Reprezentacja Polski nieprawdopodobnie męczyła się w piątkowym meczu z Litwą. Ostatecznie udało się wygrać po golu Roberta Lewandowskiego, ale styl pozostawiał wiele do życzenia.
Bramka "Lewego" padła dopiero w 81. minucie. Wcześniej oglądaliśmy niebywały wręcz koncert nieporadności kadry Michała Probierza.
Tymczasem w poniedziałek Finowie pokazali Polakom, jak należy grać przeciwko Litwie.
Tutaj nie było żadnego badania się, wyczekiwania na błąd. Finlandia natychmiast przeszła do konkretów i już w 4. minucie wyszła na prowadzenie.
Indywidualną akcję przeprowadził Daniel Hakans. Wymanewrował rywala w polu karnym, podał do Joela Pohjanpalo, ale ten oddał zbyt lekki strzał i piłkę z linii bramkowej wybił Titas Milasius. Zrobił to jednak tak niefortunnie, że trafił w Kaana Kairinena.
26-latek zachował się bardzo przytomnie i pokonał Edvinasa Gertmonasa.
A w 17. minucie było już 2:0 dla gości, po tym jak Joel Pohjanpalo pewnie wykorzystał rzut karny.
Zobacz bramki dla Finlandii:
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Znakomita atmosfera w kadrze. Tak się bawią Hiszpanie