Lech czy Raków? Raków czy Lech? A może do gry wejdzie jeszcze Jagiellonia? Na pięć kolejek przed końcem sezonu PKO Ekstraklasy, sprawa mistrzostwa pozostaje otwarta. Zarówno ekipa Marka Papszuna, jak i Nielsa Frederiksena, zgromadziły po 59 punktów.
- Dla mnie Lech powinien mieć już dzisiaj ileś tam punktów przewagi. Nie grał w żadnych innych rozgrywkach, bardzo szybko odpadł z Pucharu Polski, w Europie nie występował, ma bardzo dobry skład. Dodatkowo miał szczęście w kluczowych momentach, jeśli chodzi o terminarz, jak chociażby wówczas, gdy trafił na Pogoń po tym, jak ta rozegrała 120 minut w Pucharze Polski. Byłbym szalenie zaskoczony, gdyby Lech tego nie wykorzystał i nie został mistrzem, choć na ten moment bliżej tego jest Raków, który ma korzystniejszy bilans meczów bezpośrednich - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty Ryszard Rybak, były zawodnik "Kolejorza".
W Poznaniu kluczem mental
Długo wydawało się, że ten sezon faktycznie wreszcie należeć będzie do Lecha. Poznańska ekipa po tym, jak w 6. kolejce zameldowała się na fotelu lidera Ekstraklasy, tak okupowała go przez następnych 18 kolejek. Biorąc do tego pod uwagę fakt, że w przeciwieństwie do, wydawałoby się, głównych rywali - Jagiellonii oraz Legii - poznaniacy nie musieli łączyć gry na kilku frontach, ich sytuacja wydawała się niemal idealna.
ZOBACZ WIDEO: Przebiegł z piłką prawie całe boisko. Fenomenalne trafienie w Niemczech!
Pod koniec sezonu do głosu doszedł jednak Raków Częstochowa. Ekipa Marka Papszuna, która dość długo bazowała przede wszystkim na "zabijaniu spotkań", w drugiej części sezonu złapała wiatr w żagle. Seria sześciu wygranych meczów z rzędu wystarczyła, by znaleźć się na szczycie tabeli. I to obecnie "Medaliki" rozdają karty.
- Lech jak do tej pory miał problem, by stawiać kropkę nad "i". Poznaniacy często sobie nie radzili w meczach, które mogły dać im istotną przewagę. W ostatniej kolejce jednak zdołali pokonać Cracovię, dzięki czemu doskoczyli do Rakowa i może wreszcie mentalnie będą gotowi na tę rywalizację o mistrzostwo - komentuje w rozmowie z naszym serwisem ekspert Canal+ Sport, Maciej Murawski.
- Jakość piłkarską na pewno Lech ma na dobrym poziomie, natomiast mam wrażenie, że tam nie dojeżdżał mental. Presja, która jest w Poznaniu, a jest na pewno większa niż w Częstochowie, czasami powodowała, że zawodnicy grali poniżej możliwości - dodaje nasz rozmówca.
Nieco inaczej na sprawę patrzy jednak Ryszard Rybak. Zdaniem byłego zawodnika "Kolejorza", kluczową rolę mogą odegrać ostatnie mecze, które były zdecydowanie bardziej udane dla ekipy z Poznania.
- Ja bym tak bardzo w przeszłość nie patrzył. Liczy się tu i teraz. Jeżeli chodzi o głowy, to na pewno w lepszej sytuacji jest teraz Lech. Ma serię dobrych spotkań. Chociaż wiadomo, potrafił w tym sezonie przeplatać dobre wyniki z nagłymi spadkami formy. Miejmy jednak nadzieję, że w tym kluczowym momencie sezonu, gdy każde potknięcie może kosztować mistrzostwo, Lech będzie grał dobrze. Gdy bowiem popatrzymy na Raków, to on się strasznie męczy, może punktuje, ale przepycha te mecze. Myślę, że Lech to wykorzysta, choć może troszeczkę mówię tu sercem - komentuje.
