Tomasz Frankowski: Nerwówka udzieliła się wszystkim

Tomasz Frankowski udowodnił po raz kolejny, że jest dla Jagiellonii bezcenny. To jego przepiękne trafienie praktycznie ustawiło przebieg niedzielnego spotkania z GKS-em Bełchatów.

- Zdawaliśmy sobie sprawę jak ważna jest potyczka z GKS-em, i że na początku rundy wiosennej będziemy mieć ciężkie wyjazdy, więc wszyscy zagraliśmy maksymalnie skoncentrowani. Czasem zdarzały nam się błędy, które wynikały nie z braku umiejętności, ale ze stresu, ponieważ wiedzieliśmy, że za wszelką cenę musimy wygrać. I dopięliśmy swego - stwierdził zadowolony napastnik Jagiellonii.

"Łowca bramek" przyznał, że seria czterech meczów bez zwycięstwa podziałała mobilizująco na zespół gospodarzy. - Przed meczem w szatni i także poza nią było trochę nerwowo, bo kibice zbyt wcześnie niepotrzebnie dołożyli swoje w Wodzisławiu Sląskim. I udzieliło to się również trenerom i działaczom. Sprostaliśmy jednak temu wyzwaniu, bo niedzielne zwycięstwo jest bardzo cenne, remis w Wodzisławiu także, z perspektywy, że wyciągnęliśmy ze stanu 0:2 na 2:2. Zdobyliśmy 26 punktów i wydaje się, że to była fantastyczna runda w wykonaniu Jagiellonii, co nie znaczy, że nie mogła być lepsza - powiedział "Franek".

- Na pewno fajnie będzie spoglądać w tabelę przez te dwa miesiące, gdy liga nie będzie grała, ale te różnice punktowe są tak małe, że wszystko może przewrócić się do góry nogami już w pierwszych wiosennych meczach. Teraz musimy trochę poświętować, a od stycznia ponownie wziąć się do pracy - dodał.

W 16. minucie niedzielnej potyczki Frankowski wykorzystał wyśmienite podanie Bruno, w dziecinny sposób wkręcił w ziemię Edwarda Cecota, po czym uderzył tak, że Łukasz Sapela nie miał najmniejszych szans i sprawił, że stadion w niedzielę po raz pierwszy ogarnęła euforia. - Jak mogę opisać swoje trafienie? To są ułamki sekund, gdy zawodnik podejmuje decyzję co zrobić. Akurat tak się złożyło, że w ten sposób postanowiłem skończyć akcję i tym lepiej, że przyniosła ona gola - stwierdził.

W ostatnie kolejce żółto-czerwoni zagrali na bardzo wysokim poziomie, zaprezentowali mnóstwo ciekawych zagrań, a przede wszystkim zgarnęli trzy punkty. Czy nie można było tak wcześniej? - Przede wszystkim w poprzednich spotkaniach nie otwieraliśmy meczów po kwadransie, tak jak z GKS-em - zauważył "Franek". - Drużyny przegrywające muszą ruszyć do przodu. Przy bezbramkowym remisie ani Odra nie chciała atakować, ani Lechia, ani Cracovia. Nie strzelając goli w pierwszych połowach mieliśmy ogromne problemy z przedostaniem się szybko pod pole karne przeciwników. W drugiej odsłonie meczu z Bełchatowem było dużo miejsca na kontry i lepsze skończenie akcji. Szkoda, że nie strzeliliśmy trzeciej bramki, bo wtedy na pewno ta końcówka nie byłaby tak nerwowa - zakończył kapitan białostockiej ekipy.

Źródło artykułu: