Sceny dające do myślenia. Szczęsny jeszcze czegoś takiego nie przeżył (OPINIA)

Getty Images / Barcelona rozbiła Young Boys. Robert Lewandowski strzelił dwa gole, Wojciech Szczęsny brylował na trybunie
Getty Images / Barcelona rozbiła Young Boys. Robert Lewandowski strzelił dwa gole, Wojciech Szczęsny brylował na trybunie

Jeśli Wojciech Szczęsny mógł mieć jeszcze jakieś wątpliwości ws. dołączenia do Barcelony, to po wizycie na wtorkowym meczu z Young Boys (5:0) mógł tylko zapytać: "OK, to gdzie podpisać?". W takim zespole aż chce się grać!

Wojciech Szczęsny zachowywał na trybunie powściągliwość i ilekroć operator robił na niego zbliżenie w trakcie meczu, wyglądał jak swój były trener z Juventusu Andrea Pirlo. "Nie był pod wrażeniem". Ale, gdy w 8. minucie Barcelona siedmioma podaniami zupełnie rozmontowała rywali i Robert Lewandowski dał jej prowadzenie, ręce same składały się do oklasków.

Piłka chodziła jak po sznurku między Pau Cubarsim, Markiem Casado, Raphinhą i Laminem Yamalem, by trafić do "Lewego", który znów był tam, gdzie być powinien i zwieńczył (arcy)dzieło. A przecież 17-letni Cubarsi i Yamal, którzy wykonali najważniejsze podania w tej akcji, razem wzięci mają tyle lat, co Szczęsny.

To kolejny argument "za" w dyskusji: "po co mu ten powrót". Z takim nasyceniem talentów, jakie spotka w szatni w Barcelony, dotąd do czynienia nie miał. Grzechem byłoby nie skorzystać z okazji, by z bliska przyjrzeć się, jak rozkwitają talenty piłkarzy, którzy napiszą historię futbolu. I mieć w tym swój udział.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Czeski kibic dokonał tego jako pierwszy. Zarobił okrągły milion!

Barcelona dała we wtorek koncert na pięć bramek, ale jedną z gwiazd wieczoru był właśnie oglądający mecz z trybun Szczęsny. Pozował do zdjęć, pozdrawiał kibiców, był w oku kamery częściej niż ktokolwiek inny spoza boiska. To sceny dające do myślenia. Miały swoją wymowę i powinny utwierdzić go w przekonaniu, że dobrze zrobił, wracając z emerytury.

A jeśli jeszcze się wahał, jeśli jeszcze toczył wewnętrzną dyskusję, to po dojechaniu walca Hansiego Flicka do mety musiał powiedzieć sam do siebie, że zaczyna się piękna przygoda. I zadać sobie na pytanie: "Kiedy mój zespół w Lidze Mistrzów zdemolował rywala 5:0?". I mógłby nie znaleźć na nie odpowiedzi.

Sam tego nie przeżył, bo choć rozegrał w Champions League 68 spotkań, nigdy nie wygrał w tych rozgrywkach spotkania różnicą pięciu goli. A tylko raz zdarzyło mu się obserwować taki popis swojej drużyn, gdy w sezonie 2010/11 Arsenal rozbił 6:0 Bragę.

To był jego pierwszy sezon w Lidze Mistrzów, a gdy Kanonierzy rozbijali Portugalczyków, Szczęsny siedział na trybunach Emirates. W bramce Arsenalu stał Manuel Almunia, a jego zmiennikiem był Łukasz Fabiański. Przez 14 lat czegoś takiego w najważniejszych rozgrywkach w Europie nie doświadczył.

A licząc wszystkie rozgrywki, drużyna Szczęsnego nie strzeliła pięciu goli w jednym meczu od 2016 roku, kiedy był jeszcze zawodnikiem Romy. Przez siedem lat w Juventusie Stara Dama ani razu nie urządziła takiego festiwalu sobie i swoim kibicom. I jak tu się dziwić, że Szczęsny postanowił odkurzyć rękawice?

