Reprezentacja Polski nie miała poważniejszych argumentów w niedzielnym meczu Ligi Narodów z Chorwacją. Biało-Czerwoni przegrali 0:1 - choć mieli swoje szanse, aby zremisować, ale równie dobrze mogli stracić kolejne bramki.
Postawa podopiecznych Michała Probierza nie zachwyciła i trudno było wskazać zawodników, którzy tego dnia zasłużyli na pochwały.
Według oficjalnych statystyk Chorwacja była w posiadaniu piłki przez 59 proc. czasu gry, choć w pewnym momencie ta przewaga była jeszcze większa. Polska nie potrafiła wygrać walki w środku pola, gdzie pierwsze skrzypce grał Luka Modrić.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Każdy piłkarz marzy o takim golu. Potężne uderzenie w samo okno
- To, że reprezentanci Polski są kreatywni, to wiemy. To, że będą świetnie wyglądać na tle Wysp Owczych czy San Marino, jest pewne. Ale jak wychodzisz na Chorwatów, bez względu na to, jakie mają problemy ostatnio, to nie możesz tak grać. To jest drugi mecz, w którym posiadanie piłki nie ma dla nas większego znaczenia. To nie zmieniło się od czasów Nawałki - ocenia na Kanale Zero Wojciech Kowalczyk.
Chorwaci wiele razy potrafili poklepać w środkowej strefie. Można było zakładać wysoki pressing, a oni i tak sobie z tym radzili bez większych problemów.
Kolejny mecz w Lidze Narodów biało-czerwoni rozegrają 12 października. Wtedy na PGE Narodowy przyjedzie reprezentacja Portugalii, która po dwóch kolejkach ma komplet sześciu punktów.
CZYTAJ TAKŻE:
Łukasz Skorupski nie uratował Polski. "Modrić to mistrz, gratulacje dla niego"
"Lepiej się nie da!". Fenomenalny gol w Lidze Narodów