Ta decyzja FIFA "zabije wielu". Druzgocący materiał

Getty Images / Brennan Asplen oraz Jean Catuffe / Na zdjęciu: Gianni Infantino i Mohammed bin Salman
Getty Images / Brennan Asplen oraz Jean Catuffe / Na zdjęciu: Gianni Infantino i Mohammed bin Salman

Amnesty International alarmuje, że mundial w Arabii Saudyjskiej pochłonie wiele ofiar śmiertelnych. - Pracują w fatalnych warunkach, w ogromnym upale - mówi WP Michał Banasiak i opowiada też o skandalicznych działaniach FIFA.

W tym artykule dowiesz się o:

Arkadiusz Dudziak, WP SportoweFakty: Czy faktycznie, jak mówi Amnesty International, podczas przygotowań do mundialu w Arabii Saudyjskiej "zginie wielu"?

Michał Banasiak, Polski Instytut Dyplomacji Sportowej: Materiał brytyjskiej ITV, w którym reporterka pracowała pod przykrywką, jest druzgocący. Pokazał, że robotnicy na budowie nowego miasta Neom pracują w fatalnych warunkach, w ogromnym upale, za długo, czasem bez dnia wolnego, odpowiednich zabezpieczeń. Podobne standardy zakwaterowania czy godzin pracy będą dla budowniczych stadionów. Pytanie, jakie mechanizmy nacisku zastosować, by FIFA coś zrobiła.

Wydaje mi się, że musiałby być mocny głos Zachodu skierowany do Rijadu, jak i do FIFA. Organizacje sportowe mogą być głuche na apele aktywistów czy nawet polityków, ale nie pozostaną głuche na głos sponsorów. Wątpię jednak, by opinia publiczna albo sama FIFA mogła wpływać na Saudyjczyków, bo przecież kraje zachodnie podpisują z nimi umowy, nie oglądając się na prawa pracownicze. Ale to oczywiście nie zwalnia FIFA z odpowiedzialności, by ten mundial odbył się bez ofiar śmiertelnych.

A może mundial w Arabii Saudyjskiej poprawi jakoś sytuacje pracowników z Indii, Filipin, Bangladeszu, którzy i tak pracują już w tym kraju przy rozmaitych inwestycjach?

Po mistrzostwach w Katarze niezależna organizacja przygotowała raport o łamaniu praw człowieka. Dokument na rok trafił do zamrażarki w FIFA, a jak go ujawniono, to Gianni Infantino przyznał: "No tak, były nieprawidłowości, jesteśmy temu współwinni". Ale nie przekazał pieniędzy rodzinom ofiar. To przykre, że piłkarska organizacja i sponsorzy karmią nas sloganami o prawach człowieka, a jak przychodzi co do czego, chowają głowę w piasek.

Tylko że sponsorzy się nie wycofają, bo nie chcą sobie zamykać dostępu do tak dużych i lukratywnych rynków jak rosyjski czy arabski.

Poza tym FIFA bardzo dobrze się zabezpieczyła. Od jakiegoś czasu obserwujemy coraz więcej sponsorów z Chin, Arabii Saudyjskiej czy Kataru. One nie będą upominać się o prawa człowieka. Chciałbym wierzyć, że to się zmieni, ale wydaje się to naiwne. Nie znaczy to, że nie warto o tym mówić. Przeciwnie: byłoby wskazane, żeby nawet przy relacjach sportowych pojawiały się informacje o tym.

Czyli ten mundial będzie podobny do tego w Katarze?

Kiedy Katar w 2010 roku dostał prawa do organizacji, to nieliczne media pochylały się nad kontrowersyjnymi tematami. Dopiero tuż przed turniejem wzrosło zainteresowanie prawami kobiet, pracowników czy mniejszości seksualnych. Ale po pierwszym gwizdku meczu otwarcia znów przestało się o tym mówić. W przypadku Arabii Saudyjskiej może być trochę inaczej, bo jesteśmy nauczeni doświadczeniami z Kataru. Pozasportowe materiały o sytuacji w Arabii już powstają. Inna kwestia, że nie mają jak dotąd większego przełożenia na rzeczywistość.