Po takich siedmiu latach minimalizmu w Turynie mógł być już zmęczony i pragnąć emerytury. Przejście do tak grającej Barcelony może podziałać na niego inspirująco. "Lewy" na każdym kroku podkreśla, że nie czuje się na 36 lat, ponieważ na co dzień żyje z kolegami młodszymi nawet o dwie dekady.

Jakby w szatni Barcelony zamiast dystrybutora wody stała fontanna młodości, a w basenie zatopione były tytułowe kokony z kultowego filmu z lat 80. Lewandowski młodnieje z tygodnia na tydzień. Fizycznie i co za tym idzie też psychicznie. Ciało znów go słucha i nie zawodzi. Odzyskał wigor i przejrzystość umysłu.

Dzięki temu w kluczowych momentach nie zawodzi. Jest dokładnie tam, gdzie być powinien. To nie kwestia szczęścia. Zawsze jest krok przed obrońcą. W ostatnich tygodniach zachowuje się tak, jakby na jego podstawie teoretycy futbolu mieli odtworzyć model klasycznej "9". Gatunku, który już był na wymarciu.

Nie zalewa go frustracja, gdy gra toczy się poza nim i na długie fragmenty zapada się pod ziemię. To wielka zmiana względem poprzedniego sezonu. Z Young Boys miał tylko 27 kontaktów z piłką - najmniej spośród graczy Barcy, którzy spędzili na boisku tyle czasu co on. I co z tego, skoro pięć zakończyło się strzałami, a dwa golami?

Robert Lewandowski w trakcie meczu z Young Boys
Robert Lewandowski w trakcie meczu z Young Boys

Wie, że w finalnej fazie akcji to właśnie jego koledzy mają szukać podaniem. Dokładnie wie, czego oczekuje od niego trener i wie, z czego będzie rozliczany. Zoptymalizował swoją grę. Nie przeszkadza kolegom poza "16', co też jest przejawem jego mądrości. Robi swoje. Gołym okiem widać, że przy Flicku znów oddycha pełną piersią i odzyskał dziecięcą radość ze strzelania goli.

Po 10 występach w sezonie 2024/25 ma na koncie dziewięć bramek. Rok temu taki dorobek uzbierał dopiero 10 grudnia w 18. występie. To gigantyczny progres, a będzie jeszcze lepiej, bo Lewandowski pod skrzydłami Flicka dopiero staje się najlepszą wersją siebie. Znów jest nienasycony. Ma przed sobą kolejne cele. Tempo, w jakim zbliża się do setnego trafienia w Lidze Mistrzów, jest imponujące. Średnią goli na mecz (0,79) ma taką samą jak Leo Messi. To mówi samo za siebie.

Maciej Kmita, dziennikarz WP SportoweFakty

Komentarze (40)
avatar
Andrzej105
2.10.2024
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Żaden wyczyn 5:0 z 11 drużyną (strefa spadkowa) przeciętnej ligi szwajcarskiej 
avatar
KotEnio
2.10.2024
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
czy Szczesny bedzie grac w Barcelonie to raczej nie od niego zalezy a od hiszpanow.nie po to jest w Barcelonie aby sie zastanawiac nad podpisaniem umowy o prace ! 
avatar
Maria Kwiatkowska
2.10.2024
Zgłoś do moderacji
3
2
Odpowiedz
Strzelanie goli jest ważne, może nawet najważniejsze. Jednak jeszcze ważniejszy jest poziom gry z którym Lewandowski ma bardzo duży problem i to nie od dzisiaj (niestety). Tu zgadzam się z UEFA Czytaj całość
avatar
Luckyluke
2.10.2024
Zgłoś do moderacji
38
32
Odpowiedz
Jakoś oglądałem mecz i Lewandowski grał słabo...piłka się odbijała jakby miał drewniane nogi ...dwie bramki ok ale to były bramki z metra na pustą bramkę...ten mecz. Był słaby a przeciwnik jak Czytaj całość
avatar
Antykaczka
2.10.2024
Zgłoś do moderacji
33
1
Odpowiedz
Powodzenia Wojtek. Trzymamy kciuki