Legia nie odpuści
Kluczową rolę w kwestii mistrzostwa może odegrać terminarz obu zespołów. Raków czekają m.in. spotkania z walczącymi o byt w elicie Śląskiem i Stalą, a także Jagiellonią, która również nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa. Choć cztery punkty straty do dwóch prowadzących zespołów mogą być dystansem nie do nadrobienia.
- Wydaje mi się, że łatwiejszy terminarz ma jednak Raków. Nawet patrząc na to, że gra m.in. z drużynami walczącymi o utrzymanie, to z jakiegoś powodu są one na dnie tabeli. Oczywiście, w naszej lidze każdy z każdym może wygrać, nie ma sytuacji, gdzie można by komuś przydzielać trzy punkty już przed meczem. To jest sytuacja, gdzie każdy może zdobyć równie dobrze 15 punktów, jak i pięć. Jednak ostatecznie wydaje mi się, że Raków ma troszkę łatwiej. Nie ma chociażby Legii, która może już raczej nie walczy o czołową trójkę, to mecz z Lechem na pewno potraktuje bardzo prestiżowo - mówi Maciej Murawski.
Terminarz drużyn walczących o mistrzostwo:
Raków | Lech | Jagiellonia |
---|---|---|
Śląsk (d) | Radomiak (w) | Korona (w) |
Stal (w) | Puszcza (d) | Górnik (d) |
Jagiellonia (d) | Legia (w) | Raków (w) |
Korona (w) | GKS (w) | Śląsk (w) |
Widzew (d) | Piast (d) | Pogoń (d) |
Mecz z Legią może być kluczem do sukcesu poznaniaków. Wiadomo jednak, że w Warszawie, nawet nie walcząc już o nic w tabeli, nikt nie odstawi nogi. Sam fakt możliwości pozbawienia "Kolejorza" tytułu powinien być dostateczną motywacją.
- Lecha czekają trudne wyjazdy: do Katowic i przede wszystkim do Warszawy, gdzie Legia po dotkliwej porażce w Poznaniu (2:5), będzie zmotywowana do rewanżu. W Lublinie Lech pokazał jednak, że jest w stanie takie spotkania też przechylać na swoją korzyść - mówi Rybak.
Trudna rola lidera
Pierwsza runda pięcioetapowego finiszu sezonu już w ten weekend. Najpierw, w piątek, Raków podejmie Śląsk Wrocław. W niedzielę natomiast Lech w Radomiu zagra z tamtejszym Radomiakiem.
Wydaje się, że jedna i druga drużyna wykorzystały już limit błędów. Lech - trwoniąc ogromną zaliczkę z pierwszej części sezonu, Raków - dając się dogonić na jego finiszu, najpierw remisując z Puszczą, a następnie ulegając Pogoni.
- Trochę inaczej jest, gdy jesteś na pierwszym miejscu i te oczekiwania są duże, a trochę inaczej, gdy wszyscy przestają już wierzyć i wtedy można atakować z pozycji underdoga - komentuje Maciej Murawski.
- O ile w Poznaniu ta strefa mentalna jest kluczowa, o tyle Raków też w pewnym momencie wysunął się na pozycję lidera, był pod większą presją i jak widzimy, polskie zespoły sobie z tym często nie radzą - dodaje ekspert.
Czy zatem będziemy świadkami wyścigu do ostatniej kolejki, w którym sytuacja zmieniać się będzie z meczu na mecz?
- Nie wiem, czy wszystko zadecyduje się w ostatniej kolejce, ale myślę, że do końca będą emocje. Może kolejkę przed końcem się już wszystko wyjaśni, ale nie przypuszczam, by nagle jedna drużyna zaczęła wszystko wygrywać, a druga przegrywać. Myślę, że będzie ciekawie do samego końca - podsumowuje Murawski.
Bartłomiej Bukowski, WP SportoweFakty