Dlaczego Arabia Saudyjska była jedynym kandydatem do organizacji mundialu 2034? 

Gianni Infantino i FIFA nie dały możliwości innym krajom. Cały proces był od początku tak ułożony, żeby zwycięzcą została Arabia Saudyjska. W październiku 2023 otwarto okienko, w którym można było składać aplikację o organizację mistrzostw. Ono było najkrótsze w historii, bo trwało niecały miesiąc, a Saudyjczycy złożyli ofertę już kilkanaście godzin po ogłoszeniu terminu.

Inne kraje nie miały czasu na skompletowanie dokumentów, ewentualnych chętnych wzięto z zaskoczenia. Mówiło się, że Australia wraz z innymi państwami regionu może rzucić rękawicę, ale de facto nie miała możliwości. Azjatycka Konfederacja Piłkarska, do której należy Australia, bardzo szybko poparła kandydaturę Saudyjczyków. Do tego FIFA wykonała jeszcze jedno genialne ze swojego punktu widzenia posunięcie.

Jakie?

Powoływała się na harmonogram kontynentalny, wedle którego kolejne mistrzostwa muszą się odbywać na różnych kontynentach. W 2030 roku mecze otwarcia odbędą się w Urugwaju, Argentynie i Paragwaju, a reszta spotkań w Maroku, Hiszpanii i Portugalii. W ten sposób odhaczone zostają trzy kontynenty: Europa, Ameryka Południowa i Afryka, a w Ameryce Północnej odbywa się mundial 2026. Zostaje więc tylko Azja i Oceania.

Gianni Infantino zachowuje się jak dyktator, który na nic nie musi się oglądać i ustawia wybory, jak chce?

Prowadzi FIFA w sposób jednoosobowy, nieprzewidujący sprzeciwu. Na początku był postrzegany jako człowiek, który może zmienić oblicze tej organizacji. Przychodził po skandalu, kiedy ujawniono jak w korupcyjny sposób Katar i Rosja zyskały prawa do mundiali. Federacja była w ogromnym kryzysie, a on obiecywał zmiany. Zlikwidował Komitet Wykonawczy, który skompromitował się przy tych przed chwilą wymienionych turniejach.

Teraz przecież teoretycznie nad gospodarzem mundialu głosują przedstawiciele wszystkich federacji. Ale co z tego, skoro i tak Rada FIFA, której Infantino przewodniczy, decyduje o tym, czyja oferta trafia pod głosowanie.

Czyli Infantino robi wszystko w białych rękawiczkach?

Jest sprawniejszy niż Sepp Blatter. Generalnie takie organizacje jak FIFA nie mają cukierkowego wizerunku. Wszyscy zdają sobie sprawę, że to maszynka do zarabiania pieniędzy, gotowa do bardzo cynicznych posunięć. Od tego wizerunku trudno będzie odejść. Ale Infantino jest mistrzem komunikowania tego, co robi i tym samym poprawiania wizerunku swojego i FIFA. Na Instagramie obserwuje go prawie 3 miliony osób.

Czyli więcej niż Igę Świątek.

Jest tam bardzo aktywny, ciągle pisze co robi, wrzuca mnóstwo zdjęć ze swoich spotkań. Mam wrażenie, że jest postrzegany przez ludzi jako celebryta, a takim wolno więcej. Korzysta z tego, że jest rozpoznawalny. To element, który mocno pomaga w sprawowaniu władzy, bo może podejmować decyzje jednoosobowo.

Czy Arabii Saudyjskiej zwróciła się już inwestycja w ściągnięcie do swojej ligi Ronaldo, Neymara i Benzemy?

