Niby człowiek wiedział, a jednak się łudził. Patrząc na wynik Jagiellonia Białystok nie przyniosła wstydu w Sewilli, ale umiejętności zawodników Realu Betis zrobiły swoje.
Po pierwszym meczu 1/4 finału Ligi Konferencji Betis ma dwubramkową przewagę, co z przebiegu spotkania wydaje się wynikiem zasłużonym, choć gdyby zespół Manuela Pellegriniego wygrał 3:0 lub 4:0, to nikt nie mógłby mieć większych pretensji.
A tak po dziewięćdziesięciu minutach jest 2:0, więc teoretycznie tli się jakaś nadzieja, że w rewanżu może stać się cud.
Ale właśnie, to byłby cud. Jagiellonia była w tym meczu raczej marnym rywalem. A gdy tylko Betis przyspieszał, to gra toczyła się zdecydowanie za szybko dla mistrzów Polski. Tego jednak należało się spodziewać, skoro po przeciwnej stronie byli zawodnicy pokroju Isco.
Można się czarować, ale fakty są takie, że wynik powinien być wyższy. Tylko w drugiej połowie Jagiellonię dwukrotnie ratował słupek. W powietrzu zdecydowanie bardziej unosił się zapach kolejnego gola dla Betisu niż jakiegokolwiek trafienia po stronie białostoczan.
ZOBACZ WIDEO: Festiwal strzelecki w Ameryce Południowej. Dwa gole to arcydzieła!
Gospodarze rzecz jasna dłużej utrzymywali się przy piłce i próbowali kombinacyjnej gry. Paradoks polega jednak na tym, że pierwszą bramkę zdobyli po kontrze. Wystarczyły dwa podania przez środek, by Cedric Bakambu znalazł się w sytuacji sam na sam ze Sławomirem Abramowiczem. Nie pomylił się i ponad 50 tys. kibiców na Estadio Benito Villamarin mogło świętować.
Kolejne szanse były, ale trudno je nazwać stuprocentowymi. Adrian Siemieniec i jego piłkarze mogą jednak żałować sytuacji z końcówki pierwszej połowy. Jagiellonia chyba przysnęła, pojawiły się błędy w polu karnym i drugiego gola strzelił Jesus Rodriguez. Przypadkowo, bo piłka wcześniej przetoczyła się między nogami Enzo Ebosse. VAR jeszcze analizował ewentualnego spalonego Bakambu, lecz szczęście tym razem nie było po stronie Jagiellonii.
W pierwszej połowie Jagiellonia miała dwie dobre szanse. Pierwszą, gdy Jesus Imaz strzelił minimalnie nad poprzeczką z 20 metrów, a drugą, gdy Darko Curlinov efektownie złożył się do uderzenia przewrotką. Szkoda, że w sam środek bramki, bo moglibyśmy obejrzeć cudownego gola. Po przerwie tych sytuacji nie było w ogóle.
Betis dominował, kontrolował sytuację. Jagiellonia biegała za piłką. Gra toczyła się w zasadzie tylko na połowie mistrzów Polski i co jakiś czas w polu karnym robiło się bardzo gorąco. 2:0 to naprawdę dobry wynik, patrząc na to, co działo się na boisku.
Real Betis - Jagiellonia Białystok 2:0 (2:0)
1:0 Cedric Bakambu 24'
2:0 Jesus Rodriguez 45+2'
Składy:
Betis: Fran Vieites - Youssouf Sabaly, Diego Llorente (46' Marc Bartra), Natan, Ricardo Rodriguez - Antony (75' Ezequiel Avila), Johnny Cardoso, Pablo Fornals (84' Sergi Altimira), Isco (46' Giovani Lo Celso), Jesus Rodriguez (57' Aitor Ruibal) - Cedric Bakambu.
Jagiellonia: Sławomir Abramowicz - Dusan Stojinović (61' Norbert Wojtuszek), Mateusz Skrzypczak, Enzo Ebosse, Joao Moutinho - Miki Villar (61' Kristoffer Hansen), Leon Flach (82' Tomas Silva), Taras Romanczuk, Jesus Imaz (74' Jarosław Kubicki), Darko Curlinov - Afimico Pululu (74' Lamine Diaby-Fadiga).
Żółte kartki: Isco (Betis) oraz Miki Villar, Romanczuk (Jagiellonia).
Sędzia: Anthony Taylor (Anglia).