenalu, a potem świetnie wyglądał po przenosinach do Włoch, gdzie najpierw pokazał się w AS Romie, a później po transferze do Juventusu zdobył wiele trofeów.

Czytaj też:
Wielki powrót Macieja Skorży
Pół miliarda euro za gwiazdę Realu. Saudyjczycy walczą o wielki transfer

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Lewandowski sprawdził się z kolegą. Tylko spójrz

Źródło artykułu: WP SportoweFakty