Raków Częstochowa cały czas jest na pierwszym miejscu w tabeli, ale po tej kolejce przewaga nad Lechem Poznań stopniała do trzech punktów.
Częstochowianie prowadzili z Puszczą Niepołomice, jednak w ostatniej akcji spotkania popełnili błąd przy rzucie rożnym, co skończyło się golem wyrównującym.
- Jesteśmy rozczarowani, bo w ostatniej akcji meczu dostaliśmy bramkę, która pozbawiła nas zwycięstwa. Coś takiego zawsze jest bolesne. Dla mnie najgorsze jest to, że powinniśmy wcześniej zamknąć ten mecz i nie doprowadzić do takiej sytuacji. Znaliśmy przeciwnika i ten mecz wyglądał dokładnie tak, jak miał wyglądać. Ciąg błędów w ostatniej akcji zdecydował o tym, że remisujemy wygrany mecz, ale gramy dalej. Niezależnie od tego czy byśmy tu wygrali czy przegrali, to mistrzostwa byśmy sobie nie zapewnili - mówił bardzo spokojny Marek Papszun na konferencji prasowej.
- Nie jest to łatwy moment, ale nie przegraliśmy meczu. Jestem spokojny, że drużyna przeniesie złość z szatni na kolejne spotkanie - komentował trener Papszun.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Co to było?! Zdobyła gola z połowy boiska!
- Puszcza gra w specyficzny sposób i trudno jest kontrolować mecz. Jest sporo długich podań, walki, przebitek, ale my jesteśmy dobrzy w dynamice gry, w fazach przejściowych i tu mogliśmy wycisnąć więcej. To też świadczy dobrze o przeciwniku. Specyfika meczu spowodowała, że Puszcza zmusiła nas do błędów i jeden z nich wykorzystała - powiedział trener Papszun.
Puszcza zdobyła natomiast cenny punkt w kontekście walki o utrzymanie.
- Gratulacje dla zespołu za charakter i wyciągnięcie punktu w takiej sytuacji i z takim zespołem jak Raków. Ten punkt może nam bardzo pomóc - powiedział trener Tomasz Tułacz.
- Nie chciałem powtórki z Pucharu Polski, kiedy straciliśmy pierwszą bramkę, spuściliśmy głowy i czekaliśmy na drugą. Po przerwie zareagowaliśmy zmianami, które podniosły jakość pressingu i trochę wpuściliśmy Raków w naszą grę. Dobrze, że Raków nie zamknął tego meczu jakąś kontrą, a się na to narażaliśmy - przyznał trener Puszczy.