- Do Liverpoolu przyjdzie naprawdę dobry trener. Klub jest w dobrych rękach. Nie myślę: "Boże, jak wszystko się potoczy?". Nie, wszystko jest w porządku - stwierdził Juergen Klopp zapytany o przyszłość drużyny po jego odejściu.
Najwięksi optymiści nie zakładali jednak, że klub trafi w aż tak dobre ręce. W Liverpoolu doskonale wiedzieli co robią. Wszak całą operację nadzorował fizyk z Harvardu - Will Spearman.
Sprawdzony zwycięzca? Na co to komu
O tym, jak trudno zastąpić legendarnego szkoleniowca najlepiej zapytać w Manchesterze. United wciąż, mimo upływu ponad 11 lat, nie potrafi się odnaleźć po odejściu sir Alexa Fergusona.
W Liverpoolu mogli mieć podobne obawy. Klub, po latach przeciętności, z dołka wyciągnął właśnie Juergen Klopp. To on był architektem obecnej potęgi. Przez 9 lat, z drużyny tułającej się w okolicach 7-8. miejsca w lidze, stworzył hegemona, rokrocznie bijącego się do ostatnich kolejek o tytuł.
Wejść w buty kogoś takiego? Misja typu porwania się z motyką na słońce.
Liverpool postanowił jednak nie sięgać po uznane nazwisko. Zamiast tego postawiono na szerzej nieznanego Arne Slota, który wcześniej nie wyściubił nosa poza Holandię. Wybór ten krytykowała m.in. jedna z legend klubu - Jamie Carragher.
"Wolałbym sprawdzonego zwycięzcę, którym trudno sterować, niż trenera, którego łatwo prowadzić, ale który wciąż ma wiele do udowodnienia" - pisał na łamach "Sky Sports", ubolewając, że następcą Kloppa nie został Thomas Tuchel.
W Liverpoolu doskonale jednak wiedzieli co robią. Postawiono na sprawdzone metody, które 9 lat temu pomogły im wytypować właśnie Kloppa. Najpierw, do klubu ściągnięto ponownie Michaela Edwardsa, który to w 2015 roku odpowiadał za analizę potencjalnych kandydatów na stanowisko trenera, typując ostatecznie właśnie Kloppa.
Teraz natomiast Edwards, wspólnie z Will Spearmanem, doktorem fizyki z Harvardu, opracował algorytm, który miał za zadanie przeanalizować profil potencjalnych kandydatów. Pod uwagę brana była m.in. preferowana taktyka czy rozwój młodych piłkarzy. Z tego pierwszego powodu odpadła kandydatura chociażby Rubena Amorima, który niedawno przejął Manchester United. Uznano, że gra na trójkę obrońców nie pasuje do zespołu "The Reds".
Przez całe sito komputerowej rekrutacji najlepiej przeszedł Arne Slot.
Próba generalna? Zdana na 6
Dziś nikt nie ma już wątpliwości, co do skuteczności algorytmu Edwardsa i Spearmana. Slot znakomicie odnalazł się na Anfield Road, z miejsca ustanawiając kilka rekordów.
Pierwsze większe zachwyty nad Holendrem miały miejsce pod koniec października, gdy Slot poprowadził drużynę do 11 zwycięstwa w swoich pierwszych 12 meczach. Lepsze wejście do klubu w Anglii miał tylko... Ole Gunnar Solskjaer, który 12. mecz zremisował, a nie przegrał. Slot także jako pierwszy w historii Liverpoolu, wygrał 6 debiutanckich meczów wyjazdowych.
Sam Holender jednak uspokajał. - Oceniajcie nas po zakończeniu listopada - mówił, podkreślając, że to wówczas jego drużyna powinna osiągnąć topową formę.
Jak zatem zaprezentował się Liverpool w listopadzie? Wygrana 4:0 z Bayerem Leverkusen, 2:0 z Realem Madryt czy 2:0 z Manchesterem City. Jeżeli to miała być weryfikacja projektu Slota, to nie mogła ona przebiec lepiej. Dość powiedzieć, że już na początku grudnia "The Reds" mają 7 punktów przewagi nad drugą w tabeli Premier League Chelsea, a w Lidze Mistrzów pozostają jedyną drużyną z kompletem zwycięstw.
