W pierwszych kolejkach Premier League podstawowym bramkarzem West Hamu United był Alphonse Areola. W dziewiątej serii gier w podstawowym składzie zespołu pojawił się Łukasz Fabiański i bronił na tyle dobrze, że zachował swoje miejsce między słupkami.
39-latek ma podpisaną umowę z obecnym pracodawcą do 30 czerwca 2025 roku. W rozmowie z Canal+ Sport przyznał, że nie spieszy mu się do zakończenia sportowej kariery.
- Na obecną chwilę mogę powiedzieć tylko tyle, że mam cały czas ogromną radość z uprawiania tego sportu i chcę się tym cieszyć jak najdłużej. Mam nadzieję, że zdrowie będzie dopisywało, bo to jest kluczowy aspekt - powiedział.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: koszmarny błąd w meczu Bayernu. Co on zrobił?!
W dalszej części wypowiedzi Fabiański zaznaczył, że zdania w jego rodzinie są podzielone. Jednocześnie podkreślił, że jest swoim najbliższym wdzięczny i mają oni spory udział w jego sukcesach.
- Oczywiście rozmawiamy z rodziną na temat przyszłości i sądzę, że wspólnie znajdziemy rozwiązanie, które będzie kompromisem. Już wkrótce nadejdzie odpowiedni czas i moment w mojej karierze, by móc w całości poświęcić się najbliższym. Oni naprawdę dużo dali od siebie, żebym mógł być w tym wieku w miejscu, w którym jestem - podsumował bramkarz.
Były reprezentant Polski opuścił dwa ostatnie mecze West Hamu z powodu urazu głowy, którego doznał w starciu z Southampton (1:0). Regulamin Premier League w przypadku takich kontuzji wymaga przejścia protokołu kontrolnego.
Już niedługo rozpocznie się kolejna część rywalizacji o miejsce w bramce "Młotów". Będzie interesująca, ponieważ klub zmienił trenera. Od 9 stycznia za wyniki zespołu odpowiada Graham Potter.