Zanosiło się na konkurs rzutów karnych. Była 113. minuta meczu Arka Gdynia - Piast Gliwice. Nie działo się zbyt wiele, na tablicy wyników utrzymywał się remis 1:1.
I wtedy bramkarz gości Karol Szymański szybko wznowił grę z piątego metra. Wydawało się, że wykopał piłkę na oślep, byle dalej od własnej bramki. Ale nie, on doskonale wiedział, co robi.
Posłał idealne podanie na kilkadziesiąt metrów do Miłosza Szczepańskiego. Ten z kolei wykorzystał gapiostwo obrońców, dopadł do piłki jako pierwszy i przelobował Pawła Lenarcika. Finalnie Piast wygrał w Gdyni 3:1 i zameldował się w 1/8 finału Pucharu Polski.
Osobną kwestią jest to, czy ten gol w ogóle powinien zostać uznany. Wszystko dlatego, że w momencie wznowienia gry z tzw. piątki piłka się toczyła.
Zawodnicy Arki od razu protestowali, ale sędzia Grzegorz Kawałko nie dopatrzył się niczego nieprawidłowego. Podobnie arbitrzy na wozie VAR.
[b]Zobacz omawianą sytuację:
[/b]
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ależ to wymyślił! Gol bezpośrednio z rzutu rożnego