Jeszcze za wcześnie, żeby to oceniać. A jeśli już, to na pewno nie finansowo. Za to Arabia
Saudyjska w ten sposób na pewno poprawiła już swój wizerunek, zwiększyła wpływy, dała rozrywkę swoim obywatelom czy też przyciągnęła inwestycje zagraniczne. Chwali się nie tylko futbolem, bo przecież były tam walka Usyka z Furym (a za chwilę będzie druga), tenisowe WTA Finals, a także golf, tenis stołowy czy snooker. Mundial ma być ukoronowaniem inwestycji w sport. Plany są ambitne.

Czy mundial w Arabii Saudyjskiej to tylko sportwashing obliczony na zagranicę, a może bardziej pokazanie obywatelom, że kiedyś nasz kraj był poniżany, a teraz dobrze się dzieje, bo największe gwiazdy tam przyjeżdżają?

Świat zachodni tłumaczy sobie wszystko przez sportwashing, a to nie jest cała prawda w wypadku Arabii Saudyjskiej, Kataru czy nawet Rosji. Patrzymy na wszystko europocentrycznie, a to nie jest obliczone tylko na świat zachodni. Mohammed bin Salman pokazuje Saudyjczykom, że można być dumnym z kraju, bo przyjeżdżają do niego teraz największe gwiazdy. To wejście do wizerunkowej pierwszej ligi.

Mamy całą Azję, Afrykę czy świat arabski, którzy patrzą na Saudyjczyków z podziwem, bo to jest kraj bliższy kulturowo i geograficznie. Widzą, że ten wielki sport pojawia się tuż za rogiem. Jak byłem w Arabii Saudyjskiej w styczniu, rozmawiałem z osobami z Bangladeszu, Indii i Pakistanu. Słyszałem, że u nich jest szał na ligę saudyjską. Mogą oglądać gwiazdy nawet u siebie, bo Ronaldo z Al-Nassr jeździ na Azjatycką Ligę Mistrzów. On w tych krajach jest uwielbiany.

Ale na turnieju WTA Finals czasem było pusto na trybunach, a frekwencję ratowali kibice z Chin.

Faktycznie, kibiców było mało, ale Saudyjczycy też uczą się oglądania widowisk sportowych. Frekwencja w najbliższych latach będzie większa. Poza tym wracamy do budowania swojej pozycji w regionie: kibice z Chin, Indii, Japonii, Bangladeszu czy Pakistanu mają zdecydowanie bliżej tam niż do Europy. Dzięki temu Saudyjczycy rozwijają się turystycznie, a chcą się tego uczyć, bo kraj przez długi czas pozostawał praktycznie zamknięty.

On dopiero buduje infrastrukturę dla podróżujących. Dopiero co otwarto metro w Rijadzie, autobusy są zaledwie od kilku lat. Baza hotelowa na razie wygląda słabo, pod kątem mundialu mówi się o tym, że będą musieli czterokrotnie zwiększyć liczbę miejsc noclegowych. Do tego służą imprezy w tenisie czy golfie, by to wszystko przećwiczyć.

Arkadiusz Dudziak, dziennikarz WP SportoweFakty

Komentarze (4)
avatar
PrawdaBoli1
49 min temu
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Mafia i nic więcej. A w PL nie jest inaczej tu dziennikarze regulują dla nich głowy. Sport to wielki syf. Ludzie muszą wybierać każde stanowisko działaczy co dwa lata i też kandydatów na stanow Czytaj całość
avatar
DrawA
1 h temu
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
FIFA to mafia. Infantino to szef mafii. Szkoda na nich czasu. 
avatar
Andrus1964
2 h temu
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
,,Kasa misiu kasa'' .....
Włodarze FIFA przytulili ładny grosz to znaczy Riale Saudyjskie 
avatar
tomas68
2 h temu
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Kolejna głupota na co komu mundial w kraju bezalkoholowym ?