Slot nie tylko zdołał wypełnić pustkę po Kloppie. On wzniósł pozostawioną przez niego drużynę na jeszcze wyższy poziom.
Salahodependencja
Chwaląc obecny Liverpool nie sposób jednak pominąć również osoby Mohameda Salaha. Egipcjanin całkowicie nic sobie nie robi z zamieszania związanego z jego sytuacją kontraktową, rozgrywając być może najlepszy sezon w swojej karierze. 32-latek jak dotąd, w zaledwie 14 kolejkach Premier League, zdołał zanotować 13 bramek i 8 asyst. To oznacza, że bierze udział przy średnio 1,5 bramki na mecz, uczestnicząc przy tym w 72,4 proc. wszystkich goli strzelonych przez jego drużynę w lidze. Żaden inny angielski zespół nie jest nawet w zbliżonym stopniu uzależniony w ofensywie od jednego piłkarza (drugi w klasyfikacji Chris Wood brał udział w 56,3 proc. bramek Nottingham Forest)
Liczby Mohameda Salaha w Liverpoolu:
Sezon | Liczba meczów | Gole | Asysty |
---|---|---|---|
17/18 | 52 | 44 | 15 |
18/19 | 52 | 27 | 10 |
19/20 | 48 | 23 | 13 |
20/21 | 51 | 31 | 6 |
21/22 | 51 | 31 | 15 |
22/23 | 51 | 30 | 16 |
23/24 | 44 | 25 | 14 |
24/25 | 21 | 15 | 12 |
Pytanie, czy Slot, tak bardzo uzależniając grę swojego zespołu od Salaha, sam na siebie nie ukręci bata. Nie wiadomo bowiem, czy w przyszłym sezonie skrzydłowy wciąż będzie obecny w klubie z Anfield Road. Salah wysyła bowiem coraz wyraźniejsze sygnały, że może to być jego ostatni sezon w klubie.
- Mamy niemal grudzień, a ja nie dostałem jeszcze żadnej oferty przedłużenia kontraktu. Prawdopodobnie jestem bardziej poza klubem niż w nim - mówił piłkarz kilka tygodni temu. Po meczu z Manchesterem City z kolei wyznał, że "prawdopodobnie był to jego ostatni mecz na Anfiled przeciwko 'The Citizens'".
Co na to Slot? Jego odpowiedź pokazała, że również w sferze osobowościowej może szybko wypełnić pustkę po Kloppie. Zapytany o wypowiedź Egipcjanina na konferencji prasowej stwierdził:
- Być może Mo wie coś więcej o 115 zarzutach dla City i spodziewa się, że w przyszłym sezonie Manchesteru nie będzie w Premier League... - stwierdził ze śmiechem.
Charyzma i pozytywne nastawienie Slota to kolejne cechy, które łączą go z Kloppem. Pod tym względem jest przeciwieństwem swojego rodaka, który także niedawno próbował swoich sił w Premier League - Erika Ten Haga - introwertycznego mruka, który media traktował jako naturalnych wrogów.
- Nigdy nie słyszałem, żeby przeklinał, nigdy nie słyszałem nawet, żeby powiedział "cholera" - wspominał go na łamach "Guardiana" jeden z byłych kolegów z boiska.
Rodaka także chwalił Marco van Basten, który na co dzień nie szczędzi mocnych opinii. -Bardzo dobrze dogaduje się z grupą. Ma doskonałe umiejętności taktyczne i potrafi dobrze tłumaczyć rzeczy. Jest spokojny i inteligentny - komplementował legendarny napastnik.
Co na to sam Slot? Póki co zachowuje spokój.
- Rekordy są fajne, ale są też inne, fajniejsze, rzeczy, niż rekordy. Wiesz, co mam na myśli - trofea - stwierdził w jednym z wywiadów.
Na te ostatnie będzie musiał jeszcze chwilę poczekać. Jeżeli jednak prowadzony przez niego zespół utrzyma dyspozycję z pierwszej części sezonu, trudno wyobrazić sobie, by zakończył swój debiutancki rok bez ani jednego pucharu.
ZOBACZ WIDEO: Ronaldinho ciągle to ma! Takie bramki chce się oglądać