W ostatnim meczu Ligi Mistrzów z Benficą (FC Barcelona wygrała 5:4), Wojciech Szczęsny był zamieszany w dwie sytuacje, które zakończyły się bramkami dla portugalskiego zespołu.
Pierwszy błąd wynikał z nieporozumienia z Alejandro Balde, a drugi z opóźnionej reakcji, co doprowadziło do rzutu karnego. "Mimo tych wpadek, polski bramkarz nie stracił zimnej krwi" - pisze Javier Miguel z dziennika "AS".
Po przerwie Szczęsny wrócił na boisko z jeszcze większą determinacją. I chociaż Ronald Araujo strzelił gola samobójczego, to Polak był wciąż opanowany i w kluczowym momencie obronił strzał Di Marii, co przyczyniło się do zwycięstwa Barcelony.
ZOBACZ WIDEO: To rzadki widok. Gwiazda futbolu była przerażona
Po zakończeniu spotkania w Lizbonie, 34-letni Szczęsny otrzymał gratulacje od trenera bramkarzy, Jose Ramona de La Fuente, a także od partnerów z drużyny. Trener Hansi Flick również pochwalił jego kluczową interwencję, która miał wpływ na końcowy wynik.
"Niezłomny Wojciech Szczęsny. Mentalna siła bramkarza Barcy" - podkreśla Miguel. Jak dowiedział się hiszpański dziennikarz, pozycja Szczęsnego w szatni po meczu LM bardzo się wzmocniła.
"Tek" w przerwie był jednym z tych, którzy w szatni najbardziej motywowali drużynę do walki. Podobno zrobiło to duże wrażenie na jego kolegach z zespołu i członkach sztabu szkoleniowego. Nie spodziewano się bowiem takiej reakcji od bramkarza, który chwilę wcześniej popełnił dwa poważne błędy.
Kibicuj "Lewemu" i FC Barcelonie na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)