Ten mecz miał wszelkie argumenty, by być fantastyczny. Komplet kibiców, dwa zespoły będące w dobrej formie i brak presji związanej z walką o europejskie puchary lub utrzymanie.
Niestety, zgodnie z logiką Ekstraklasy wyszło zupełnie odwrotnie. Gdyby nie kibice, to nie byłoby na czym zawiesić oka. A tak tuż po pierwszym gwizdku obejrzeliśmy efektowny pokaz pirotechniczny. Sylwester w Kielcach 11 kwietnia. Sędzia Wojciech Myć musiał przerwać spotkanie na kilkanaście minut. Zawodnicy zeszli do szatni.
Złośliwi mogliby powiedzieć, że w tym czasie działo się tyle samo, co w momencie, gdy piłkarze byli na boisku. Cóż, gdyby odjąć stałe fragmenty, to tak faktycznie by było.
Na szczęście w drugiej połowie trochę się to ożywiło, ale też trzeba przyznać, że poprzeczka została zawieszona tak nisko, że naprawdę nie trzeba było wiele zrobić. Ostatecznie Korona zgarnęła komplet punktów po dwóch stałych fragmentach gry. Widzew odpowiedział trafieniem Juljana Shehu po najbardziej komicznej indywidualnej akcji tego sezonu.
ZOBACZ WIDEO: Festiwal strzelecki w Ameryce Południowej. Dwa gole to arcydzieła!
Ojcem zwycięstwa Korony okazał się Dawid Błanik. To jego dwa dośrodkowania z rzutów wolnych sprawiły, że gospodarze sięgnęli po komplet punktów. Przy pierwszym piłkę musnął Kostas Sotiriou, przy drugim zrobiło się lekkie zamieszanie w polu karnym, po którym Adrian Dalmau z bliska wepchnął futbolówkę do bramki po mocnym zagraniu Miłosza Trojaka.
Widzew uwierzył tylko na moment. Shehu strzelił gola po bardzo szczęśliwej, a nawet absurdalnej indywidualnej akcji. Tylko w sobie znany sposób utrzymał się przy piłce w polu karnym i sytuacyjnym strzałem pokonał Rafała Mamlę.
Po 45 minutach był to mocny kandydat do najgorszego meczu w 2025 roku. Jedyna godna uwagi sytuacja miała miejsce po rzucie rożnym, gdy główkował Trojak i piłkę z linii bramkowej wybijał Szymon Czyż. Widzew odpowiedział mocnym strzałem z dystansu właśnie Czyża, z którym poradził sobie Mamla. Trochę mało. Po przerwie poziom troszkę się podniósł, ale też ciężko o zachwyty.
Zawiódł przede wszystkim Widzew. To nie był ten sam zespół, co w dwóch poprzednich kolejkach. Żeljko Sopić poniósł pierwszą porażkę w roli szkoleniowca łódzkiej drużyny.
Korona Kielce - Widzew Łódź 2:1 (0:0)
1:0 Kostas Sotiriou 69'
1:1 Juljan Shehu 73'
2:1 Adrian Dalmau 80'
Składy:
Korona: Rafał Mamla - Wiktor Długosz, Kostas Sotiriou, Miłosz Trojak, Pau Resta, Jakub Konstantyn (65' Konrad Matuszewski) - Pedro Nuno (74' Shuma Nagamatsu), Martin Remacle (81' Miłosz Strzeboński), Nono, Dawid Błanik - Jiewgienij Szykawka (65' Adrian Dalmau).
Widzew: Rafał Gikiewicz - Marcel Krajewski (51' Luis Silva), Peter Therkildsen, Polydefkis Volanakis, Samuel Kozlovsky - Jakub Sypek (62' Sebastian Kerk), Szymon Czyż, Fran Alvarez (82' Fabio Nunes), Juljan Shehu, Jakub Łukowski (62' Kamil Cybulski) - Lubomir Tupta (82' Hubert Sobol).
Żółte kartki: Trojak, Nono, Błanik (Korona) oraz Shehu, Therkildsen, Czyż (Widzew).
Sędzia: Wojciech Myć (Lublin).
Żenada