Po wybryku, który miał miejsce w nocy poprzedzającej sierpniowy mecz eliminacji Ligi Mistrzów Dynamo Kijów - Rangers FC, dalsza kariera arbitrów stanęła pod znakiem zapytania. Zatrzymani przez policję Bartosz Frankowski i Tomasz Musiał byli wówczas pod wpływem alkoholu. Uwagę funkcjonariuszy zwrócił fakt, że próbowali ukraść znak drogowy.
Pierwotnie obaj zostali ukarani zakazem prowadzenia prowadzenia zawodów piłkarskich w Polsce przez 90 dni. Komisja Dyscyplinarna PZPN rozpatrywała sprawę. W czwartek poznaliśmy ostateczną decyzję.
Zarówno Frankowski, jak i Musiał zostali ukarani dyskwalifikacją w wymiarze jednego roku, z częściowym zawieszeniem jej wykonania. Sędziowie na pewno wykonają orzeczoną karę w wymiarze co najmniej pięciu miesięcy, co oznacza, że nie znajdą się w obsadzie łącznie w 15 kolejkach PKO Ekstraklasy do końca roku.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Tak trenuje najlepszy klub Europy
Aktualnie PZPN płaci 4200 złotych sędziom głównym za mecz i 2400 arbitrom VAR. Przed głośnym incydentem Frankowski w każdej serii gier przeważnie prowadził jeden mecz i w drugim zasiadał na wozie VAR.
Biorąc pod uwagę początek sezonu, można też założyć, że Musiał byłby sędzią VAR w każdej kolejce i głównym rozjemcą - w co trzeciej.
Na Frankowskiego i Musiała nałożono również grzywnę w wysokości 25 tysięcy. Tak więc straty pierwszego prawdopodobnie wyniosą nawet 124 tysiące, a Musiałowi przejdzie koło nosa około 82 tysiące.
Doliczając do tych kwot ewentualne mecze w rozgrywkach pod egidą UEFA czy Pucharze Polski, sędziowie mogliby oczywiście zarobić jeszcze więcej w okresie dyskwalifikacji.
Czytaj więcej:
Wyrzucenie sędziów niczego by nie zmieniło. Nie bądźmy hipokrytami [OPINIA]