Spieszyło mu się po meczu. Znamy powód

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki / Na zdjęciu: Robert Lewandowski
WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki / Na zdjęciu: Robert Lewandowski
zdjęcie autora artykułu

Niedzielnego meczu przeciwko reprezentacji Chorwacji, Robert Lewandowski nie zaliczy do udanych. Przez pierwsze 15 minut ani razu nie dotknął piłki, a potem wcale nie było lepiej. Po meczu nie pojawił się w mix zonie, ale miał ku temu ważny powód.

Z Osijeku - Mateusz Puka, dziennikarz WP SportoweFakty

Do tej pory Robert Lewandowski zawsze sumiennie wywiązywał się z roli kapitana i nie unikał trudnych pytań od dziennikarzy nawet po przegranych meczach. W Osijeku grupa polskich dziennikarzy bardzo długo czekała na kapitana, ale ostatecznie się nie doczekała.

Okazało się bowiem, że jeden z najlepszych napastników świata po meczu bardzo się spieszył i jako jeden z pierwszych opuścił Opus Arenę. Tuż po meczu napastnik zdążył udzielić wywiadu TVP Sport, a chwilę później był już w taksówce na lotnisko.

Wszystko po to, by zdążyć na prywatny samolot, którym podróżował do Barcelony. Ta ekstrawagancja jest jednak zrozumiała, bo Osijek nie jest najlepiej skomunikowanym miastem w Chorwacji, a większość zawodników miała dokładnie ten sam problem.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Niezwykłe spotkanie Roberta Lewandowskiego

Obecne zgrupowanie kadry Polski zakończyło się właściwie kilka minut po ostatnim gwizdku sędziego. Zawodnicy dostali wolną rękę w szukaniu sobie najwygodniejszego transportu do domu, a większość kadrowiczów wprost ze stadionu udała się na lotnisko.

W przeciwieństwie do poprzednich zgrupowań, tym razem należy się spodziewać, że do Warszawy dotrze jednak zdecydowana większość graczy. Wszystko z powodu właśnie bardzo słabych połączeń lotniczych z Osijeku. Kadrowicze woleli więc polecieć wynajętym przez PZPN samolotem do Warszawy, a dopiero stamtąd ruszyć we właściwą podróż do swoich domów. Do stolicy Polski samolot wynajęty przez PZPN miał dotrzeć około godziny trzeciej w nocy.

Jednym z tych, którzy nie mieli zamiaru tracić tyle czasu był Robert Lewandowski, bo on wprost z Chorwacji wyruszył do Barcelony. Choć nie wiadomo ile dokładnie kosztował taki lot (podobnie zresztą czy to sam Lewandowski opłacał podróż czy FC Barcelona) to ceny rynkowe takich połączeń wynoszą przynajmniej 30-40 tysięcy złotych, ale mogą być też dużo droższe. To zresztą nie pierwszy raz, gdy ten zawodnik korzysta z takich rozwiązań. Piłkarz podróżował w ten sposób m.in. na coroczne Gale Mistrzów Sportu, ale także na zgrupowania kadry.

Czytaj więcej: Brutalna weryfikacja naszej drużyny Co za bezczelność! Nicola, coś ty zrobił z tymi Chorwatami?!

Źródło artykułu: WP SportoweFakty