W niedzielnym meczu FC Barcelona była niepodważalnym faworytem pomimo tego, że Hansi Flick miał ograniczone pole manewru. Lista kontuzjowanych piłkarzy "Blaugrany" jest długa, a na domiar złego na początku meczu uraz zgłosił również Ferran Torres.
Trener Flick może jednak liczyć na Roberta Lewandowskiego, który w każdym spotkaniu w trwającym sezonie występował od pierwszego gwizdka. Nie inaczej było przeciwko Deportivo Alaves.
W siódmej minucie tego meczu Raphinha zdecydował się na bezpośrednie dośrodkowanie z rzutu wolnego w pole karne. Lewandowski uwolnił się spod opieki obrońców Deportivo i z niewielkiej odległości strzałem głową posłał piłkę do siatki. Uderzenie było na tyle mocne, że bramkarz nie uratował przed stratą gola.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Czeski kibic dokonał tego jako pierwszy. Zarobił okrągły milion!
Kwadrans później Lewandowski podwoił prowadzenie drużyny ze stolicy Katalonii. Raphinha ponownie świetnie obsłużył 36-latka, a ten bez trudu znalazł drogę do siatki. Po analizie VAR sędzia uznał, że snajper uniknął spalonego.
Na dublecie Lewandowski nie poprzestał. W 32. minucie snajper fantastycznie zachował się w polu karnym i uderzeniem w kierunku dalszego słupka skompletował hat-tricka. Defensywa Deportivo była zdezorientowana.
Lewandowski ma już 10 bramek w bieżących rozgrywkach La Ligi. To świetny prognostyk przed zgrupowaniem reprezentacji Polski. Zawodnik FC Barcelony na początku tygodnia ma spotkać się z pozostałymi kadrowiczami.