Sędzia wyjechał z Polski. Operuje wielkimi pieniędzmi

Zdjęcie okładkowe artykułu: Instagram / marcinborski / Na zdjęciu: Marcin Borski z żoną Małgorzatą
Instagram / marcinborski / Na zdjęciu: Marcin Borski z żoną Małgorzatą
zdjęcie autora artykułu

Były sędzia piłkarski od lat prowadzi agencję nieruchomości w Hiszpanii. - W tej chwili zakupy za 300, 400 czy 500 tys. euro są na porządku dziennym - mówi Marcin Borski w wywiadzie dla Przeglądu Sportowego Onet.

W tym artykule dowiesz się o:

Z zawodu analityk giełdowy, były już sędzia piłkarski (zakończył karierę w lipcu 2016 r.), Marcin Borski od wielu lat działa z sukcesami na rynku nieruchomości w Hiszpanii.

51-letni Borski prowadzi agencję Casa En Sol. Jedyny polski sędzia na EURO 2012 (pełnił rolę arbitra technicznego) bardzo chwali sobie tamtejszy rynek. Korzysta z tego, że w ostatnich latach Polacy chętnie decydują się na zakup nieruchomości w Hiszpanii.

- Przyczyn jest kilka. Taką fundamentalną jest to, że w ostatnich 15-20 latach polskie społeczeństwo znacznie się wzbogaciło. Europejska gospodarka generalnie jest w stanie stagnacji, a w niektórych krajach nawet w recesji. A w Polsce ten przyrost PKB jest imponujący. Na tle świata staliśmy się społeczeństwem dość bogatym - podkreślił w wywiadzie dla Przeglądu Sportowego Onet.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Wyjątkowe obrazki. Tak koledzy uczcili jubileusz Lewandowskiego

Borski zamienił bieganie z gwizdkiem po zielonej murawie na szefowanie agencji nieruchomości i nie narzeka z tego powodu.

- Gdy zaczynaliśmy działalność w 2008 r., taką sumą graniczną było 100 tys. euro. Klienci wychodzili z założenia, że za 98 tys. euro jeszcze kupią, ale za 103 już nie. Natomiast w tej chwili zakupy za 300, 400 czy 500 tys. euro są na porządku dziennym. Nie jest to nic nadzwyczajnego - zdradził, pytany o to, ile polscy inwestorzy wydają średnio na domy w Hiszpanii.

Jeśli chodzi o klientów Casa En Sol, to Borski oczywiście nie mógł zdradzić ich danych, ale wyjawił, że... "zdarza się, że są to osoby z pierwszych stron gazet".

Źródło artykułu: WP SportoweFakty