Po bardzo słabym meczu Manchester City przegrał z Manchesterem United 1:2 (----> RELACJA). Do 88. minuty gospodarze prowadzili, ale wtedy nastąpił zwrot o 180 stopni i ostatecznie trzy punkty pojechały na Old Trafford.
Pep Guardiola nie miał wesołej miny po ostatnim gwizdku sędziego. Jego Manchester City w ostatnich jedenastu meczach odniósł zaledwie jedno zwycięstwo. Kryzys? To zdecydowanie zbyt delikatne słowo.
- Nie mam nic na obronę. Jest coraz gorzej. Ja jestem szefem i to ja muszę znaleźć rozwiązanie, a jak dotąd go nie znalazłem. Manchester City to wielki klub i jeśli przegrywa osiem meczów z dziesięciu, to dzieje się coś złego - powiedział Guardiola na konferencji prasowej.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Wszyscy łapali się za głowy. Co on zrobił?!
- Ja jestem menedżerem i nie jestem wystarczająco dobry. To proste. Nie radzę sobie dobrze, taka jest prawda - przyznał.
- Jeśli wygrywasz mecze, to masz dużo energii, jeśli przegrywasz, to ona spada, ale to moja praca. Nie chodzi w niej tylko o wygrywanie czy podnoszenie kolejnych trofeów. Jestem niesamowicie dobrze opłacany, żeby poradzić sobie z tą sytuacją - komentował Hiszpan.
To nie pierwszy i nie drugi mecz Manchesteru City, gdy niewidoczny był Erling Haaland, a przy okazji drużyna wypuściła z rąk pewne - wydawać by się mogło - zwycięstwo.
- Chcemy grać lepiej i kreować sytuacje, ale w tej chwili nie jest to możliwe - powiedział Guardiola. - Wiedziałem, że to będzie trudny sezon, mówiłem to wiele razy, nawet wtedy, gdy wygrywaliśmy. Ale nie spodziewałem się, że będzie aż tak ciężko - podsumował.