Arka Gdynia objęła prowadzenie już w 8. minucie rywalizacji. Gospodarze wykonywali rzut rożny i zdecydowali się na krótkie rozegranie. Następnie piłkę w pole karne dośrodkował Tornike Gaprindaszwili, a strzał głową oddał Michał Marcjanik. Jego uderzenie "przeciął" jeszcze Szymon Sobczak i pokonał bramkarza.
Kilkanaście minut później miała miejsce sytuacja, która zakończyła się zaskakującą decyzją zespołu sędziowskiego. O górną piłkę w polu karnym gdynian walczyli Bartosz Jaroch oraz Gaprindaszwili. Gruzin zagrał ją łokciem.
ZOBACZ WIDEO: Nowy format Ligi Mistrzów pomógł Polakom. "Koło ratunkowe"
Wydawało się, że przyznanie rzutu karnego dla "Białej Gwiazdy" to tylko formalność. Paweł Raczkowski nie podyktował jednak "jedenastki" i nakazał gospodarzom wznowienie gry od bramki.
Wisła doprowadziła do wyrównania w 28. minucie za sprawą trafienia Angela Rodado. Oba zespoły schodziły na przerwę przy remisie 1:1.
Siedem minut po zmianie stron Arka ponownie zaskoczyła rywali po rzucie rożnym. Po dośrodkowaniu źle interweniował Patryk Letkiewicz. Trafił piłką w plecy Ołeksandra Azaćkyja, który strzelił gola na 2:1. Ostatnie słowo należało do gości z Krakowa. Remis 2:2 zapewnił im Frederico Duarte.
W środę wiele emocji wzbudziły także sporne sytuacje z meczu Legii Warszawa z Jagiellonią Białystok. "Wojskowi" wygrali 3:1, ale mistrzowie Polski mieli pretensje o nieprzyznanie im dwóch rzutów karnych.
Jestem przerażony poziomem sędziowania w Polsce. Czas coś z tym zrobić!!!!