Zwycięstwo żółto-czerwonym dał gol Shumy Nagamatsu w 80. minucie. Japończyk dobił strzał Dawida Błanika z rzutu wolnego. Trzeba jednak przyznać, że to była jedna z niewielu okazji kielczan w tym spotkaniu. Ale jedyna wykorzystana.
- Komentarz po wygranym meczu zawsze jest miły, fajny i przyjemny. Nie ukrywam, że to zwycięstwo nie wzięło się z kapelusza. Przyjechaliśmy naprawdę walczyć o trzy punkty, zdawaliśmy sobie sprawę jak ciężki to teren. Przegrał tu nawet Lech, tym większa była nasza mobilizacja - powiedział Jacek Zieliński na konferencji prasowej.
- Cieszą trzy punkty, szczególnie po porażce z Lechem. Zaangażowaniem wygraliśmy. Można się czepiać rozwiązania pewnych sytuacji czy jakości, ale my mając tylko 9 punktów i zespoły, które drapią się za nami, musieliśmy zareagować. Te trzy punkty dają też spokojne dwa tygodnie pracy przez okres przerwy. Kilku graczy będzie mogło popracować nad tym, co szwankowało - dodał.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Czeski kibic dokonał tego jako pierwszy. Zarobił okrągły milion!
Szkoleniowiec Korony Kielce był zadowolony z faktu, że jego drużyna zachowała się dużo lepiej niż podczas ubiegłotygodniowego starcia z Lechem Poznań i - co najważniejsze - nie wypuściła korzystnego rezultatu.
- Zwracałem uwagę na to, że jeśli będziemy powielać błędy, które kosztowały nas z meczu z Lechem, czyli dwie minuty drzemki po wyjściu na prowadzenie, to będzie źle. Koncentracja, odpowiedzialność - te słowa były najważniejsze podczas naszej odprawy. W dobry sposób zneutralizowaliśmy najsilniejsze strony Widzewa. Rondić był odcięty od podań. Bardzo ważne były też boki, stąd zmiana w przerwie, bo nasza prawa strona nie dojeżdżała - tłumaczył trener.
Z pewnością Koronę można pochwalić za konsekwencję w działaniach i cierpliwość. Wyczekali swoją szansę po rzucie wolnym i ją wykorzystali.
- Stałe fragmenty w naszym wykonaniu były bardzo groźne. Co prawda na dwa razy, ale bramka wpadła. Jakieś wnioski zostały wyciągnięte. Widzew miał swoje sytuacje, lecz... zwycięzców się nie sądzi - zaznaczył Zieliński.
Czyste konto zachował bramkarz kieleckiej ekipy Rafał Mamla, który zastąpił kontuzjowanego Xaviera Dziekońskiego. Jak długo taka sytuacja się utrzyma?
- Xavier Dziekoński ma naderwany mięsień skośny brzucha, trudno powiedzieć jak to będzie wyglądało czasowo. Sztab medyczny powiedział, że po przerwie reprezentacyjnej będzie gotowy. Rafał Mamla pokazał, że jest prawdziwym kozakiem. Debiut na takim stadionie to wielka rzecz - chwalił golkipera trener.
Z Łodzi - Krzysztof Sędzicki, WP SportoweFakty